Aktorki z "OITNB" kontra dziennikarz szowinista
Marta Wawrzyn
24 czerwca 2015, 16:03
Brazylijski dziennikarz zapytał dziewczyny z "Orange Is the New Black", czy trudno się gra, kiedy dookoła jest tyle pięknych kobiet. Bo przecież one wszystkie pewnie ciągle ze sobą walczą… Dostał taką odpowiedź, że aż mu w pięty poszło.
Brazylijski dziennikarz zapytał dziewczyny z "Orange Is the New Black", czy trudno się gra, kiedy dookoła jest tyle pięknych kobiet. Bo przecież one wszystkie pewnie ciągle ze sobą walczą… Dostał taką odpowiedź, że aż mu w pięty poszło.
Rafael Cortez, dziennikarz telewizyjny z Brazylii, został zaproszony do rozmowy z aktorkami z "Orange Is the New Black" – i zdaje się, że to był jego pierwszy i ostatni wywiad z nimi. Facet zaczął od oznajmienia Uzo Abubie, że chciałby z nią zostać cały czas, bo jest piękna i ładnie pachnie. Zapytał też, czy nie sądzi, że w serialu powinno być więcej prawdziwych, męskich facetów, robiących prawdziwe, męskie rzeczy. I na dodatek jeszcze zaproponował, że pokaże jej swoje mięśnie. Ona obróciła wszystko w żart, ale widać było, jak niekomfortowo się z tym czuje.
Za to Samira Wiley i Natasha Lyonne potraktowały gościa z buta, choć w gruncie rzeczy były bardzo grzeczne i uprzejme. Zapytane o to, czy trudno im się wykonuje swoją pracę, kiedy dookoła jest tyle pięknych kobiet, oznajmiły, że nie, na planie "Orange Is the New Black" jest całkiem normalnie. "Istnieją pewne stereotypy, że kobiety zachowują się na planie jak kociaki, ale to się u nas nie zdarza" – powiedziała Wiley.
"Mam wrażenie, że to jest być może przypadkiem odrobinę mizoginistyczne pytanie. Bo pytasz nas: 'Jesteście takie ładne, jak to jest musieć do tego jeszcze grać?'. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy to jest pytanie, ale jeśli jest, to jest to jakieś szaleństwo. Pomimo tego, że w serialu jest dużo piękna, wszyscy są, wiesz, profesjonalistami. Osobami utalentowanymi i bardzo zdolnymi. Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek myślał o czymś tak mało znaczącym jak swoja uroda, kiedy jest w pracy. A już na pewno nie u nas" – dodała Natasha Lyonne.
Pomarańczowy feminizm vs. latynoski maczyzm 1:0. A tego pana raczej nikt już nigdzie nie zaprosi, choć właśnie staje się sławny na cały świat.