NBC ujawniło dane dotyczące oglądalności Netfliksa
Marta Wawrzyn
14 stycznia 2016, 12:32
NBC zatrudniło zewnętrzną firmę do sprawdzenia, jaką naprawdę oglądalność mają seriale Netfliksa. W efekcie mamy sporo ciekawych danych, a także dowód na to, że telewizja ogólnodostępna naprawdę boi się nowego porządku, w którym nie jest już najważniejsza.
NBC zatrudniło zewnętrzną firmę do sprawdzenia, jaką naprawdę oglądalność mają seriale Netfliksa. W efekcie mamy sporo ciekawych danych, a także dowód na to, że telewizja ogólnodostępna naprawdę boi się nowego porządku, w którym nie jest już najważniejsza.
Telewizja NBC wybrała dość desperacki i chyba nie do końca etyczny sposób na udowodnienie, że nie boi się Netfliksa ani innych platform internetowych. Zatrudniono firmę Symphony, która dokładnie zbadała dane dotyczące 15 tys. użytkowników, korzystających z Netfliksa i Amazona pomiędzy wrześniem a grudniem 2015 roku. W efekcie upublicznione zostały informacje, których Netflix sam ujawniać nie planował.
Na jaw wyszły liczby, które rzeczywiście aż takiego wrażenia nie robią, jeśli to porównać chociażby z "The Voice" albo "The Big Bang Theory". Jesienią 2015 roku największą oglądalność na Netfliksie miała "Jessica Jones", którą obejrzało 4,8 mln widzów w wieku 18-49 lat (przy czym w przypadku Netfliksa demo nie ma żadnego znaczenia, bo w serwisie nie ma reklam). Drugi był "Master of None" (3,9 mln), a trzecie – "Narcos" (3,2 mln). Przy czym żaden z tych seriali nie jest najpopularniejszą produkcją Netfliksa – jest nią "Orange Is the New Black", które miało premierę latem, dlatego nie zostało uwzględnione w badaniu.
Sprawdzono także, co to znaczy rekordowa oglądalność na Amazonie – "The Man in the High Castle" miał 2,1 mln widzów. Znów – nie da się tego porównać z najpopularniejszymi produkcjami telewizji ogólnodostępnych, ale też pamiętajmy, że serial Amazona miał premierę dopiero w listopadzie.
NBC ujawniło również, że seriale Netfliksa zwykle są bardzo popularne przez dwa tygodnie od premiery, potem ich oglądalność znacznie spada. Ale na przykład przez pierwsze dwa tygodnie od premiery 3. sezonu "Orange Is the New Black" widzowie poświęcali temu serialowi 25% całego swojego czasu poświęcanego na oglądanie telewizji. To bardzo dużo.
Alan Wurtzel z NBC, który prezentował dziennikarzom te dane podczas TCA, powiedział, że chce pokazać nam inną perspektywę. Udowodnić, że Netflix wcale nie wygrywa z telewizją ogólnodostępną, wręcz przeciwnie, jest malutki i nie stanowi zagrożenia dla tradycyjnej telewizji.
I oczywiście ma rację – są programy w NBC, które mają znacznie wyższą oglądalność niż największe hity Netfliksa. Ale wszystkie komedie tej stacji wypadają teraz słabiej niż "Master of None", uważany przecież za serial niszowy. A i seriali dramatycznych, które mają takie demo jak "Jessica Jones", jest w NBC teraz tylko kilka. To też coś znaczy.
Poza tym w ogóle nie wzięto pod uwagę, że Netflix działa inaczej i jest oparty o model biznesowy, w którym dane Nielsena – a już zwłaszcza rating 18-49 – nie ma większego znaczenia. Na Netfliksie nie ma reklam, jest abonament, który użytkownicy płacą, jeśli są zadowoleni z zawartości serwisu. Choć wysoka oglądalność oryginalnych produkcji na pewno ma znaczenie i cieszy, to pamiętajmy, że stanowi ona niewielki ułamek zawartości serwisu. Innymi słowy, jedni zakładają konto z powodu "Daredevila" czy "Orange Is the New Black", inni po to, aby oglądać filmy i całe sezony starszych seriali. Dla Netfliksa jedni i drudzy to klienci, którzy są tak samo cenni.
Ujawnianie danych, których Netflix sam nie chce ujawniać, nie było więc najlepszym pomysłem. NBC niczego nie udowodniło, poza tym że "Master of None" ma większą publikę niż wszystkie sitcomy tej stacji. I pamiętajmy, że ta publika będzie rosła – w końcu Netflix właśnie wszedł do 130 nowych krajów. Amerykańska telewizja ogólnodostępna ma czego się bać. I jak widać się boi.