Co czeka Cersei Lannister w 7. sezonie "Gry o tron"?
Marta Wawrzyn
29 czerwca 2016, 12:33
Przez lata po internecie krążyła teoria, że Daenerys Targaryen pójdzie w ślady ojca i zostanie szaloną królową. Tymczasem pojawiła się inna kandydatka do wysadzenia całej Królewskiej Przystani w powietrze. Oto, co producenci "Gry o tron" mówią o kolejnym sezonie. Spoilery!
Przez lata po internecie krążyła teoria, że Daenerys Targaryen pójdzie w ślady ojca i zostanie szaloną królową. Tymczasem pojawiła się inna kandydatka do wysadzenia całej Królewskiej Przystani w powietrze. Oto, co producenci "Gry o tron" mówią o kolejnym sezonie. Spoilery!
Po finale 6. sezonu "Gry o tron" David Benioff i D.B. Weiss udzielili wywiadu serwisowi Deadline, w którym opowiadają o planach na 7. sezon. Szczególnie interesujące są fragmenty dotyczące Cersei Lannister, która właśnie została królową. Jej panowanie nie oznacza niczego dobrego dla Westeros – ani prawdopodobnie dla niej samej.
Jak mówią twórcy serialu, zemsta już zgubiła Cersei, bo gdyby nie skupiała się wyłącznie na niej, Tommen prawdopodobnie by dalej żył. To jej wina, że zginął – Góra mógł strzec króla w kluczowym momencie, zamiast dręczyć Septę Unellę. Stało się jednak jak się stało i teraz Cersei jest samotna na Żelaznym Tronie.
"Ona zrobiła mnóstwo okropnych rzeczy w życiu i z pewnością potrafi być okrutną osobą, ale jedna rzecz to wynagradzała. Ona szczerze kochała swoje dzieci. Teraz kiedy już ich nie ma, to się robi dla nas interesujące. Kim ona jest bez swoich dzieci? Odpowiedź poznacie w kolejnym sezonie" – powiedział D.B. Weiss.
Przynajmniej częściowo można się jednak tej odpowiedzi domyślić. Cersei zawsze miała obsesję na punkcie władzy, ale jeszcze ważniejsza była dla niej rodzina. Jej miłość do dzieci była czymś, co czyniło ją człowiekiem. Teraz nie ma już nic do stracenia, a jej okrucieństwo mogliśmy poznać bardzo dokładnie w finale, kiedy zdecydowała się wysadzić w powietrze wiele niewinnych osób, tylko po to aby pozbyć się swoich wrogów. Swojego syna – który był gotów ją skazać – uratowała, a teraz nie ma i jego. Nie ma kompletnie nic – z wyjątkiem władzy.
I naiwnością byłoby sądzić, że władza w jej ręku to #dobrazmiana. Cersei straciła cel w życiu i zapewne skupi się na dalszej zemście. Wielkiego Wróbla i jego religijnych fanatyków już się pozbyła, ale został jej jeszcze choćby Tyrion, o którym wciąż myśli, że otruł Joffreya. Trudno powiedzieć, co się wydarzy, kiedy Tyrion pojawi się w Westeros u boku Daenerys.
Na pewno Cersei nie odda tronu łatwo, a przeciwko niej zwrócić się może jeszcze Jaime, który zmienił się przez te wszystkie sezony i który prawdopodobnie będzie winił siostrę za śmierć Tommena. Proroctwo, które poznaliśmy na początku piątego sezonu, głosiło nie tylko, że wszystkie dzieci Cersei umrą przed nią, ale też że na koniec udusi ją "valonqar" (młodszy brat po valyriańsku). Co wydaje się proste do zinterpretowania – Cersei poniesie śmierć z rąk Jaimego (wcześniej obstawiano Tyriona, ale w tej chwili to Jaime wydaje się tutaj bardziej oczywistym kandydatem na kata).
Emilia Clarke, czyli serialowa Daenerys, również uważa, że szanse Cersei za pozostanie królową przez dłuższy czas są niewielkie, zwłaszcza kiedy jej bohaterka pojawi się na horyzoncie. "Ja mam statki, mam ludzi, mam smoki, które zieją ogniem, i najwyraźniej jestem niezniszczalna. A teraz nawet nie mam w pobliżu atrakcyjnego faceta, który jest gotów ściągnąć koszulę na każde zawołanie. Czyli nic mnie nie rozprasza" – oznajmiła żartobliwie aktorka.
Na razie jeszcze nie ma potwierdzenia, że dwa ostatnie sezony "Gry o tron" rzeczywiście będą liczyć łącznie tylko 13 odcinków. Ale nawet jeśli HBO wynegocjuje przedłużenie, i tak przed nami już tylko wielka gra. Zanim jednak Cersei ją przegra, raz jeszcze zobaczymy, jaka potrafi być waleczna.