7 rzeczy, które uczyniły mój tydzień lepszym
Marta Wawrzyn
24 lipca 2016, 20:02
W tym tygodniu wreszcie znalazłam czas na maraton "Stranger Things" i oficjalnie dołączam do grona zachwyconych. A poza tym dużo dobrego przyniósł Comic-Con – ot, choćby zwiastun serialu Marvela, który wygląda jak wszystko, tylko nie serial Marvela.
W tym tygodniu wreszcie znalazłam czas na maraton "Stranger Things" i oficjalnie dołączam do grona zachwyconych. A poza tym dużo dobrego przyniósł Comic-Con – ot, choćby zwiastun serialu Marvela, który wygląda jak wszystko, tylko nie serial Marvela.
1. Maraton "Stranger Things". Tak, wiem, spóźniłam się na tę imprezę – a zdaje się, że dotarli już na nią wszyscy, którzy pamiętają podobne klimaty z dzieciństwa we wczesnych latach 90. W "Stranger Things" zakochałam się dokładnie w ten piątek i na pewno będę jeszcze o serialu pisać. To największe zaskoczenie tego lata – spodziewałam się klimatycznego średniaka, dostałam cudeńko, które jest dosłownie wypakowane ekscytującymi drobiazgami z czasów, kiedy każde wyjście do kina było jak święto, a amerykańska popkultura prezentowała się niczym nieprzebrane morze wspaniałości.
Jeśli jakimś cudem jeszcze nie wskoczyliście na pokład, zróbcie to najlepiej w tej chwili. Około trzeciego odcinka – tego z lampkami – powinniście już wpaść po same uszy. Zwłaszcza jeżeli też mieliście dzieciństwo, w którym najlepszą zabawą była wyprawa na rowerze do okolicznego lasku w celach znacznie bardziej intrygujących niż łowienie pokemonów. Ach, nostalgia.
2. Psychodeliczny zwiastun "Legionu". Na Comic-Conie pojawiło się kilka dobrych zwiastunów – choćby "American Gods" – ale to "Legion" przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Wiadomo, że wybór takiego a nie innego bohatera musiał skutkować różnego rodzaju dziwnościami, jednak tak potężnej dawki psychodelii się nie spodziewałam. To jak "Mr. Robot" w świecie Marvela! Jestem szczerze zachwycona i trzymam kciuki, żeby Noah Hawley zaprezentował nam pierwszy serial marvelowski, który nie tyle przełamie konwencję, jak czynią to produkcje Netfliksa, co po prostu ją rozwali paroma odważnymi ruchami.
3. Peter Dinklage i słowo, którego nigdy już nie wymówię tak jak trzeba. Mój drugi ulubiony materiał z tegorocznego Comic-Conu. HBO przekuło w złoto totalną bzdurkę – oglądałam to już chyba z pięć razy i za każdym razem ma tyle samo uroku.
4. "Roadies"! Serial, który już prawie spisałam na straty zaskoczył mnie iście magicznym odcinkiem z 11 balonikami i 11 jajkami, prysznicem w deszczu oraz świetnym coverem "They're All In Love". I choć nadal w serialu pewne problemy było widać – przede wszystkim średnio napisane są postacie – teraz wiem, że będę oglądać "Roadies" dalej.
https://www.youtube.com/watch?v=XNKBhWkoQC4
5. Zwiastun "Narcos", a jakże. Scena ucieczki z więzienia jest po prostu przecudna w swojej absurdalności, a do tego widać, że za chwilę na ulicach Medellín rozpęta się wojna z prawdziwego zdarzenia. I tym razem żadna ze stron nie będzie się powstrzymywać.
https://www.youtube.com/watch?v=nkOKkS7mKfY
6. Grace Gummer w "Mr. Robot". Trzeci odcinek 2. sezonu "Mr. Robot" był specyficzny, posklejany z różnych elementów i przez to lekko niespójny. Niesamowite wrażenie robiły sceny z desperackim Elliotem, niezły był wykład o religii, sceny z Rayem, ironia zawarta w pochodzeniu nazwy fsociety. Ale najbardziej moją uwagę przykuła agentka grana przez córkę Meryl Streep. Zobaczyliśmy ją w paru scenach, a jednak już teraz można powiedzieć, że ona – jej umysł, jej dziwactwa, jej sposób widzenia świata – po prostu idealnie tu pasuje. Chcę więcej!
Przy okazji – jeśli macie akurat 6 minut, zobaczcie wywiad "Mr. Robot" z Comic-Conu. Warto choćby dla hawajskiej koszuli Ramiego Maleka.
7. Ian Somerhalder prawie wolny! I mam tu na myśli tylko i wyłącznie zawodową wolność. "Pamiętniki wampirów" wreszcie się skończą – po tym jak trwały jakieś trzy, cztery sezony za długo – i aktorzy będą mogli poszukać sobie nowej pracy. Jestem ciekawa, jak to się dla nich skończy, a sama liczę przede wszystkim na Iana Somerhaldera w dorosłej roli, która przypomni nam wszystkim, jaki z niego dobry aktor. Nie przeszkadzałoby mi też, gdyby to była rola, w której nie musiałby udawać, że jest prawie dwie dekady młodszy niż naprawdę. Już za rok, miejmy nadzieję!