"Pamiętniki wampirów": Zwykli ludzie, zwykłe sprawy
Marta Wawrzyn
6 listopada 2011, 19:58
Ostatni odcinek "Pamiętników wampirów", "Ordinary People", pozwolił nam wreszcie trochę bardziej poznać Klausa i jego rodzinę. I okazało się, że to faktycznie zwykli ludzie. Jeśli jeszcze nie oglądaliście – uwaga na spoilery!
Ostatni odcinek "Pamiętników wampirów", "Ordinary People", pozwolił nam wreszcie trochę bardziej poznać Klausa i jego rodzinę. I okazało się, że to faktycznie zwykli ludzie. Jeśli jeszcze nie oglądaliście – uwaga na spoilery!
Za nami odcinek "Pamiętników wampirów", jakiego jeszcze nie było. W "Ordinary People" akcja została cofnięta do średniowiecza, czasów, kiedy o Nowym Świecie nikt jeszcze nie śnił. Nikt z wyjątkiem pewnej potężnej czarownicy, która uratowała rodzinę przed plagą na Starym Kontynencie. Tak znaleźli się w Ameryce, w okolicach Mystic Falls, które w owych czasach zasiedlone było przez wilkołaki. To właśnie tu stali się pierwszymi wampirami w dziejach.
Ta historia pewnie lepiej prezentuje się, kiedy się ją ogląda niż opisuje. Nie ma też wiele wspólnego z prawdą historyczną, no ale przecież nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby widzowie poznali rodzinę Pierwotnych i zrozumieli, co nimi kieruje. Twórcy serialu długo nas zwodzili, wmawiając nam, że wampirzy świat nie jest wcale czarno-biały, a szarawy, zaś Klaus został pokrzywdzony przez własnego ojca. Prawda w końcu okazuje się inna. Klaus jest jednoznacznie zły. Zabił matkę, zwodził przez długie wieki rodzeństwo. Nie ma żadnych wątpliwości, że jest zły.
Trochę szkoda, bo liczyłam na to, że sprawy bardziej się jednak skomplikują – zamiast wyjaśnić. Słodka cheerleaderka Rebekah, ostatni sprawiedliwy Mikael i jednoznacznie zły, opanowany żądzą władzy Klaus zaczynają prezentować się zbyt jednowymiarowo, by byli w stanie mnie czymś zaskoczyć. Obym się myliła.
Muszę jednak przyznać, że "Pamiętniki wampirów" przeszły niesamowitą drogę od słodkiej opowiastki o miłej i dość nijakiej dziewczynie, uwikłanej w relację z dwoma wampirami, do mrocznej, wielowątkowej historii, w której wszystko może się zdarzyć. 3. sezon nie nudzi ani nie razi egzaltowanymi przemowami głównych bohaterów. Wszystko dzieje się szybko, a relacje międzyludzkie (oraz międzywampirze, ludzko-wampirze itd., etc.) stają się coraz bardziej skomplikowane.
Duża w tym zasługa Klausa i jego zwykłej rodziny, która robi zwykłe rzeczy i reaguje tak jak zwykli ludzie – tylko bardziej. Nie potrafię już sobie wyobrazić tego serialu bez niego, a z drugiej strony nie wyobrażam sobie, że będą go ścigać bez końca.
Ale pewnie i bez Klausa "Pamiętniki wampirów" będą istnieć i mieć się dobrze. Wreszcie pogłębiono bohaterów drugoplanowych (jak Caroline i Tyler) i pogmatwano relacje w naszym ulubionym trójkącie. Damon i Elena na razie co prawda tylko się kumplują, ale to, na co czekają wszystkie fanki, zapewne jest tylko kwestią czasu. Ostatnia, bardzo subtelna scena "Ordinary People" nie pozostawia chyba żadnych wątpliwości. Niezależnie od tego, jaki kierunek obiorą twórcy serialu, będzie się działo.