Serialowa alternatywa: "Doktor Foster"
Mateusz Piesowicz
2 sierpnia 2016, 19:03
"Doktor Foster" (Fot. BBC)
Dzisiaj mamy dla Was serial, który okazał się nieoczekiwanym hitem brytyjskiej telewizji w zeszłym roku. Dwa pierwsze odcinki "Doktor Foster" obejrzycie w środę 3 sierpnia o 20:10 w Ale kino+, a u nas przeczytacie, dlaczego nie wolno Wam przegapić tej premiery.
Dzisiaj mamy dla Was serial, który okazał się nieoczekiwanym hitem brytyjskiej telewizji w zeszłym roku. Dwa pierwsze odcinki "Doktor Foster" obejrzycie w środę 3 sierpnia o 20:10 w Ale kino+, a u nas przeczytacie, dlaczego nie wolno Wam przegapić tej premiery.
Wiecie doskonale, że Brytyjczycy potrafią robić trzymające w napięciu kryminały i thrillery. Wiecie również, że nieobce są im także świetne dramaty obyczajowe. Dowodów na obydwie tezy znajdziecie na Serialowej multum, nie tylko w naszym alternatywnym cyklu. "Doktor Foster" potwierdza je obydwie, bo to serial zgrabnie łączący rodzinną dramę z emocjami trzymającymi widzów na krawędzi fotela.
Stworzona przez BBC pięcioodcinkowa produkcja wyszła spod pióra dramaturga Mike'a Bartletta (pisze zarówno dla telewizji, jak i radia oraz teatru), co wyraźnie widać na ekranie. "Doktor Foster" jest bowiem serialem, który idealnie sprawdziłby się na scenicznych deskach, a oglądając go, ma się wrażenie obcowania z brytyjską wersją rodzimego Teatru Telewizji. Nie spodziewajcie się więc tutaj szalonej akcji – ta historia nie musi uciekać się do tanich chwytów, by przykuć wzrok do ekranu.{>
Punkt wyjścia jest zresztą banalny. Poznajemy panią doktor Gemmę Foster (Suranne Jones), szczęśliwą mężatkę i matkę, odnoszącą sukcesy zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Fosterowie są bowiem idealną brytyjską familią – dobrze sytuowani, towarzyscy, przyjacielscy, cieszący się nienaganną opinią. I nie jest to tylko pozór, bo za drzwiami ich domostwa również wszystko układa się perfekcyjnie. W końcu nie każde małżeństwo z kilkuletnim stażem może pochwalić się chemią pozwalającą na poranne igraszki w sypialni. Między Gemmą a jej mężem Simonem (Bertie Carvel) nadal więc iskrzy i wydaje się, że nic nie będzie w stanie zakłócić tej sielanki. Do czasu.
Jak to zwykle bywa w podobnych przypadkach, lawinę wydarzeń rozpoczyna drobiazg – tym razem jest to długi, jasny włos, który Gemma znajduje na szaliku swojego męża. Ale to przecież jeszcze o niczym nie świadczy, prawda? Może należy do jego asystentki lub jakiejś przypadkowo spotkanej kobiety? Może to nawet nie jest damski włos? Nie, na pewno nie ma się czym przejmować. Ziarenko wątpliwości zostało jednak zasiane i w miarę odkrywania kolejnych zastanawiających faktów, będzie ono rosło. Nasza bohaterka natomiast zacznie inaczej postrzegać całe swoje otoczenie, zauważając rzeczy, na które wcześniej w ogóle nie zwracała uwagi.
Nie chcę Wam psuć zabawy, podając zbyt wiele informacji, ale zaznaczę tylko, że twórcom "Doktor Foster" wcale nie zależało na tworzeniu wielopiętrowej łamigłówki. Już w pierwszym odcinku poznacie większość potrzebnych faktów, z których konsekwencjami tytułowa bohaterka będzie musiała się zmierzyć w dalszej kolejności. Pod tym względem serial BBC ucieka od zagadkowej konwencji, nie odcinając się jednak od niej całkowicie aż do samego końca, dzięki czemu udało się zbudować naprawdę trzymającą w napięciu historię. Biorąc pod uwagę, że mowa tu o nie o jakimś straszliwym morderstwie, a pospolitej małżeńskiej niewierności, trzeba przyznać, że twórcy opanowali sztukę przyciągania widzów przed ekrany do perfekcji.
Nie tylko ją zresztą, bo "Doktor Foster" to serial jednocześnie schematyczny i od tych schematów ciągle uciekający. Sama historia to przecież kolejna wariacja na temat zdrad i romansów, które serwują nam praktycznie wszystkie telewizyjne produkcje, a jednak jakimś cudem udało się sprawić, że nie tylko chcemy ją śledzić, ale nawet powinniśmy być zaskoczeni jej przebiegiem. Scenariusz nie tonie jednak w fabularnych meandrach, lecz prostą drogą prowadzi nas do celu i trzeba przyznać, że zachowuje przy tym rozsądek. Nie ma zwrotów akcji nie z tej ziemi czy wyciągania asów z rękawa w ostatniej chwili – historia jest prosta i w tym tkwi jej siła.
Dzięki prostocie fabularnej, możemy się skoncentrować na innym aspekcie serialu, którym jest portret psychologiczny głównej bohaterki. Gemmę Foster można bowiem opisać na różne sposoby, ale z całą pewnością nie da się jej umieścić w banalnej formie "nieszczęśliwej zdradzanej żony". Co więcej, nie pasuje ona również w stu procentach do stereotypu kobiety wściekłej i poniżonej. Doktor Foster to swego rodzaju kolaż damskich osobowości, jakie znamy z innych produkcji, jednak finalny efekt jest inny, niż moglibyśmy się spodziewać. Na przełomie pięciu odcinków otrzymujemy wnikliwy portret kobiety jednocześnie silnej i kruchej, stanowczej i niezdecydowanej, pewnej siebie i całkowicie zdruzgotanej. Bohaterka to fascynująca w swojej normalności, bo przecież na pozór nie ma w niej nic niezwykłego.
Takich postaci ze świecą jednak szukać w telewizji, która najczęściej stawia na wyraziste, jednoznaczne charaktery (są oczywiście wyjątki – przypomnijmy sobie choćby Helen z "The Affair"), będące tylko dodatkiem do atrakcyjnego scenariusza. "Doktor Foster" wywraca te proporcje do góry nogami, poświęcając tytułowej bohaterce całą uwagę i czyniąc z niej, a nie efektownej historii, główny punkt programu. Jasne, że poznawanie nowych faktów w sprawie i odkrywanie jej zaskakujących okoliczności jest nadal bardzo ciekawe, ale lepsze od tego są reakcje głównej zainteresowanej.
Znakomita kreacja Suranne Jones (aktorka odebrała za nią nagrodę BAFTA) jeszcze dodała wiarygodności jej postaci, przenosząc na ekran całą gamę emocji. Pani doktor sama się opisała jako mądrzejsza od tych kobiet, które wywrzaskują swoje pretensje na cały świat, ale kolejne wydarzenia utwierdzają nas w przekonaniu, że Gemma Foster nie jest tak opanowana, jak się jej wydawało. Rzeczywiście, obywa się bez krzyków i łez, ale zamiast nich pojawia się niezręczność. Okropna cisza i uczucie kompletnej obcości wobec człowieka, którego, wydawałoby się, zna się na wylot. Atmosfera robi się tak gęsta, że tylko kwestią czasu powinno być jej oczyszczenie w postaci burzy. Ta chwila jednak uparcie nie nadchodzi, a milczenie staje się coraz bardziej nie do wytrzymania.
Emocje towarzyszące bohaterce udzielają się widzom, bo jak już wspominałem, "Doktor Foster" ogląda się z wypiekami na twarzy, choć dramaty psychologiczne rzadko kiedy potrafią aż tak angażować. Tutaj nie można spokojnie analizować zachowań głównej bohaterki, bo momentalnie odczuwamy z nią silną więź, która mocno utrudnia rzetelny osąd. Konia z rzędem temu, kto obejrzy całość ze stoickim spokojem i nie zacznie żywić żadnych emocji wobec poszczególnych postaci. Zwłaszcza że wyśmienite aktorstwo nie kończy się tu na Suranne Jones. Bertie Carvel potrafi być jednocześnie odrzucający i na tyle uroczy, że można mu wiele wybaczyć, świetnie wypada również Jodie Comer, którą możecie kojarzyć z głównej roli w "Thirteen" – tu gra całkiem inaczej, na początku w ogóle jej nie poznałem.
"Doktor Foster" to jedna z tych pozycji, których nie wypada przegapić, choć trudno uznać ją za serial pod jakimkolwiek względem odkrywczy. Wręcz przeciwnie, na tle konkurencji może się wydawać nawet wtórny, ale to najlepszy dowód na to, że nie powinno się niczego oceniać po pozorach. Produkcja BBC to fascynująca podróż przez uporządkowany świat, który w jednej chwili posypał się niczym domek z kart. Tym bardziej robiąca wrażenie, że swoją prostotą i normalnością aż bije po oczach. To nie kolejna wymyślna fabuła, ale historia, która może zdarzyć się tu i teraz, w sąsiedztwie lub nawet pod naszym własnym dachem.
Serial okazał się ogromnym sukcesem i ma już zamówiony drugi sezon, który zobaczymy w przyszłym roku. Pokochali go zarówno widzowie (niemal 10 milionów oglądających na odcinek), jak i obsypujący go nagrodami krytycy. My również bardzo polecamy i przypominamy – premiera w Ale kino+ 3 sierpnia, kolejne odcinki zostaną wyemitowane w następne środy, 10 i 17 sierpnia.
***
Następna Serialowa alternatywa po dłuższej przerwie znów będzie australijska. Przyjrzymy się "The Kettering Incident", serialowi, w którym główną rolę zagrała znana z "Nocnego recepcjonisty" Elizabeth Debicki.