"Angel From Hell" (1×01): Kaczka dziwaczka
Marta Wawrzyn
12 stycznia 2016, 20:03
Kilka dni temu w CBS pojawił się kolejny sitcom, który sprawia, że widzowie drapią się w głowę, pytając, kto i dlaczego to wypuścił. I jakim cudem zgodziły się w tym zagrać takie fantastyczne aktorki.
Kilka dni temu w CBS pojawił się kolejny sitcom, który sprawia, że widzowie drapią się w głowę, pytając, kto i dlaczego to wypuścił. I jakim cudem zgodziły się w tym zagrać takie fantastyczne aktorki.
Komedie amerykańskiej telewizji ogólnodostępnej obrały kurs donikąd – nieważne, czy debiutuje akurat serial o kolejnej "etnicznej" rodzinie, czy na kanapie zasiada nowa, fajniejsza grupka przyjaciół, czy też serwowana jest "pomysłowa" produkcja z twistem, to wszystko jest dokładnie tak samo średnie. W najlepszym razie. W najgorszym – nieoglądalne.
"Angel From Hell" prawdopodobnie można od biedy zaliczyć do seriali średnich, nierównych, ale dających się oglądać. Od biedy. I to głównie dzięki dwóm świetnym aktorkom, które to ciągną, bo scenariusz przypomina jeden wielki bałagan. Maggie Lawson wciela się w Allison, młodą dermatolog, która lubi mieć wszystko poukładane i gdzieś pomiędzy kolejnymi szufladkami dawno zgubiła radość życia. Z kolei Jane Lynch gra wyluzowaną i, co tu dużo mówić, dziwaczną Amy, która nagle pojawia się w życiu Allison, oznajmiając, że jest jej aniołem stróżem.
Jest dziwnie, bo musi być dziwnie. Allison nie wierzy w to, co mówi Amy, bo trudno w coś takiego uwierzyć. Kiedy irytująca anielica z piekła rodem wykazuje się znajomością niecodziennych faktów z życia pani doktor – pierwsza miesiączka, pierdzenie w czasie orgazmu, wiecie, typowy CBS-owski zestaw żartów – ta się zaczyna zastanawiać. Choć raczej dochodzi do wniosku, że ma do czynienia ze stalkerką i hakerką, niż takim tradycyjnym aniołkiem, tylko bez skrzydełek.
Jaka jest prawda, nie wie ani Allison, ani widzowie. Amy zachowuje się po prostu dziwnie, jest natarczywa i nieznośna, ale też widać, że chce dobrze. Ponieważ nie widać żadnego innego powodu, dla którego miałaby się przyczepić do tej konkretnej ofiary, pozostaje uwierzyć w boską interwencję. "Angel From Hell" świadomie się tym bawi, problem polega na tym, że właściwie nic tu nie wypada przekonująco.
Choć obie aktorki robią, co mogą, żeby wycisnąć z tego wszystkiego choć trochę naturalności i humoru, polegają na całej linii. To prawda, że można znaleźć w pilocie "Angel From Hell" momenty fajne, zabawne, inteligentne i wzruszające. Widać, że całość została przemyślana – Allison rzeczywiście przyda się szalona przyjaciółka i odrobina luzu w życiu, z kolei Amy… Amy pozostaje zagadką, którą można polubić, bo to w końcu Jane Lynch.
Ale jako całość pilot serialu zwyczajnie irytuje, a chemia pomiędzy aktorkami nie zastąpi dobrego scenariusza i porządnie napisanych gagów. Pomiędzy żartem o okresie i o tym, co ostre taco robi z ludzkim jelitem, można znaleźć kawał sympatycznej historii o dziewczynie, która zapomniała, że zasługuje na szczęście, i o jej nowej, dziwnej przyjaciółce. Tyle że to ani nie wciąga, ani nie budzi żadnych emocji. To wszystko już było na ekranie w wielu różnych odsłonach, takich bohaterek przewinęły się przez telewizję dziesiątki, zaś "nowatorski" dodatek w postaci dziwacznego anioła stróża czyni całość nie tyle wdzięczną i uroczą, co idiotyczną i denerwującą.
Nowa komedia CBS nie wniesie do ramówki tej stacji ani odrobiny jakże potrzebnej świeżości, bo serwuje tak naprawdę te same schematy, które są wszędzie indziej, przyprawione nutką absurdu w średnio interesującym wydaniu. Szkoda.