Scenarzyści "Humans": To serial o naszym świecie
Redakcja
12 maja 2016, 12:33
Dziś w AMC Polska debiutuje serial "Humans", opowiadający o świecie, który różni się od naszego tym, że ludzie posiadają androidy, wyglądające zupełnie jak oni i wykonujące za nich najgorsze prace. Scenarzyści serialu, Sam Vincent i Jonathan Brackley, opowiadają o tym, czemu serial osadzony jest w teraźniejszości, czy rozwój technologii powinien niepokoić i czy sami kupiliby sobie takiego Syntha.
Dziś w AMC Polska debiutuje serial "Humans", opowiadający o świecie, który różni się od naszego tym, że ludzie posiadają androidy, wyglądające zupełnie jak oni i wykonujące za nich najgorsze prace. Scenarzyści serialu, Sam Vincent i Jonathan Brackley, opowiadają o tym, czemu serial osadzony jest w teraźniejszości, czy rozwój technologii powinien niepokoić i czy sami kupiliby sobie takiego Syntha.
Mówicie, że serial "Humans" jest lekką formą science fiction. Co sprawiło, że usunęliście niektóre elementy typowe dla tego gatunku?
Jonathan Brackley: Chcieliśmy stworzyć wrażenie, jakby te wszystkie maszyny zostały wynalezione 10 lat temu. Wpisały się już w naszą rzeczywistość, więc ludzie się nad nimi nie zastanawiają, traktują je jako coś naturalnego.
Sam Vincent: Gdy ludzie pytają mnie, dlaczego serial nie jest osadzony w przyszłości, odpowiadam, że powodów było wiele. Przede wszystkim fabuła toczy się w teraźniejszości, w świecie rzeczywistym. Oczywiście trochę ten świat podrasowaliśmy, by uzyskać bardziej dramatyczny efekt, ale z drugiej strony teraz wszyscy nosimy w kieszeni urządzenie, które stanowi w pewnym sensie sumę ludzkiej wiedzy. Współczesna technologia pędzi naprzód, staje się coraz bardziej ludzka w takim znaczeniu, że komunikuje się z nami, każdy o niej mówi i toczy się wielka dyskusja kulturowa na jej temat. Wiele osób słusznie niepokoi się tym, co się obecnie dzieje. Tak więc to jest po części wyjaśnienie, dlaczego nie osadziliśmy fabuły w przyszłości. Gdybyśmy wybrali rok 2050, stracilibyśmy istotną dla nas aktualność.
"Humans" zdaje się tylko lekko różnić w swojej wymowie od Waszych wcześniejszych projektów, takich jak "Tajniacy (MI-5)" czy "Spooks: The Greater Good". Taki właśnie efekt chcieliście osiągnąć?
SV: Myślę, że przy każdym nowym projekcie nasz styl jest coraz lepszy. Nie chcemy też wracać ciągle do tego samego tematu. Mamy naprawdę szerokie zainteresowania, ale generalnie czujemy się dobrze w tym właśnie gatunku. Nowym, interesującym wyzwaniem było dla nas napisanie wątków opowiadających o ludzkiej rodzinie. Stworzyliśmy niesamowicie ekscytujące sceny obyczajowe z udziałem androidów, które połączyliśmy z wątkami znacznie głębszymi i bardziej rzeczywistymi. To w pewnym sensie podyktowało pewien nowy wydźwięk serialu.
Jak układa się Wam współpraca przy pisania scenariusza?
JB: Znamy się, od kiedy skończyliśmy 11 lat, więc nasza przyjaźń trwa znacznie dłużej niż nasze scenopisarstwo. Dogadujemy się bez słów, co znacznie ułatwia pracę, ponieważ ciągle rozmawiamy o serialu.
SV: Tak, zdecydowanie za dużo. Gdy pracujemy ze sobą, ego żadnego z nas się nie odzywa, ponieważ znamy się jeszcze ze szkoły. Sądzę, że w wielu relacjach pojawia się ten element rywalizacji i być może w niewielkim stopniu jest on również obecny u nas, ale na pewno nie wpływa na nas negatywnie. Żaden z nas nie unosi się honorem – gdy Jon napisze złą kwestię, mówię: "Słuchaj, stary, to jest do d***", i oboje myślimy nad czymś lepszym.
JB: Popłaczę sobie przez kilka dni i wracam do pracy.
SV: Ale nie mogę tego powiedzieć każdemu. Mogę się tak zachowywać tylko przy Jonie. Nie musimy być dla siebie mili, od razu przechodzimy do rzeczy, bo wiemy, że tu nie ma nic osobistego. Gdy się kłócimy lub nie zgadzamy, zazwyczaj bardzo szybko to rozwiązujemy, ponieważ dokładnie wiemy, jak się czuje druga strona. Dobrze jest umieć dogadywać się bez słów. Nie wiem, czy byłoby to możliwe z kimś innym.
Jakie informacje musieliście zebrać zaczynając pracę nad "Humans"?
SV: Zdaliśmy sobie sprawę, że informacje o samych Synthach były mniej istotne, ponieważ wiedzieliśmy, jak chcemy je przedstawić, zanim jeszcze wizja serialu w ogóle się skrystalizowała. Jednak to, co było dla nas naprawdę interesujące, to wpływ technologii na społeczeństwo i to, co dzieje się obecnie, czyli pewien "boom automatyzacji". Gdy jestem na lotnisku, wszystko jest tam automatyczne, praktycznie nie ma ludzi przy stanowiskach. Nastąpił prawdziwy wybuch automatyzacji, więc chcieliśmy pokazać te zachodzące zmiany społeczno-gospodarcze. Gdyby Synthy istniały naprawdę, zmiany te byłyby stokroć bardziej widoczne – to właśnie wydało nam się niezwykle interesujące. Jak mogłoby się zmienić społeczeństwo, gdyby większość pracy zaczęły wykonywać za nas maszyny?
Czy w związku z tym kupilibyście sobie Syntha?
SV: Sądzę, że nie, z jednego prostego powodu: mam 18-miesięcznego syna i czułbym się bardzo niekomfortowo, gdyby w naszym domu mieszkało i zajmowało się moim dzieckiem coś, co nie jest człowiekiem. Ale gdybym był sam? Pewnie byłbym bardziej otwarty na posiadanie Syntha, bo wtedy nie musiałbym nawet kiwnąć palcem w domu. [śmiech] Stałbym się bardzo, bardzo leniwy. Ale przy małych dzieciach – zdecydowanie nie. Mam wrażenie, że te maszyny mogłyby wypaczyć ich umysły. Choć podobne dylematy pojawiały się przy każdej innej nowej technologii. Sam pamiętam, kiedy miałem 14 lat i w mojej szkole po raz pierwszy pojawił się internet. Pomyślałem sobie wtedy, że na pewno nie będę z niego korzystał, bo to dobre tylko dla maniaków komputerowych!
JB: Ja z kolei mam siedmiomiesięczną córkę i mycie jej butelek jest jednym z najnudniejszych zajęć na świecie. Gdyby mógł to robić za mnie Synth, byłoby świetnie.
O jakich reakcjach widzów marzycie?
JB: Chcieliśmy rozpocząć pewną dyskusję. Świadomie unikaliśmy jednoznacznego osądu Synthów – nie stwierdziliśmy jasno, czy byłyby one dobre czy złe. Naszym celem nie było przedstawienie ich jako utopii bądź dystopii, bo o tym widzowie powinni zadecydować sami. Nie obchodzi nas, o czym będą rozmawiać, ważne, że w ogóle będą to robić.
SV: Chcemy, by ludzie zadawali sobie pytanie: "Czy chciałbym mieć Syntha?". Byłoby fajnie, gdybyśmy sprowokowali widzów do takich przemyśleń i do rozmów o typowych sprawach, jakie spotykają ludzi. Chcemy, by widzowie mieli wrażenie, że bohaterowie serialu są prawdziwymi ludźmi, by im na nich zależało i by interesowały ich losy tych postaci.
"Humans" debiutuje dziś w o godz. 21:00 w AMC Polska. Kolejne odcinki będą emitowane w czwartki o tej samej porze.