7 rzeczy, które uczyniły mój tydzień lepszym
Marta Wawrzyn
2 sierpnia 2015, 21:27
W tym tygodniu Netflix sprawił mi wspaniałą niespodziankę nadspodziewanie dobrym pierwszym dniem obozu Firecamp. Znów zachwyciłam się "UnReal", nadrobiłam film, w którym Jon Snow i Jake Peralta grają w tenisa, ucieszyłam się też z trailera "You're the Worst". I na tym nie koniec.
W tym tygodniu Netflix sprawił mi wspaniałą niespodziankę nadspodziewanie dobrym pierwszym dniem obozu Firecamp. Znów zachwyciłam się "UnReal", nadrobiłam film, w którym Jon Snow i Jake Peralta grają w tenisa, ucieszyłam się też z trailera "You're the Worst". I na tym nie koniec.
1. Maraton "Wet Hot American Summer". Sama jestem w szoku, że spodobało mi się to aż tak, bo film dziełem wybitnym nie był. A jednak Netflix wycisnął z "Wet Hot American Summer" to co najlepsze i zamienił w cztery godziny bezpretensjonalnej rozrywki o potężnej zawartości absurdu. Jeśli chcecie zobaczyć Bradleya Coopera w bardzo dziwnych kostiumach, Paula Rudda jako młodego buntownika, Jona Hamma jako płatnego zabójcę ścigającego kolonistów czy też Josha Charlesa w roli okropnego buca i snoba, nie wahajcie się ani chwili. Obóz Firewood to miejsce dla Was. Niestety, żeby rozumieć wszystkie gagi i odniesienia, trzeba zacząć od filmu, który jest moim zdaniem znacznie słabszy od serialu. Ale warto, naprawdę warto. Moją recenzję znajdziecie tutaj.
2. "Siedem dni w piekle" z Andym Sambergiem i Kitem Haringtonem. "Siedem dni w piekle" obejrzałam z opóźnieniem i choć to tylko letnia bzdurka, zdecydowanie Wam ten film polecam. To 45 minut kompletnych absurdów i występów, jakich telewizja jeszcze nie widziała. Michael Sheen wymiata w drugoplanowej rólce obleśnego gospodarza programu sportowego, Will Forte i jego broda dostarczają świetnych tekstów, Andy Samberg jest po prostu sobą (tylko z grzywą), a przede wszystkim bardzo pozytywnie zaskakuje Kit Harington, który świetnie gra totalnego idiotę i geniusza w jednym.
3. Pełny trailer 2. sezonu "You're the Worst". Z powodu jakichś zakulisowych przetasowań, których chyba nikt do końca nie rozumie, zeszłoroczny komediowy hit lata został przesunięty na wrzesień. Na szczęście materiały promocyjne wyglądają super, w życiu głównych bohaterów rozpoczyna się nowy rozdział i wygląda na to, że nasza ulubiona para związkofobów nie straciła pazura.
4. Sposób, w jaki Faith podsumowała Adama w "UnReal". "Gdybym narysowała waginę na kartce papieru, zacząłbyś ją podrywać" – oznajmiła Faith Adamowi, tym jednym zdaniem podsumowując go idealnie. Szkoda tylko, że niedługo potem wyleciała z programu. Będę tęsknić!
5. Antonio Banderas w serialu Starz. W telewizji są już wszyscy, nic więc dziwnego, że w końcu przywiało na mały ekran Antonia Banderasa. Nie znam książek Leonarda Padury, na których oparty będzie serial, w którym zagra dawny Desperado, ale romantyczny, przesadzający z alkoholem detektyw z Hawany wydaje mi się dokładnie tym, czego telewizja potrzebuje. Telewizja – i ja też.
6. Tytuł komedii Aziza Ansariego. Plany Netfliksa na najbliższy czas, o których pisałam tutaj, są po prostu imponujące. Filmy, seriale Marvela wypuszczane co pół roku, stand-upy, więcej "Arrested Development". Wszystko mnie cieszy, bo zapewne wszystko będzie bardzo wysokiej jakości. Ale nic mnie w tym tygodniu tak nie rozbroiło jak tytuł komedii Aziza Ansariego (Toma z "Parks and Rec"), który brzmi ni mniej ni więcej, tylko "Master of None". Sam serial ma być ponoć zrobiony trochę jak "Seinfeld", z przerywnikami w postaci stand-upów.
7. Det. Hart ogląda 2. sezon "True Detective". A my wreszcie w pełni rozumiemy jego emocje.