Top 12: Serialowi bohaterowie, którym udało się zmartwychwstać
Marta Wawrzyn
4 listopada 2015, 18:05
UWAGA, ARTYKUŁ ZAWIERA DUŻE SPOILERY Z NASTĘPUJĄCYCH SERIALI: "Arrow", "Buffy: Postrach wampirów", "Family Guy", "Gdzie pachną stokrotki", "Lost", "Misfits", "Pamiętniki wampirów", "Plotkara", "Pretty Little Liars", "Revenge", "Sherlock", "Supernatural".
Sherlock Holmes (Benedict Cumberbatch) – "Sherlock"
Uwaga, spoiler sprzed ponad 100 lat: Sherlock Holmes, najlepszy detektyw wszech czasów, ginie, by potem powrócić do życia. Tak było w książkach sir Arthura Conan Doyle'a (który naprawdę planował uśmiercić swojego bohatera), tak też stało się w serialu. W jaki sposób serialowy Sherlock zmartwychwstał? No cóż… tak właściwie to nie wiemy.
Steven Moffat postanowił zabawić się z fanami i po mocnym cliffhangerze z finału 2. sezonu oraz tradycyjnej długiej przerwie w emisji zaserwował na początku 3. sezonu kilka dowcipnych dowodów na to, że dobrze wie, co w internetach piszczy. Czyli zobaczyliśmy różne wersje tych samych wydarzeń, wymyślone przez sherlockowy fandom.
Moffat puścił w ten sposób oczko do fanów i prawdopodobnie dokonał właściwego wyboru. Jakkolwiek bowiem nie wytłumaczyłby powrotu Sherlocka do świata żywych, ktoś byłby niezadowolony. A tak każdy może sobie myśleć, co tylko uważa za słuszne.
Sam i Dean Winchesterowie (Jared Padalecki i Jensen Ackles) – "Supernatural"
Chłopaki z "Supernatural" to prawdziwi spece w dziedzinie serialowych zmartwychwstań. Mają doświadczenie, którego mogą pozazdrościć im wszyscy, prawdopodobnie nawet bohaterowie "Pamiętników wampirów". Obu braciom Winchesterom przytrafiło się po kilka śmierci i powrotów do świata żywych.
I nic dziwnego, kiedy bohaterowie serialu od jedenastu sezonów toczą walkę z mrokiem, śmierć raz na jakiś czas pojawić się po prostu musi. Zmartwychwstania przytrafiały się zresztą nie tylko Samowi i Deanowi, ale też choćby Castielowi, który zginął z ręki opętanego Sama w piątym sezonie i jeszcze w tym samym odcinku został wskrzeszony przez Boga.
David Clarke (James Tupper) – "Revenge"
Najgorszy twist od czasu pewnego zmartwychwstania w "Prison Break" (którego nie ma w tym zestawieniu, ale pewnie znacie i pamiętacie). Wrobiony w terroryzm ojciec Amandy Clarke, znanej nam lepiej jako Emily Thorne, którego pomszczenie było głównym wątkiem "Revenge", w finale 3. sezonu okazał się być całkiem żywy. A na dodatek zaczął knuć, uprawiać jakieś dziwne gierki i udawać postać rodem z "Mody na sukces".
Jego przywrócenie do życia ostatecznie pogrzebało "Revenge" i pozbawiło serial jakiegokolwiek sensu i jakiejkolwiek siły rażenia. I nieważne, że w końcu David Clarke naprawdę zmarł – dopadł go w ostatnich odcinkach chłoniak – to był po prostu o jeden twist za dużo.
Warto przypomnieć, że dwa całkiem porządne zmartwychwstania przytrafiły się też Victorii Grayson – pierwsze na początku 2. sezonu, drugie w sezonie finałowym. Aż trudno uwierzyć, że sama Emily nigdy nie zginęła. To dopiero byłby zwrot akcji…
Buffy Summers (Sarah Michelle Gellar) – "Buffy: Postrach wampirów"
Teraz mamy "Supernatural", kiedyś była Buffy, nastoletnia blondynka zaopatrzona w kołek, która co chwila wpadała w jakieś wyjątkowo mroczne kłopoty. Pierwsza śmierć przytrafiła jej się już finale 1. sezonu, kiedy tak po prostu utonęła. Ale niedługo potem na szczęście wróciła do życia dzięki Xanderowi, który wyraźnie uważał na lekcjach pierwszej pomocy.
Na tym jednak nie koniec, dziewczyna znów zginęła pod koniec 5. sezonu. To była dość mocna śmierć, bo Buffy skoczyła wtedy z wieży w portal między wymiarami i poświęciła siebie, ratując świat no i Dawn (Michelle Trachtenberg). Bogu dzięki, że miała taką przyjaciółkę jak Willow (Alyson Hannigan), która znała już wtedy potężne zaklęcia, pozwalające przywracać ludzi do życia.
W serialu "Buffy: Postrach wampirów" ożywała zresztą nie tylko główna bohaterka. Całkiem przyzwoite zmartwychwstanie przytrafiło się Angelowi (David Boreanaz), który po drodze zaliczył zresztą piekło.
Brian – "Family Guy"
Wciąż pamiętam, jakim szokiem była nagła śmierć Briana, psa rodziny Griffinów z "Family Guya". Po tym jak w 12. sezonie psiak został potrącony przez auto, Griffinowie znaleźli nawet nowego pupila, którego oczywiście publika z miejsca znienawidziła.
Brian wrócił do serialu dosłownie dwa odcinki po swojej śmierci, wszystko dzięki pewnej podróży w czasie, która okazała się trochę prostsza niż te z "Doktora Who". I choć można mieć zastrzeżenia do tego, jak tę postać przywrócono do życia, to trzeba powiedzieć, iż fani byli przede wszystkim zadowoleni z tego, że ją przywrócono. Były nawet protesty po jego śmierci…
Mateusz Madejski, który jest największym na Serialowej miłośnikiem "Family Guya", dowodził, że ożywienie psa to jedyne dobre rozwiązanie, bo bez niego serial po prostu za dużo tracił. I chyba wszyscy się z tym mogą zgodzić – co nie zmienia faktu, że całe to zamieszanie z uśmiercaniem i ożywianiem Briana było zwyczajnie niepotrzebne.
John Locke (Terry O'Quinn) – "Lost"
Na wyspie, na której znaleźli się pasażerowie feralnego lotu Oceanic 815, działy się rzeczy przedziwne. Im dalej w las, tym bardziej twórcy mieszali i w końcu wypadało już zacząć pytać nie gdzie jest ta wyspa, a kiedy.
Dwa ostatnie sezony oglądałam już, przyznaję, jednym okiem, ale nie mogłam nie odnotować tego, że w 5. sezonie Ben (Michael Emerson) kropnął Johna Locke'a i upozorował samobójstwo, by zmusić pozostałych bohaterów do powrotu na wyspę. Kiedy ci wrócili z jego zwłokami, Locke nagle powstał z martwych. WTF!?
Tajemnica śmierci i zmartwychwstania Locke'a w końcu się rozwiązała i cóż, nie mogę powiedzieć, żebym uważała to za rozwiązanie satysfakcjonujące. Czarny Dym przybierający postać Locke'a to jeden z tych twistów, które ostatecznie pogrzebały "Lost" i udowodniły, że sensowne pomysły skończyły się gdzieś w okolicach 4. sezonu.
Sara Lance (Caity Lotz) – "Arrow"
Sara miała zginąć w tej samej morskiej katastrofie, która rozpoczęła wielką przemianę Olivera w superbohatera w zielonym kubraczku, na początku zdrowo przesadzającego z cieniem do powiek. W drugim sezonie okazało się, że przeżyła i że jest to, o dziwo, dobra wiadomość – bo na Caity Lotz w tej roli naprawdę fajnie się patrzy. Zwłaszcza w kostiumie Kanarka.
Siostra Laurel okazała się niezniszczalna – kiedy ją ukatrupili w trzecim sezonie, ponownie powstała z martwych. A wiosną będzie pojawiała się regularnie jako Biały Kanarek w "Legends of Tomorrow", spin-offie "Arrow" i "Flasha", w którym zobaczymy całą ekipę bohaterów walczących z wszelkim złem tego świata.
Bonnie Bennett (Kat Graham) – "Pamiętniki wampirów"
"Pamiętniki wampirów" to najlepszy dowód na to, że martwy nie zawsze znaczy martwy. Właściwie – prawie nigdy nie znaczy. Dawno, dawno temu największym specem od zmartwychwstań był w tym serialu Alaric, wiele razy zabijany przez wilkołaki i wampiry, w tym swojego dobrego przyjaciela, Damona. Zawsze jednak w końcu budził się z powrotem do życia, bo miał magiczny pierścień. Sytuacja się skomplikowała, kiedy Matt Davis dostał główną rolę w nowym serialu CW… który oczywiście skasowali, co oznaczało kolejny powrót do życia w "Pamiętnikach wampirów". Ależ to strasznie musi brzmieć dla osób, które nigdy nie poznały tego serialu od lepszych stron!
Kiedy w czwartym sezonie na drugą stronę przeszła Bonnie, przez jakiś czas twórcy próbowali nam wmówić, że tak już zostanie. I co? Oczywiście, że śliczna czarownica powróciła do świata żywych, i to już w pierwszej połowie piątego sezonu. Nie jestem pewna, co się działo dalej, bo to jest mniej więcej ten moment, kiedy pożegnałam "Pamiętniki wampirów" na zawsze.
I w przeciwieństwie do scenarzystów dotrzymuję słowa – na zawsze oznacza na zawsze.
Alison DiLaurentis (Sasha Pieterse) – "Pretty Little Liars"
Twórczyni "Pretty Little Liars" to bardzo dowcipna scenarzystka. Najpierw oparła cały serial na morderstwie Alison, a w połowie 4. sezonu jakby nigdy nic oznajmiła widzom, że bohaterka cały czas była żywa, tylko ukrywała się przed całym światem.
I można by było pomyśleć, że to najbardziej absurdalna rzecz, jaka mogła zostać wymyślona, ale nie! Ujawnienie, że Ali wcale nie jest martwa, to dopiero początek. Zaczyna się rzucanie podejrzeń, że to ona cały czas była A., pytania o morderstwa, urojone ciąże i inne tego typu cuda. Czyli esencja "Pretty Little Liars".
Bart Bass (Robert John Burke) – "Plotkara"
Im bliżej końca, tym więcej było w "Plotkarze" pomysłów rodem z oper mydlanych. W okolicach piątego sezonu serial oglądało się już głównie dla ulubionych bohaterów, którym trafiały się takie przygody jak romans z księciem, fałszywa kuzynka, pakt z Bogiem no i oczywiście łączenie się w bezsensowne pary. Pamiętacie Dana i Blair? No właśnie.
Ale twórcy cały czas mieli w zanadrzu coś jeszcze gorszego: zmartwychwstanie! W drugim sezonie Chuck pochował ojca – paskudnego typa zresztą – w piątym zobaczył go ponownie, żywego i zdrowego. Potem Bart niby zginął naprawdę, ale czy aby na pewno? Jeśli "Plotkara" kiedyś wróci – co jest możliwe, bo w końcu wszystko wraca – zawsze jeszcze możemy stać się świadkami kolejnego zmartwychwstania.
Nathan Young (Robert Sheehan) – "Misfits"
"Misfits" było kiedyś jednym z moich najukochańszych seriali, a Nathan jednym z moich najulubieńszych bohaterów. Całkiem dobrze pamiętam pierwszy sezon, kiedy ten wyszczekany chłopak, odrabiający prace społeczne za zjedzenie żelków, zastanawiał się, jak to możliwe, że on jako jedyny nie zyskał dzięki burzy żadnej mocy.
A potem przyszedł finał sezonu, Nathan zginął, został pochowany i – tadam! – obudził się w trumnie, całkiem żywy. To był świetny moment, a nieśmiertelność tego bohatera dostarczała widzom radochy przez cały drugi sezon. Szkoda tylko, że Robert Sheehan niedługo potem opuścił obsadę "Misfits" i od tej pory było już tylko gorzej.
Chuck (Anna Friel) – "Gdzie pachną stokrotki"
Powroty do życia – zwykle niestety na krótką chwilę – to esencja cudownego, dziwnego i przede wszystkim bardzo wdzięcznego serialu Bryana Fullera. Trudno, żeby było inaczej, skoro główny bohater, Ned (Lee Pace), obdarzony jest mocą przywracania zmarłych do życia za pomocą dotyku. Ale tylko na minutę – jeśli po upływie tego czasu zmarły nie zostanie uśmiercony z powrotem poprzez ponowne dotknięcie, umrze w zamian ktoś inny (albo coś innego, bo dar Neda nie dotyczy wyłącznie ludzi).
Trudno mu się dziwić, że postanowił złamać reguły, kiedy dowiedział się o śmierci swojej ukochanej z dzieciństwa. I tak oto zaczęła się jedna z najbardziej pokręconych telewizyjnych historii miłosnych. Chuck zamieszkała u Neda, zaczęła pracować w jego Słodkiej Dziurce i choć zakochani byli w sobie do szaleństwa, ani razu się nie dotknęli. Co było tyleż tragiczne, co romantyczne.
Niemożność dotknięcia ukochanej to zresztą nie był jedyny problem z tym zmartwychwstaniem – ekscentryczne ciotki Chuck cały czas wierzyły przecież, że ich siostrzenica nie żyje, a dodatkowo węszyła Olive, pracownica Neda, oczywiście do szaleństwa w nim zakochana. Krótko mówiąc – Fullerowi udało się stworzyć fantastyczny, świeży i uroczy serial, który rozpoczął się od przywrócenia kogoś do życia.