10 powodów, dla których warto zobaczyć "Luthera"
Marta Wawrzyn
9 września 2015, 20:02
"Luther" ma wrócić z nowymi odcinkami jeszcze w tym roku, a tymczasem możecie obejrzeć trzy dotychczasowe sezony w Stopklatce TV. Start w czwartek 10 września, kolejne odcinki co tydzień o godz. 20:00. Oto 10 powodów, dla których warto zainteresować się serialem.
"Luther" ma wrócić z nowymi odcinkami jeszcze w tym roku, a tymczasem możecie obejrzeć trzy dotychczasowe sezony w Stopklatce TV. Start w czwartek 10 września, kolejne odcinki co tydzień o godz. 20:00. Oto 10 powodów, dla których warto zainteresować się serialem.
1. Jeden z najciekawszych detektywów, jakich widzieliście na ekranie. Dotychczasowe trzy sezony "Luthera" to 14 odcinków, w których, owszem, mamy zagadki kryminalne, ale i tak wiadomo, że to przede wszystkim serial o jednym człowieku. O policjancie z Londynu Johnie Lutherze, który ma wielki talent zarówno do ścigania zbójów, jak i komplikowania sobie życia. Serial przedstawia mocny, wiarygodny psychologicznie portret gliniarza, który potrafi być błyskotliwy jak Sherlock Holmes (i równie dobrze wygląda w tweedowym płaszczu), ale kiedy przychodzi do relacji z ludźmi, zdarza mu się porządnie gubić. Sprawy kryminalne Luther traktuje wręcz obsesyjnie, mordercy potrafią zaprowadzić go na skraj szaleństwa, a do emocjonalnego bagażu, który niesie, ciągle dochodzą nowe rzeczy.
2. Idris Elba, Idris Elba i jeszcze raz Idris Elba. Postać Luthera jest wyśmienicie napisana, ale pewnie serial nie zdobyłby aż takiej popularności, gdyby nie odtwórca głównej roli. Trudno sobie wyobrazić kogokolwiek innego niż Idrisa Elbę jako Luthera. On Luthera nie gra, on Lutherem jest. Jego emocje są niemalże namacalne – kiedy ten potężny facet się wścieka, człowiek ma ochotę odsunąć się od ekranu, a kiedy płacze, my razem z nim znajdujemy się pod tą wielką chmurą gradową. Nie ma przed tym ucieczki – Luther zostaje z widzem na długo.
3. Klimat – mroczny, gęsty i ciężki. Określenie "mroczna atmosfera" w ostatnich czasach spowszedniało, bo tak się składa, że pasuje ono do niemal każdego skandynawskiego kryminału, niezależnie od tego, czy jest on dobry, czy niekoniecznie. Jeśli więc chcecie zobaczyć, jak wygląda prawdziwie mroczna atmosfera, włączcie "Luthera". Serialowy świat jest tak brudny, ponury i pokręcony jak umysły psychopatów, których ściga Luther, a zdjęcia idealnie to oddają. Tak szarej i przygnębiającej scenerii nie znajdziecie w pierwszym lepszym serialu, taki klimat ma tylko "Luther". Praktycznie każda sprawa w serialu polega na wnikaniu w umysł człowieka, z którym niekoniecznie chcielibyśmy zapoznać się bliżej. W połączeniu z ponurą scenerią daje to piorunujący efekt, po każdym seansie będziecie wręcz oblepieni tym cudownym serialowym brudem, który wylewa się z ekranu.
4. Nietypowa znajomość detektywa i psychopatki. Ją – genialną dziewczynę, z wykształcenia astrofizyczkę, poznajemy kiedy dzwoni na policję, cała roztrzęsiona, i mówi, że ktoś zabił jej rodziców. On – policjant z analitycznym umysłem, który nie przepuści żadnemu zbrodniarzowi, i człowiek przyzwoity z natury, szybko zaczyna podejrzewać ją o morderstwo. Ale od podejrzeń do udowodnienia komuś winy bardzo daleka droga. Przesłuchanie Alice to początek pięknej przyjaźni jej i Luthera, która tak naprawdę jest niekończącą się grą, pełną błyskotliwych rozmów i intelektualnych pułapek. Kto kogo przechytrzy? I czy ci dwoje naprawdę różnią się od siebie, tak jak chciałby tego Luther?
5. Ruth Wilson. Tej pani nie trzeba przedstawiać, uwielbiają ją wszyscy, którzy mieli styczność z "The Affair". Ruth Wilson dostała za swój nieziemski występ zasłużony Złoty Glob. Za rolę Alice Morgan – psychopatki wspomnianej piętro wyżej – Amerykanie nie obsypali jej nagrodami, choć powinni. Bo aż trudno uwierzyć, że Alice z "Luthera" i Alison z "The Affair" to ta sama osoba. W "Lutherze" Ruth jest piękną, rudą, zdrowo popapraną, superinteligentną wariatką, która tylko dlatego nie siedzi w celi, bo nie da się jej złapać. To postać tak niestabilna psychicznie, przekonana o swojej przewadze nad resztą świata i na swój pokręcony sposób urocza, jak to tylko możliwe. Zakochacie się.
6. Londyn, jakiego raczej nie znacie. To też nie jest nowy patent – umieścić akcję serialu w mieście, które znają wszyscy, i pokazać je widzom od brzydszej strony, zabrać ich w ciemne zaułki, gdzie turyści się nie zapuszczają. A jednak "Luther" wygląda oryginalnie i nie przypomina od strony wizualnej niczego, co już widzieliśmy na małym ekranie. Tylko charakterystyczny jajowaty wieżowiec przy 30 St Mary Axe, mosty nad Tamizą i wizyty raz na kilka odcinków w którymś z bardzo znanych miejsc pozwalają się zorientować, gdzie jesteśmy. Poza tym w serialu mamy dużo widoków zupełnie zwyczajnych: mrocznych zaułków, szarych wieżowców, ogromnych bloków – większych i brzydszych niż polskie – i do tego jeszcze dźwigi, mnóstwo dźwigów. Nie jest to Londyn rodem z pocztówek czy sentymentalnych seriali telewizyjnych, ale jest to Londyn, którego atmosfera wciąga i nie daje spokoju.
7. Czołówka z utworem Massive Attack. "Love is like a sin… my love". Jak cały "Luther", czołówka z tematem muzycznym Massive Attack też jest obsesyjna.
8. Jeszcze więcej muzyki. Na ciężki klimat "Luthera" składają się przede wszystkim wyśmienite zdjęcia, mroczne sprawy kryminalne i mocne, głębokie portrety psychologiczne postaci, które sprawiają, że przed tym wszystkim nie da się uciec. Ale oglądając ostatnio w ramach przypomnienia kilka odcinków "Luthera", zauważyłam jeszcze jedną rzecz. Serial wypełnia muzyka, i to bardzo dobra, charakterystyczna, wyrazista, zapadająca w pamięć. Oprócz Massive Attack w "Lutherze" usłyszycie m.in. Emilianę Torrini, Marilyn Mansona, Ninę Simone, Suede, Muse i innych znanych artystów. Usłyszycie też sporo muzyki skomponowanej na potrzeby serialu, której autorem jest Paul Englishby.
9. Sprawy kryminalne inne niż w amerykańskich proceduralach. Sprawy tygodnia uważam za największą zarazę, jaka panuje w telewizji, no chyba że… mówimy o sprawach pisanych przez Brytyjczyków. Bo oni mają dryg do kryminałów i na dodatek tworzą nie po 24 odcinki na sezon, a najwyżej sześć. To znacząco wpływa na jakość. "Luther" jest ogólnie świetnie napisanym serialem, Neil Cross potrafi tworzyć rewelacyjne, błyskotliwe dialogi. Potrafi też pisać sprawy kryminalne, które nie dają człowiekowi spokoju. W każdym odcinku widzowie od początku wiedzą, kto zabił, pytanie brzmi, jak tego kogoś znajdzie Luther i jego ekipa. I powiem Wam, że choć nie jest to właściwie nic nowego, "Luther" dzięki temu wydaje się dużo bardziej świeży niż większość seriali o skomplikowanych gliniarzach ścigających przestępców. W "Lutherze" wszystko jest najwyższej jakości, sprawy kryminalne też.
10. Serial po raz pierwszy będzie w Polsce w ogólnodostępnej telewizji. W Wielkiej Brytanii "Luther" ma wrócić pod koniec roku, a w Polsce serial będziecie mogli oglądać od 10 września w każdy czwartek o godz. 20:00 na antenie Stopklatki TV. Zapraszamy Was do oglądania, tym bardziej że to debiut "Luthera" w polskiej telewizji ogólnodostępnej. Dodatkowo mamy dla Was dobrą informację: Stopklatka jako pierwsza w Polsce pokaże 4. sezon "Luthera". Daty jeszcze nie mamy, ale prawdopodobnie będzie to w styczniu.