22 grudnia 2015, 15:02
Tina Fey porządnie zaszła za skórę byłej kandydatce Republikanów na wiceprezydent USA. Teraz role się odwróciły – to Sarah Palin jest tą, która się śmieje. Przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce wyszła najgorsza chyba parodia wszech czasów.
Tina Fey porządnie zaszła za skórę byłej kandydatce Republikanów na wiceprezydent USA. Teraz role się odwróciły – to Sarah Palin jest tą, która się śmieje. Przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce wyszła najgorsza chyba parodia wszech czasów.
W świątecznym odcinku "Saturday Night Live" – znakomitym od początku do końca! – zaliczyliśmy mały powrót do roku 2008. Amy Poehler znów wcieliła się w Hillary Clinton, a Tina Fey w Sarah Palin, i okazało się, że to najlepsza rzecz, jaką zobaczyliśmy w "SNL" w tym roku.
Była gubernator Alaski postanowiła tymczasem odbić piłeczkę i sparodiować Tinę Fey i "30 Rock". Efekt jest opłakany i naprawdę trudno powiedzieć, czemu zdecydował się w tym wystąpić Kevin Brown (Dot Com z "30 Rock").