"Utopia" Davida Finchera może w ogóle nie powstać
Marta Wawrzyn
3 sierpnia 2015, 13:03
Brytyjska "Utopia" skończyła się rok temu, a tymczasem losy amerykańskiego remake'u stanęły pod znakiem zapytania. Podobno poszło o to co zwykle, czyli o pieniądze.
Brytyjska "Utopia" skończyła się rok temu, a tymczasem losy amerykańskiego remake'u stanęły pod znakiem zapytania. Podobno poszło o to co zwykle, czyli o pieniądze.
Brytyjską "Utopię" Channel 4 odstrzelił w zeszłym roku po dwóch krótkich sezonach, ale wydawało się, że projekt będzie żył dzięki HBO i Davidowi Fincherowi. Nazwisko Finchera i znani aktorzy w obsadzie, jak Rooney Mara z "Dziewczyny z tatuażem", dawali nadzieję, że tym razem Amerykanie zrobią wszystko tak jak należy.
Niestety, od pewnego czasu o nowej "Utopii" już nic nie słyczać. Nie bez przyczyny, jak się okazuje. Deadline donosi, że David Fincher i HBO nie mogą dojść do porozumienia w sprawie budżetu. Fincher ponoć nie chce zejść poniżej 100 mln dolarów, telewizja oferuje najwyżej 95 mln. Niby nie jest to wielka różnica, a jednak strony nie są w stanie osiągnąć konsensusu.
Oficjalnie ani HBO, ani Fincher tych informacji nie komentuje. Deadline pisze jednak, że aktorzy zostali już zwolnieni z kontraktów. To może oznaczać tylko jedno: projekt jest w tym momencie w praktyce martwy.
Co więcej, cały czas trwa przerwa w produkcji drugiego serialu Finchera dla HBO – tego o kulisach tworzenia wideoklipów w latach 80. (aktualny tytuł to "Videosynchrazy"). Scenariusze są poprawiane, a tymczasem członkowie ekipy produkcyjnej zaczęli rozglądać się za nową pracą. Nie wiadomo, jak to się skończy.
Deadline przypomina, że David Fincher pukał kiedyś do drzwi HBO z pilotem "House of Cards". Netflix wtedy przebił kablówkę, oferując 100 mln dolarów na nakręcenie 26 odcinków.