Najlepsze występy gościnne w historii "Przyjaciół"
Nikodem Pankowiak
12 lutego 2016, 21:03
George Clooney i Noah Wyle (sezon 1, odcinki 16 i 17 – "The One with Two Parts")
Zaczynamy z wysokiego C. C jak Clooney. Z bonusem w postaci Noaha Wyle'a. Ci dwaj panowie w latach 90. byli prawdziwymi bożyszczami kobiet (jeden z nich jest nim do teraz), grając swoje role w "Ostrym dyżurze". Oczywiście w "Przyjaciołach" pojawili się również jako pracownicy służby zdrowia, którzy zawrócili w głowie Monice i Rachel. Ostatecznie z ewentualnego romansu nic nie wyszło, do czego obie panie walnie się przyczyniły.
Rachel, z powodu braku ubezpieczenia, wykorzystuje w szpitalu tożsamość Moniki. Tym samym Monice nie pozostaje nic innego, jak tylko udawać swoją najlepszą przyjaciółkę. Szybko prowadzi to do serii nieporozumień i klasycznych sitcomowych gagów. Po tak specyficznej randce obaj panowie musieli szybko uciec, nie było innego wyjścia.
Występ Clooneya i Wyle'a był bardzo cynicznym zagraniem ze strony producentów – liczyli oni, że występ gwiazd przyciągnie przed ekrany dodatkowych widzów i zapewni jeszcze lepszą oglądalność. Cel został osiągnięty – w kolejnym tygodniu widownia była wyższa już o 4 miliony.
Julia Roberts i Brooke Shields (sezon 2, odcinki 12 i 13- "The One After the Superbowl")
Odcinek emitowany tuż po finale Superbowl przyniósł nam dwa świetne występy gościnne i Jean Claude'a Van Damme, którego pominę. Julia Roberts, ówczesna dziewczyna Matthew Perry'ego, wcieliła się w jego dawną znajomą ze szkoły, która nagle wydaje się totalnie zauroczona Chandlerem – już sam ten fakt powinien dać mu do myślenia.
Z kolei Brooke Shields gra Erikę – wielbicielkę doktora Drake'a Ramoraya, zupełnie nie odróżniającą rzeczywistości od fikcji. Choć sam odcinek, w którym wystąpiły, był raczej przeciętny i spotkał się z mieszanymi opiniami krytyków, ich występy zdecydowanie należały do jego jaśniejszych stron. Dwie totalnie szalone kobiety wniosły tu sporo humoru i sprawiły, że Chandler i Joey dostali niezłą nauczkę. Chandler, że nie należy śmiać się ze szkolnych koleżanek, bo nigdy nie wiesz, czy za kilka lat nie będą wyglądać jak Julia Roberts, a Joey, że lepiej nie umawiać się z nieznajomymi, bo nie wiadomo, kto jest po drugiej stronie.
Recenzenci zarzucali temu odcinkowi, że zbyt wiele było w nim gościnnych występów, przez co serial stracił nieco ze swojego charakteru. Faktycznie, można odnieść wrażenie, że dla głównych bohaterów było tutaj już trochę mniej miejsca, ale trzeba przyznać, że Julia i Brooke, a już zwłaszcza ta druga, zaprezentowały się znakomicie. Pojawiły się nawet opinie, że pocałunek Perry'ego i Roberts był najbardziej rzeczywisty w historii serialu. Julia skwitowała to krótko: "Ćwiczyliśmy w weekend".
Ben Stiller (sezon 3, odcinek 22 – "The One with the Screamer")
Stiller wcielił się w rolę Tommy'ego, z którym Rachel zaczęła spotykać się tuż po rozstaniu z Rossem. Obaj panowie mają okazję szybko się poznać i trzeba przyznać, że Tommy nie robi najlepszego pierwszego wrażenia – jeśli ktoś nie pamięta, to wpadł w totalną furię, gdy starsza para przypadkowo zajęła jego miejsca w teatrze. Ross próbuje uświadomić Rachel, że nie jest to najlepszy mężczyzna dla niej, ale ta, jakżeby inaczej, nie chce słuchać jego tłumaczeń.
Ostatecznie prawda o jego temperamencie wychodzi na jaw, ale biedny Ross musi jeszcze chwilę pocierpieć, zanim zostanie przyznana mu racja. Świetny występ Stillera, który potwierdził tutaj swój ogromny komediowy talent. Choć związek ich bohaterów skończył się szybciej niż się zaczął, Aniston i Stiller kilka lat później znów nawiązali romans na ekranie – tym razem w filmie "Nachodzi Polly".
Robin Williams i Billy Crystal (sezon 3, odcinek 24 – "The One with the Ultimate Fighting Champion")
Chyba mój ulubiony występ gościnny w historii serialu. Głównie przez jego absurdalność i zupełne oderwanie od fabuły – właściwie ciężko wytłumaczyć, dlaczego panowie pojawili się w tym odcinku. Plotka głosi, że była to zupełnie spontaniczna akcja, bo obaj aktorzy przebywali akurat na planie niedaleko. Ich wspólna scena ma miejsce na samym początku odcinka i w absolutnie żaden sposób nie wpływa na jego dalszą fabułę.
Z drugiej strony, co to była za scena! Williams znów mógł rozbawić do łez (o, ironio!), dając popis operowania mimiką i głosem. Bohaterowie serialu są zszokowani historią człowieka, którego żona zdradza z jego najlepszym przyjacielem, a widzowie bawią się przednio. To tylko dwie minuty, ale za to jakie dwie minuty! Zresztą, co ja będę dalej pisał, zobaczcie sami.
Rebecca Romijn (sezon 4, odcinek 6 – "The One with the Dirty Girl")
To była pierwsza rola Romijn w karierze i to od razu taka, która wszystkim fanom "Przyjaciół" mogła zapaść w pamięć na dłużej. Oto Ross poznaje naprawdę zabawną, seksowną kobietę, którą na dodatek bawią jego żarty związane z antropologią. Taką kobietę, co to byłaby marzeniem niejednego faceta. Wszystko idzie świetnie, znajomość się rozwija, aż wreszcie Cheryl, bo tak jej na imię, zaprasza go do mieszkania. Właściwie nie tyle mieszkania, co śmietnika – to byłoby zdecydowanie lepsze określenie. Okazuje się, że Cheryl musi mieć alergię na czystość – innego wytłumaczenia tego chlewu nie ma.
I choć niejeden polski student wzruszyłby zapewne tylko ramionami na widok sterty śmieci w jej salonie, Rossowi ciężko to zaakceptować. Trudno się dziwić, w końcu płynie nim ta sama krew, co w Monice. To był jeden z najbardziej niezapomnianych występów gościnnych w "Przyjaciołach", choć ciężko stwierdzić, na ile to zasługa samej Romijn, a na ile "scenografii" w jej salonie.
Hugh Laurie (sezon 4, odcinki 23 i 24 – "The One with Ross's Wedding")
Prawdopodobnie w tym odcinku narodził się Gregory House. Hugh Laurie ma tu dość małą rolę, ale jest praktycznie taki sam, jak w "Housie" – niemiły, ironiczny, walący prawdę prosto w oczy i mający gdzieś, co masz mu do powiedzenia. Niestety, miał takiego pecha, że w samolocie do Londynu tuż obok niego siedzi Rachel, która udaje się tam, aby przerwać ślub Rossa. Bohater grany przez Lauriego (nie poznaliśmy jego imienia) wydaje się być zupełnie niezainteresowany całą historią, ale ostatecznie wybucha i wykłada Rachel, dlatego ta jest okropną osobą i nigdy nie powinna lecieć do Londynu.
Świetny występ człowieka, który dekadę później właśnie takim zachowaniem podbił serca amerykańskich widzów. Nie obyło się jednak bez małego zgrzytu i w napisach końcowych Laurie widniał jako "The Gentleman on the Phone" zamiast "The Gentleman on the Plane" – pomyłkę spowodował podobno czyjś niewyraźny charakter pisma.
Winona Ryder (sezon 7, odcinek 20 – "The One with Rachel's Big Kiss")
Występ, który zapadł w pamięć w głównej mierze dzięki jednemu z najsłynniejszych pocałunków w historii serialu. Pewnego razu Rachel wpada na Melissę – szkolną koleżanką, z którą, jak twierdzi, zaliczyła gorący pocałunek. Phoebe nie jest w stanie uwierzyć, że jej przyjaciółka mogłaby być zdolna do czegoś takiego. Podczas "konfrontacji" Melissa również zaprzecza, że taka sytuacja kiedykolwiek miała miejsce.
Dopiero gdy Rachel w empiryczny sposób próbuje przypomnieć jej pocałunek, Melissa wyznaje prawdę – faktycznie, kiedyś doszło do pocałunku, na dodatek był on tak dobry, że wciąż nie może o nim zapomnieć. No i kocha Rachel nad życie, choć minęły już od niego wieki. Robi się trochę dziwnie, gdy Rachel przyznaje, że dla niej ten pocałunek nic nie znaczył – po prostu dobrze całuje. To by po części wyjaśniało, dlaczego Ross uganiał się za nią przez tyle lat…
Brad Pitt (sezon 8, odcinek 9 – "The One with The Rumor")
Związek Jennifer Aniston i Brada Pitta rozpalał wyobraźnię tabloidów i ich czytelników, więc i twórcy "Przyjaciół" spróbowali wynieść z niego jakieś korzyści dla serialu. Will, w którego wcielił się Pitt, nie został jednak wprowadzony do serialu po to, aby zdobyć serce Rachel, wręcz przeciwnie – całym sercem jej nienawidzi.
Okazało się, że w czasach szkolnych była ona taka sama, jak wiele popularnych dzieciaków – uwielbiała wyśmiewać tych mniej popularnych. W ramach zemsty Will, Ross i zagraniczny student założyli klub, którego głównym celem było nienawidzenie Rachel. A ona teraz wydaje się tym kompletnie zszokowana. Jej szok tylko się zwiększa, gdy okazuje się, że obaj panowie rozpuścili swego czasu pewną bardzo nieprzyjemną plotkę na jej temat…
Był to jeden z lepszych odcinków z okazji Święta Dziękczynienia w historii serialu i niemała w tym zasługa Pitta, który choć miał jeszcze wtedy te irytujące blond włosy, to był absolutnie bezbłędny w swojej roli.
Danny DeVito (sezon 10, odcinek 11 – "The One Where the Stripper Cries")
Danny DeVito gra 50-letniego striptizera, który płacze, bo jego kariera nie potoczyła się tak, jakby tego chciał… Oczywiście mogło to zakończyć się tylko w jeden sposób – jednym z najlepszych gościnnych występów w historii "Przyjaciół". Występem, który mógł wydarzyć się wyłącznie na wieczorze panieńskim Phoebe.
Ostatecznie Joe, dla którego miał być to ostatni występ, znajduje pocieszenie w rozmowie, a nawet może dokończyć swój kuriozalny taniec. Kuriozalny, ale z jakiegoś powodu Phoebe twierdzi, że całkiem podniecający. A Wy, drogie panie, co sądzicie?
Jim Rash (sezon 10, odcinki 17 i 18 – "The Last One")
Choć to może najmniej medialne nazwisko ze wszystkich wymienionych tu wcześniej, Jim Rash zaliczył świetny występ w finale "Przyjaciół". To on pierwszy wpadł w histerię, że coś jest nie tak z left phalange (wybaczcie, nie będę tego tłumaczył) i to właściwie dzięki niemu Ross i Rachel mieli okazję jeszcze porozmawiać na lotnisku.
To był bardzo krótki występ gościnny, ale to przerażenie w jakie wpadł i kilka zdań, które zdążył wypowiedzieć wystarczyły, żeby jego występ zapadł mi w pamięć na dłużej. I fakt, gdy oglądam go ponownie, mam wrażenie, jakbym znów obserwował dziekana Peltona z "Community", ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia do jego najbardziej popularnej roli.