Top 10: Kultowe potwory z serialu "Z Archiwum X"
Michał Kolanko
25 stycznia 2016, 20:02
Eugene Victor Tooms z odcinków "Squeeze" (sezon 1, odcinek 2) i "Tooms" (sezon 1, odcinek 20)
James Wong i Glen Morgan – odpowiedzialni później za "Gwiezdną eskadrę" – stworzyli archetyp potwora tygodnia. "Squeeze" to bowiem pierwszy zwykły odcinek całego serialu, który nie był związany z głównym spiskowym nurtem. I dzięki ich sprawności to właśnie Victor Tooms pozostał w zbiorowej świadomości widzów jako symbol całego serialu. Kolejne potwory w stylu Toomsa pojawiają się m.in. w "2shy" czy "Teliko".
Tooms – długowieczny morderca, który żywi się ludzkimi wątrobami, a jego ciało rozciąga się w niedostępny dla zwykłego człowieka sposób – ustanowił pewien wzór, podobnie jak cały odcinek. Nie da się oczywiście uniknąć skojarzeń z Hannibalem Lecterem. Sam Doug Hutchison, który wcielił się w kultowego potwora, przyznał, że sposób w jaki Anthony Hopkins wykreował Lectera, był dla niego inspiracją. Ale to nie wszystko: Jane Goldman w "The X-Files Book of the Unexplained" pisze, że autorzy scenariusza chcieli wzbudzić też skojarzenia z Kubą Rozpruwaczem, oczywiście w sposób typowy (jak się później okazało) dla serialu.
Dwa odcinki pokazujące Toomsa to jedne z najważniejszych epizodów dla "Z Archiwum X". Dzięki nim poznaliśmy schemat, powtarzający się potem w w dziesiątkach kolejnych sytuacji, w których Mulder i Scully ścigali kolejne potwory. A samego Toomsa i jego zdolności trudno zapomnieć.
Leonard Betts z odcinka "Leonard Betts" (sezon 4, odcinek 14)
"Mam coś, czego potrzebujesz" – te słowa, które w końcówce odcinka wypowiedział Leonard Betts, zwiastują duże kłopoty dla Scully. Bo, jak się wcześniej dowiadujemy, Betts żywi się rakiem i potrafi regenerować swoje ciało. Odcinek jest dla całego serialu bardzo ważny, tak jak wątek choroby Scully. I został zrealizowany z typową dla tego okresu w historii serialu wirtuozerią, za którą odpowiedzialni byli Vince Gilligan, John Shiban i Frank Spotnitz – twórcy późniejszego spin-offu z udziałem Samotnych Strzelców. Betts był ich pierwszym wspólnym dziełem, jak się okazało niezwykle udanym, zapowiadającym kolejne świetne odcinki.
Ten odcinek, wyemitowany 26 stycznia 1997 roku, tuż po Superbowl XXXI, obejrzało najwięcej widzów w historii serialu. Ponad 29 milionów ludzi zobaczyło nie tylko bardzo solidną historię samego Bettsa, ale też typowe dla "Z Archiwum X" pseudonaukowe wyjaśnienia jego możliwości, na szczęście tym razem podane w wiarygodny sposób.
Co więcej, Betts to kolejny w serialu "potwór tygodnia", który zabija – jak pisze Jan Delasara w "PopLit, PopCult, and The X-Files: Critical Exploration" – nie dlatego, że jest psychopatą, ale ponieważ tak dyktuje mu jego pokręcona biologiczna potrzeba. I przez to można zrozumieć jego perspektywę. "Uczłowieczanie" potworów to temat, który jest dla "Z Archiwum X" bardzo typowy i który będzie pojawiał się jeszcze wiele razy.
Żebrak z odcinka "Badlaa" (sezon 8, odcinek 10)
"Badlaa" to jeden z symboli 8. sezonu, chociaż niekoniecznie z pozytywnych względów. Ten tzw. Butt Genie episode bywa uznawany za najgorszy w całym serialu, pokazujący skalę jego upadku po radykalnych zmianach wprowadzonych w 8. sezonie. Pomysł "potwora tygodnia" został tu doprowadzony do skrajności, ale mimo że jest to bez wątpienia kiepski odcinek, nie da się zapomnieć ani hinduskiego żebraka, który potrafi podróżować wewnątrz innych osób, ani charakterystycznego dźwięku jego wózka. To sprawia, że chociaż całość jest maksymalnie podkręcona, to jednak wyróżnia się na tle takich odcinków jak "Surekill" czy "Salvage" z 8. sezonu.
Jest to odcinek pełny obrzydliwych, trudnych do wytrzymania scen – nawet jak na "Z Archiwum X". I chociaż tytułowa zemsta ("badlaa" oznacza właśnie zemstę w języku hinduskim) nie jest ani oryginalnym, ani nawet dobrze wytłumaczonym konceptem, to jednak całość ma swój specyficzny styl. Tego bardzo brakowało w schyłkowych sezonach serialu. To oczywiście nie zmienia faktu, że jest to fatalny odcinek – a umiejętności, którymi dysponuje żebrak-fakir, są niejasno zdefiniowane nawet jak na ten serial.
Nad całością wisi też łatwość, z jaką "Badlaa" może być uznane za odcinek promujący rasistowskie podejście do kwestii imigracji i relacji USA z krajami gorzej rozwiniętymi. Ale i tak "Badlaa" dzięki ekstremalnemu podejściu do sprawy przeszło do historii "Z Archiwum X" i często pojawia się w dyskusjach fanów czy bardziej naukowych analizach całości.
Eddie Van Blundht z odcinka "Small Potatoes" (sezon 4, odcinek 20)
"Z Archiwum X" nie kojarzy się z komediowym, lekkim tonem. Ale to właśnie odcinki tego typu szybko stawały się ulubionymi epizodami fanów, często pojawiają się w zestawieniach top 10 i to wielokrotnie wyżej, niż tradycyjne, "ciężkie" odcinki z głównego nurtu spiskowego. "Small Potatoes" to właśnie jeden z takich odcinków.
Siłą "Z Archiwum X" było to, że serial w najlepszych swoich momentach potrafił spójnie połączyć wiele wątków, wiele tonów i motywów w jedną całość. Odcinki takie jak "Clyde Bruckman's Final Repose", "Jose Chung's From Outer Space" czy właśnie "Small Potatos" to najlepsze tego przykłady. Vince Gilligan – odpowiedzialny wiele lat później za "Breaking Bad" – stworzył scenariusz, który wytrzymuje próbę czasu, chociaż nie jest oczywiście bez wad.
Główny bohater tego odcinka, Eddie Van Blundht (w którego wcielił się Darin Morgan, scenarzysta wielu znakomitych odcinków serialu), dobrze reprezentuje ten właśnie nurt "Z Archiwum X". Historia, która rozpoczyna się od śledztwa w sprawie narodzin pięciorga dzieci z ogonkami, a kończy sekwencją, w której Van Blundht transformuje się w Muldera i próbuje uwieść Scully, jest jedną z lepszych – o ile nie najlepszą – tego typu w serialu. Pokazuje też Muldera i jego życie z nieco mniej oczywistej strony. Jak mówi mu sam Van Blundht: "Ja urodziłem się przegranym, Ty jesteś nim z wyboru".
"Z Archiwum X" to nie tylko mroczne, depresyjne tony. Eddie Van Blundht i jego umiejętności najlepiej to pokazują.
Flukeman z "The Host" (sezon 2, odcinek 2)
"Z Archiwum X" to serial, który świetnie oddaje specyfikę epoki między zimną wojną a wojną z terroryzmem i konsekwencje sytuacji, w której Stany Zjednoczone stały się jedynym światowym supermocarstwem. Spiskowa, paranoidalna historia, jaką nam pokazuje serial, w wielu sytuacjach odnosi się do przeszłości, która ukształtowała ówczesny świat. Wybuch w Czarnobylu to jedno z takich wydarzeń. I nawiązanie do mutacji, które były jego konsekwencjami, tylko wzmacnia konstrukcję odcinka, który można uznać za niemal archetypiczny horror, z niezapomnianym potworem tygodnia, jakim jest Flukeman.
Dla serialu był to niewątpliwie bardzo ważny odcinek, pokazujący też jeden z ulubionych motywów w jego wieloletniej historii: konsekwencje ludzkich decyzji dotyczących technologii i ich ukrywanie. Flukeman – ofiara jednej z największych katastrof przemysłowych w historii – to jednocześnie jeden z najbardziej wyróżniających się i przerażających potworów w całym "Z Archiwum X". I podobnie jak w wielu innych historiach, jego mordercze instynkty mają wytłumaczenie inne niż tylko jego psychopatyczna natura. Flukeman do dziś pozostaje ikoną serialu.
Insekty z "Darkness Falls" (sezon 1, odcinek 19)
"Darkness Falls" to odcinek, który pamiętam najlepiej z czasów, gdy "Z Archiwum X" oglądało się co tydzień w polskiej telewizji. I jednocześnie trudno nie zauważyć, że to druga tego typu historia w pierwszym sezonie, po świetnym "Ice" bazującym w dużej mierze na klasyce, takiej jak "Coś" Carpentera. Ten odcinek zapisał się w historii serialu, a pokazana w nim walka o przetrwanie przeszła do jego klasyki.
Chris Carter niemal perfekcyjne opowiada typową dla horrorów i filmów science fiction historię. Izolowana grupa osób, które sobie nie ufają, nieznane, śmiertelne zagrożenie i brak oczywistych możliwości ratunku – to motywy, które znamy aż za dobrze. Ale niewielkie, mordercze zielone robaki, które pojawiły się po nielegalnej wycince drzew w odległej puszczy w stanie Waszyngton, to tylko symbol. Nie tylko zderzenia człowieka z naturą, której nie powinien naruszać, ale też – w końcówce odcinka – zaufania (lub jego braku) w działania rządu.
Robert Patrick Modell z odcinków "Pusher" (sezon 3, odcinek 17) i "Kitsunegari" (sezon 5, odcinek 8)
"Zwykły człowiek, który ma niezwykłe zdolności". Vince Gilligan w "Pusher" pokazał, jak daleko może pójść ta standardowa historia w kontekście "Z Archiwum X". Modell, który potrafi wpływać na ludzi i dostosowywać ich działania do swojej woli, próbuje pokazać się jako ktoś o znacznie szerszych horyzontach. Buduje swoją narrację w grze z Mulderem i Scully, przybierając – jak komiksowi złoczyńcy – imię Pusher. Jego nadnaturalne zdolności nie są zbyt dobrze wytłumaczone (nawet za pomocą serialowej pseudonauki), ale to nie ma dużego znaczenia.
Liczy się fantastyczna historia i kreacja samej postaci, która jest w typowy dla "Z Archiwum X" sposób wieloznaczna i wielopłaszczyznowa, wyróżniająca Modella i cały odcinek. Gilligan pokazał tu swój niewątpliwy talent, który miał wielokrotnie manifestować w przyszłości.
Wielki Mutato z "The Post-Modern Prometheus" (sezon 5, odcinek 5)
Postmodernizm dobrze pasuje do eklektycznej natury "Z Archiwum X". Dlatego też ten czarno-biały odcinek, będący serialową wersją historii Frankensteina, tak dobrze wypada na tle całości. Wielki Mutato to "potwór tygodnia" w odcinku łączącym wiele różnych gatunków i motywów. Od klasycznego horroru po lżejsze tony, ten odcinek to czysto postmodernistyczna mieszanka, którą trudno zapomnieć, tak jak samego potwora.
"Z Archiwum X" wielokrotnie zajmowało się tematem obcości i jej granic, a historia "współczesnego Frankensteina" dobrze tu pasuje. Unikalne wykonanie odcinka to tylko jeden z powodów, dla których stał się klasyką, podobnie jak potwór będący w jego centrum. Trudno go zapomnieć. Jak piszą Eric Bumpus i Tim Moranville w "Cease Fire, the War Is Over!", ten odcinek stanowi najlepszy przykład swego rodzaju odwrócenia tradycyjnych klisz science fiction, w których potwory mają swoje ściśle wyznaczone role. Nie można nie odczuwać sympatii dla Wielkiego Mutato.
Rodzina Peacocków z "Home" (sezon 4, odcinek 2)
Glen Morgan i James Wong ponownie zaserwowali widzom nocne koszmary, tym razem za sprawą rodziny Peacocków. Ta dwójka scenarzystów odpowiedzialna jest za najbardziej wyrazistych "potworów tygodnia" w całym serialu, i tym razem jest podobnie. Oglądając ten odcinek po latach, można mieć skojarzenia z pierwszym sezonem "Detektywa", chociaż "Home" wyprzedza ten serial o wiele lat w pokazywaniu potworności i patologii na gruncie rodzinnym.
"Home" to jeden z archetypicznych odcinków pokazujących też małomiasteczkową Amerykę i jej mentalność i wartości – jeden z tematów, którym "Z Archiwum X" zajmowało się niemal cały czas. Horror, który reprezentuje sobą ta rodzina, stał się też jednym z kamieni milowych całego serialu.
Leonard z odcinka "Humbug" (sezon 2, odcinek 20)
"Humbug" to pierwszy jednoznacznie lekki i komediowy odcinek "Z Archiwum X", napisany przez Darina Morgana. Ale Leonard – pasożytujący na swoim bracie – nie jest potworem, którego łatwo zapomnieć, ani takim, który nie budzi uczucia wstrętu czy przerażenia. To połączenie lekkiego tonu z pokazywaniem tematyki wyaelienowania i obcości jest bardzo charakterystyczne dla całego serialu
Cyrk stanowi najlepszą być może alegoryczną ilustrację tego tematu. Dlatego nie ma zaskoczenia, że "Humbug" pokazuje społeczność dawnych cyrkowców. To odcinek, który był dla całego serialu kolejnym kamieniem milowym, rozszerzającym znacznie granice i jego styl. Później odcinki "komediowe" (jeśli można użyć tego słowa) stały się jego ważnymi elementami, podobnie jak sam Leonard.