7 rzeczy, które uczyniły mój tydzień lepszym
Marta Wawrzyn
20 marca 2016, 12:03
To był dla mnie ciekawy tydzień, spędzony w pociągach, windach i na rozmowach z ważnymi ludźmi. Ale nie zapominajmy o serialach – na pochwały zasługują w tym tygodniu m.in. "Shameless", "Dziewczyny", "Better Call Saul" i czerwona sukienka Olivii Wilde. Uwaga na spoilery!
To był dla mnie ciekawy tydzień, spędzony w pociągach, windach i na rozmowach z ważnymi ludźmi. Ale nie zapominajmy o serialach – na pochwały zasługują w tym tygodniu m.in. "Shameless", "Dziewczyny", "Better Call Saul" i czerwona sukienka Olivii Wilde. Uwaga na spoilery!
1. Niecodzienne oświadczyny w "Shameless". "Shameless" zrobiło nas w balona w odcinku "A Yurt of One's Own". Chyba wszyscy zdążyliśmy już przygotować się na to, że Fiona raz jeszcze będzie musiała zaczynać od nowa i jedyne, co jej zostanie na osłodę, to krwawa zemsta na Gusie. Ale nie! W zamian staliśmy się świadkami jednej z najdziwniejszych, najbardziej wdzięcznych i pokręconych scen oświadczyn, jakie kiedykolwiek pojawiły się na małym ekranie. Sean i Fiona dostali swój happy end i oby scenarzyści więcej już tu nie mieszali. No, przynajmniej do końca sezonu.
2. A w "Dziewczynach" Adam i Jessa. Skoro już przy fajnych parach jesteśmy, nie da się nie wspomnieć o tym, co się działo w tym tygodniu w "Dziewczynach". Na Adama i Jessę patrzy mi się naprawdę dobrze, zwłaszcza że widać, jak wiele się zmieniło w porównaniu z początkiem serialu. Niby znów wracamy na tę samą kanapę, znów mamy niezbyt udany seks, ale poza tym nic nie jest tak samo. Jessa płacze, że zdradziła przyjaciółkę, i są to łzy, jakich w przypadku tej postaci chyba jeszcze nie widzieliśmy. A i Adam się zmienił, dorósł, zmądrzał. Choć to się nie może dobrze skończyć, szczerze tej parze kibicuję, bo widać, jaką oni przeszli drogę, by stać się tym, kim teraz są. Egoistyczne dzieciaki z poprzednich sezonów niepostrzeżenie zamieniły się w dorosłych ludzi, którzy wreszcie świadomi są konsekwencji tego, co robią. Co dalej?
3. Czerwona sukienka Olivii Wilde w "Vinylu". Z odcinka na odcinek jestem coraz mniejszą entuzjastką "Vinyla" – niestety, to kolejny serial Martina Scorsese i Terence'a Wintera, w którym oprawa okazała się znacznie lepsza od scenariusza – ale nie mogę nie docenić czerwonej sukienki Olivii Wilde. Za to ogromny minus należy się serialowi za panią, udającą, że mówi po polsku – w "Rodzinie Soprano" jak już kaleczyli polski, były przynajmniej napisy. W tym przypadku nie zrozumiałam nic poza końcowym "Jesteś nikim". Czy to naprawdę aż takie straszne wyzwanie, znaleźć w USA kogoś, kto powie parę zdań po polsku? W "The Knick" jakoś potrafili. Co tam "The Knick", nawet w "You, Me and the Apocalypse" mieliśmy piękną polszczyznę! A tu taka wtopa. Wracając do sukienki…
4. To, jak poprowadzono wątek Philipa w "The Americans". Podobnie jak Andrzej, jestem absolutnie zachwycona powrotem "The Americans". A przede wszystkim tym, jak poprowadzono postać Philipa. Matthew Rhys w poprzednich sezonach był przyćmiewany przez Keri Russell, której postać zawsze wydawała mi się bardziej wyrazista. Chłód Elizabeth zawsze mnie przerażał, a kiedy zaczęto nam wyjaśniać, czemu ona jest taka a nie inna, pokochałam tę postać bez reszty. Teraz czas na Philipa, który do tej pory był "tym dobrym" – przy założeniu, że radziecki szpieg, skręcający ludziom karki, może być dobry.
Poza tym zwróćcie uwagę, jak dużo kluczowych scen pojawiło się w zwiastunach. I jak sprytnie z nas zakpiono, sugerując, że znaczą one zupełnie co innego, niż okazało się, że znaczą.
5. Waleczna Kim w "Better Call Saul". Znów ciekawie było w "Better Call Saul" – poznaliśmy niejaką Rebeccę, śniadanie z Mike'iem postanowił spożyć dobrze nam znany Hector Salamanca, ale przede wszystkim zadziwiła mnie siła Kim, która postanowiła wydostać się z dołka po swojemu, bez pomocy Jimmy'ego. Sporym szokiem była też dla mnie jej reakcja na zachowanie Howarda, który nie docenił jej wysiłków. Wyrasta nam tutaj niesamowita postać, a mnie coraz bardziej ciekawi, co się z nią będzie działo później, w czasach "Breaking Bad".
Nie mogłabym też nie docenić latynoskiej wersji "My Way" Franka Sinatry, w wykonaniu Gipsy Kings.
6. Show z rękawiczką w "American Crime Story". O rękawiczce wszystko już napisał Andrzej, a czego nie napisał, to się pewnie niedługo pojawi w Hitach tygodnia. Ja znów trwam w zachwycie, już siódmy tydzień. Każdy odcinek "American Crime Story" to perełka, każdy z innych powodów. Show z rękawiczką pobił wszystko, ale warto też zauważyć, że dobry tydzień znów miała Sarah Paulson jako Marcia Clark, choć jej relacja z Chrisem Dardenem jest mocno podkoloryzowana przez scenarzystów.
7. No i wreszcie #NetflixEverywhere. O tym, co się działo na spotkaniu polskich dziennikarzy z Netfliksem, możecie poczytać tutaj, a tutaj znajdziecie naszą rozmowę z przedstawicielką firmy. Emocje już trochę opadły i mogę powiedzieć, że tak, świetnie, że Netflix do nas przyjechał. Ale też chwilę jeszcze potrwa, zanim serwis w wersji polskiej będzie przypominał amerykańskiego Netfliksa. Dobra wiadomość jest taka, że zawartość zmienia się niemal na naszych oczach – coś nowego pojawia się praktycznie codziennie, rośnie baza tytułów z polskimi napisami, a do tego oczywiście będzie teraz jeszcze więcej produkcji oryginalnych Netfliksa, debiutujących tego samego dnia na całym świecie.
Rozumiem sceptycyzm, rozumiem niechęć do płacenia prawie 10 euro za gorszy produkt, niż Amerykanie dostają za 7,99 dolara, ale uważam, że to jest przyszłość, niezależnie od tego, czy jesteście na pokładzie, czy nie. Ludzie z całego świata pokochali streaming wideo, a serwisy VoD oferujące coś więcej i taniej niż Netflix nie tak łatwo znaleźć, zwłaszcza w Polsce.