10 powodów, dla których warto oglądać "Endeavour"
Marta Wawrzyn
6 lutego 2016, 20:02
Na antenę Ale kino+ powraca "Endeavour" – brytyjski serial kryminalny, opowiadający przygody młodego det. Morse'a. Warto go oglądać dla klimatu, logicznie poprowadzonych zagadek, a także mnóstwa świetnych drobiazgów, których nie znajdziecie w pierwszym lepszym telewizyjnym kryminale.
Na antenę Ale kino+ powraca "Endeavour" – brytyjski serial kryminalny, opowiadający przygody młodego det. Morse'a. Warto go oglądać dla klimatu, logicznie poprowadzonych zagadek, a także mnóstwa świetnych drobiazgów, których nie znajdziecie w pierwszym lepszym telewizyjnym kryminale.
1. Klasyczny brytyjski kryminał. Kiedy ekrany przejmują nudne amerykańskie procedurale z pisanymi na kolanach sprawami tygodnia i przeszarżowanymi postaciami detektywów, nie sposób nie docenić tego, jak porządnie takie rzeczy robią Brytyjczycy. "Endeavour" to serial, który na razie ma trzy sezony – 12 odcinków i liczony osobno pilot – i ani jednego słabego momentu. Opowiada w najbardziej klasyczny możliwy sposób, bez niepotrzebnych udziwnień, historie, które swoje źródło mają w literaturze – popularnych kryminałach Colina Dextera. Wyrazista postać det. Morse'a, logicznie prowadzone zagadki kryminalne i klimat, jaki mogą mieć tylko brytyjskie kryminały – to wszystko składa się na sukces tych książek, a także seriali, które powstały na ich podstawie.
2. Bohater, którego znamy nie od dziś. No właśnie – seriali, a nie serialu. Det. Morse nie zawsze miał twarz młodzieniaszka z "Endeavour", wręcz przeciwnie, widzowie wciąż świetnie kojarzą jego starszą wersję. Serial znany w Polsce jako "Sprawy inspektora Morse'a" emitowany był w latach 1987-2000, a tytułowego detektywa grał przez te wszystkie lata nieżyjący już John Thaw. Bez większej chyba przesady można powiedzieć, że jest to jedna z najpopularniejszych serialowych postaci detektywów, i to nie tylko na Wyspach.
3. Przystojniak z Liverpoolu w roli głównej. "Endeavour" – tak Morse ma na imię – to prequel serialu, który oglądaliśmy przez całe lata 90. Prequel, który na początku budził pewne kontrowersje, bo przecież Morse miał przez lata twarz Johna Thawa. "Odmłodzenie" go po latach mogło wyglądać jak świętokradztwo, a jednak się udało. W dużej mierze dzięki Shaunowi Evansowi, któremu udało się wydobyć to wszystko, co w Morsie zawsze było najlepsze – niezależność, wrażliwość i tę lekką nutkę melancholii, która mu towarzyszyła również w późniejszym wieku. A ponieważ aktor z Liverpoolu prezentuje się znakomicie w garniturach i płaszczach w stylu lat 60., patrzenie na niego jest czystą przyjemnością.
4. Dyskretny urok retro. No właśnie, lata 60. "Endeavour" rozpoczyna się w roku 1965, kiedy Morse jest młodym, nieopierzonym detektywem. W 3. sezonie – czyli tym tegorocznym – mamy już rok 1967, z nowymi stylami muzycznymi, krótszymi sukienkami i zmianami w powietrzu. W "Endeavour" najważniejsza jest warstwa kryminalna, wiadomo, ale widać, że zadbano również o szczegółowe odwzorowanie epoki. Czyli z jednej strony mamy zmiany obyczajowe czy emancypację kobiet, a z drugiej wszystkie te cudowne drobiazgi, które oglądaliśmy chociażby w "Mad Men". Eleganckie stroje, wspaniałe auta, odpowiedni wystrój biur czy sklepów, kłęby dymu papierosowego. Nawet zwykły urząd pocztowy wygląda tu świetnie!
5. Bieganie za mordercami po Oksfordzie. Kiedy kończyły się "Sprawy inspektora Morse'a", Colin Dexter żartował, że Oksford jest stolicą Wielkiej Brytanii, jeśli chodzi o morderstwa. Polskiego Sandomierza przebić się raczej nie udało – serial miał "tylko" 33 odcinki, teraz dorzucono 13 – ale rzeczywiście popularne miasto uniwersyteckie na ekranie wydaje się dużo bardziej niebezpieczne niż w rzeczywistości. Co ma swój urok – Morse gania za mordercami po średniowiecznych budynkach i ciemnych zaułkach, nierzadko spotykając na swojej drodze niesamowicie inteligentnych, wykształconych przeciwników. Jeśli dodać do tego klimat retro, tak specyficznej i tak eleganckiej oprawy nie ma chyba żaden inny kryminał.
6. Opera, poezja, łamigłówki i inne dziwactwa. Niezwykłość tej historii wzmacnia sposób, w jaki napisano postać Morse'a. Okazuje się, że nie tylko w starszej wersji uwielbiał muzykę poważną – w szczególności zaś operę – a także poezję, literaturę, sztukę. Młody Morse również ma wiele okazji, by popisać się swoim wysublimowanym smakiem, znakomitą pamięcią, analitycznym umysłem, a także klasycznym wykształceniem, jakiego dziś możemy mu tylko pozazdrościć. Jego wiedza jest niesamowita, podobnie jak umiejętność kojarzenia faktów i talent do rozgryzania wszelkiego rodzaju szyfrów i łamigłówek. To Sherlock Holmes, ale nie aż tak ekscentryczny i zdecydowanie daleki od bycia bufonem. Detektyw idealny (choć policjant podobno kiepski), inteligentny facet, sympatyczny człowiek i outsider w jednym. A to, że często słuchamy razem z nim arii operowych, nadaje śledztwom dodatkowego dramatyzmu.
7. Wszystkie te momenty, kiedy Morse pije piwo w pubie. Ale na urok serialu składają się nie tylko łamigłówki, inteligentne rozmowy i momenty, kiedy zamyślony Morse słucha opery albo Wagnera. Nasz detektyw docenia również bardziej przyziemne rozrywki, w szczególności zaś wieczory spędzone w pubie z kuflem porządnego ale w ręku. I naprawdę warto docenić ten obrazek, zwłaszcza jeśli żyje się w kraju takim jak nasz, gdzie piwo podaje się najczęściej w szklankach z nabazgranym logo któregoś z koncernów. W "Endeavour" takie rzeczy się nie zdarzają, nawet piwo pije się tu z klasą.
8. Detektyw Czwartek i jego kanapki. A w pubie towarzyszy zwykle Morse'owi det. Fred Thursday, szef, jakiego chciałby mieć każdy z nas. Rozsądny facet w średnim wieku, który szaleństwa młodości ma już za sobą i teraz zadowala się policyjną codziennością, życiem rodzinnym oraz kanapkami – innymi na każdy dzień tygodnia – które żona mu pakuje do pracy. Podobnie jak Morse, szybko nauczycie się, na jaki dzień przypada jaka kanapka, a także zwyczajnie polubicie det. Thursdaya.
9. Piękne panie w doskonałych sukienkach. Morse i kobiety – to zawsze był ciekawy temat, bo nasz detektyw uwielbia płeć piękną, ale jakoś nie ma szczęścia w miłości. Nigdy nie miał. W "Endeavour" czasem wydaje się, że za chwilę zakocha się w córce szefa, innym razem woli Monicę (Shvorne Marks), by niedługo potem całować dziewczynę, która może być zamieszana w morderstwo. A wszystkie panie wyglądają jak marzenie, bo sukienki z lat 60. to jedna z najlepszych rzeczy, jakie kobiety kiedykolwiek nosiły.
10. Kolejny sezon w Ale kino+. [aktualizacja 31 stycznia 2017] "Endeavour" już jutro – czyli w środę 1 lutego 2017 o godz. 20:10 – wraca z 4. sezonem w Ale kino+. Nowy sezon, podobnie jak poprzednie, składa się z czterech 90-minutowych odcinków, które będą emitowane przez Ale kino+ w kolejne wieczory lutego. Jeśli nie znacie poprzednich sezonów, wiedzcie, że jest to jeden z tych seriali, które da się oglądać od środka – chociażby dla świetnie poprowadzonych zagadek kryminalnych – ale na pewno zanim zaczniecie sezon 4, dobrze byłoby poznać wydarzenia z finału poprzedniej serii.