12 seriali Netfliksa, na które jeszcze czekamy w tym roku
Marta Wawrzyn
2 sierpnia 2016, 12:00
"The Get Down" (12 sierpnia)
Najdroższa produkcja Netfliksa – 12 odcinków, z których na razie zobaczymy sześć, kosztowało aż 120 milionów dolarów – będzie miała premierę w przyszły piątek. "The Get Down" to serial muzyczny Baza Luhrmanna ("Moulin Rouge", "Wielki Gatsby"), którego akcja dziać się będzie w latach 70., a bohaterami będą zakochane w muzyce nastoletnie dzieciaki z nowojorskiego Bronksu. Zobaczymy początki hip-hopu, który narodził się w czasach, kiedy wszyscy jeszcze szaleli za disco.
Netflix obiecuje nam "mityczną sagę o tym, jak w Nowym Jorku na krawędzi bankructwa narodziła się nowa forma sztuki". Luhrmann, któremu ten pomysł chodził po głowie od dziesięciu lat, osobiście wyreżyserował kilka odcinków. "Miałem obsesję na punkcie pomysłu, że oto miasto w swoim najgorszym momencie, zapomniane i na wpół zniszczone, daje początek takiej kreatywności i oryginalności w muzyce, sztuce i kulturze" – opowiadał reżyser.
W serialu grają Justice Smith, Jaden Smith, Herizen Guardiola, Shameik Moore, Skylan Brooks, Tremaine Brown Jr., Yahya Abdul-Mateen II, Jimmy Smits, a także Giancarlo Esposito. Z kolei wśród twórców znajdują się Catherine Martin (zdobywczyni czterech Oscarów za kostiumy i scenografię), Nas, Grandmaster Flash, Stephen Adly Guirgis, a także zajmujący się historią hip-hopu Nelson George.
Poniżej możecie obejrzeć oba zwiastuny, a naszej przedpremierowej recenzji możecie spodziewać się ok. 10 sierpnia. W przyszłym tygodniu opublikujemy także nasze rozmowy z Luhrmannem i jego ekipą.
https://www.youtube.com/watch?v=zejyzr5vW3A
https://www.youtube.com/watch?v=usv442G6H8A
"Narcos" (sezon 2, 2 września)
Jeden z tych netfliksowych seriali, na punkcie których publika dosłownie zwariowała w krótkim czasie od premiery. W tym roku zobaczymy drugą odsłonę, która ma być jeszcze bardziej krwawa i brutalna niż pierwsza. Pablo Escobar ucieka z więzienia i nie ma już kompletnie nic do stracenia. W efekcie jest bardziej niebezpieczny niż kiedykolwiek, co oznacza, że na na ulicach kolumbijskiego Medellín rozegra się prawdziwa wojna.
Jak już zdradził Wagner Moura, 2. sezon "Narcos" obejmie ostatnie miesiące życia Escobara. Zobaczymy jego ucieczkę, pościg, a także marny koniec człowieka, który zamienił swój kraj w prawdziwe piekło na ziemi. Nie wiadomo, co będzie z "Narcos" potem – Jose Padilha sugerował, że kontynuowana będzie historia innych gangów kokainowych z Kolumbii – ale na razie przed nami mocny, krwawy rozdział. Jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości, zobaczcie zwiastun. Jest też galeria zdjęć.
https://www.youtube.com/watch?v=nkOKkS7mKfY
"Easy" (22 września)
Nowy serial Netfliksa, który ogłoszono na TCA – czyli niecałe dwa miesiące przed premierą. Od tego czasu nie dowiedzieliśmy się o nim nic; nie ma zwiastunów ani nawet zdjęć. To szczyt nonszalancji, zważywszy, że premiera całkiem blisko, a w obsadzie znajdują się takie nazwiska, jak Orlando Bloom albo Malin Ackerman.
Niemniej jednak ze "Stranger Things" czy wcześniej "Master of None" było podobnie – materiały promocyjne zaczęły się pojawiać na kilka tygodni przed premierą i oto mamy hity. Nie ma więc powodu obawiać się tego, że na zdjęcie wyżej musiałam dać Orlando Blooma z "Piratów z Karaibów", bo Netflix nie udostępnił ani jednego kadru z serialu. Zapewne udostępni jeszcze w sierpniu i wszyscy będziemy zadowoleni.
Na razie wiemy tyle: "Easy" to antologia w świetnej obsadzie stworzona przez Joego Swanberga ("Drinking Buddies"), który sam serial pisze i reżyseruje. Składający się z 8 odcinków sezon opowie o mieszkańcach Chicago, którzy próbują sobie poukładać życia w "nowoczesnym labiryncie miłości, seksu, technologii i kultury". W serialu grają Orlando Bloom, Malin Ackerman, Jake Johnson, Marc Maron, Dave Franco, Hannibal Buress, Emily Ratajkowski, Michael Chernus, Gugu Mbatha-Raw, Aya Cash, Jane Adams, Elizabeth Reaser, Evan Jonigkeit i nie tylko.
"Longmire" (sezon 5, 23 września)
Serial uratowany przez Netfliksa, po tym jak skasowała go telewizja A&E, powróci z 5. sezonem we wrześniu. To jedna z tych produkcji, które nie są zbyt mocno promowane – właściwie nie są promowane prawie wcale – bo powstają nie z myślą o milionach ludzi z całego świata, a o garstce wiernych fanów. W wielu krajach, na przykład Polsce, nowe odcinki "Longmire" w ogóle się nie pojawią ze względu na to, że licencje posprzedawano, zanim Netflix zdążył się pojawić.
Na zwiastun 5. sezonu "Longmire" jeszcze czekamy, podobnie jak na serię zdjęć z nowych odcinków. Netflix wrzucał tylko co jakiś fotki na Facebooka.
"Marvel's Luke Cage" (30 września)
Marvelowskie szaleństwo na Netfliksie trwa. Ostatniego dnia września do Daredevila i Jessiki Jones dołączy kuloodporny Luke Cage (Mike Colter). Bohater stał się niezniszczalny w wyniku nieudanego eksperymentu, a teraz próbuje ułożyć sobie życie od nowa w nowojorskim Harlemie. Szybko jednak pojawiają się cienie z przeszłości i chcąc nie chcąc, Luke musi stawić czoła temu, przed czym ucieka.
Showrunner "Luke'a Cage'a", Cheo Hodari Coker, mówił w wywiadach, że chciałby, aby jego serial był jak "The Wire" świata Marvela. Zapewnia, że serial będzie bardzo kompleksowy – znajdzie się miejsce na dramat, marvelowską akcję, muzykę. Ta ostatnia jest rzeczywiście charakterystyczna – w wybuchowym zwiastunie z Comic-Conu Luke testuje swoją siłę i kuloodporność przy dźwiękach Wu-Tang Clan.
https://www.youtube.com/watch?v=Ymw5uvViqPU
A poza tym wiemy już, że tytuły odcinków pochodzić będą od utworów hip-hopowej grupy Gang Starr. Pierwsze trzy zostały już ujawnione przez showrunnera.
#LukeCage . One "Moment of Truth." Two: "Code of The Streets". Three: "Who"s Gonna Take The Weight?
— Cheo Hodari Coker (@cheo_coker) July 29, 2016
W obsadzie serialu obok Coltera znajdują się Simone Missick, Mahershala Ali, Theo Rossi, Alfre Woodard, Rosario Dawson i Frank Whaley. Ale ponieważ Marvel lubi, kiedy światy się przenikają, możemy przypuszczać, że w odwiedziny wpadną choć na chwilę bohaterowie znani z "Daredevila" i "Jessiki Jones". Nikt na razie tego oficjalnie nie potwierdza, ale relacje Luke'a z Jessicą były – i będą – na tyle bliskie, że prawie na pewno możemy się spodziewać jej wizyty.
"The Ranch" (sezon 1B, 7 października)
Jeden z tych seriali Netfliksa, które pewnie będą produkowane hurtowo dla masowej publiki. Pierwszych 10 odcinków pokazano w kwietniu, teraz będzie drugie tyle. A do tego oczywiście już jest zamówiony 2. sezon. Nie ma w tej chwili żadnych szczegółowych informacji o jesiennych odcinkach, ale czy naprawdę ich potrzebujemy? To produkcja, w której jeden z bohaterów nazywany jest Kogutem, a ważnym wydarzeniem w finale jest sprzedaż bydła.
Czekajmy więc na zwiastun nowych odcinków – zapewne będzie w nim jeszcze więcej krów, piwa i wąsów niż do tej pory – a tymczasem możemy jeszcze raz obejrzeć ten wiosenny, żeby wczuć się w klimat. Jak dobrze pójdzie, do pary dojdzie jeszcze sezon 1B "Fuller House", ale na razie niczego oficjalnie nie ogłoszono.
https://www.youtube.com/watch?v=zbBe2n7YoOA
"Haters Back Off" (14 października)
Jeśli nie wiecie, kim jest Miranda Sings, to pewnie o tym projekcie nie słyszeliście. Jeśli wiecie i lubicie, będziecie wniebowzięci. "Haters Back Off" to serial komediowy Colleen Ballinger-Evans, która stała się popularna dzięki YouTube, gdzie zamienia się właśnie w Mirandę. Netflix zamówił na razie 8 odcinków, które będą mieć premierę gdzieś pomiędzy kolejnym wielkim serialem Marvela a "Black Mirror" i "Gilmore Girls".
W serialu poznamy życie Mirandy Sings z czasów zanim stała się znana z tego, że nie potrafi śpiewać i przesadza ze szminką. Bohaterka zawsze w siebie głęboko wierzyła i wiedziała, że będzie sławna – nawet kiedy jej własna rodzina patrzyła na nią z politowaniem. Oprócz Colleen Ballinger-Evans – która zresztą potrafi świetnie śpiewać – w obsadzie "Haters Back Off" znajdują się Angela Kinsey ("The Office") jako matka Mirandy i Steve Little ("The Grinder") jako jej wujek.
Netfliksowe materiały promocyjne na razie przed nami, a tymczasem możecie śledzić Mirandę na Twitterze.
#hatersbackoff @netflix pic.twitter.com/8GascipIy0
— Haters Back Off (@hatersbackoff) June 24, 2016
"Black Mirror" (sezon 3, 21 października)
Serial brytyjskiej telewizji Channel 4, przejęty przez Netfliksa. Pomiędzy 2011 i 2014 rokiem wypuszczono dwa sezony i odcinek świąteczny – łącznie 7 odcinków – a teraz dostaniemy kolejnych 6 odcinków. Czyli w październiku będziemy mieć prawie dwa razy więcej "Black Mirror". Netflix zapowiada, że nowe mroczne opowieści o ciemnych stronach technologii będą "jeszcze bardziej szalone i bliższe prawdziwego życia niż dotychczasowe".
Na razie nie ma jeszcze zwiastuna ani zdjęć, ale podano tytuły nowych odcinków, a także obsadę i reżyserów. Po kolei mamy:
* "San Junipero" – w głównych rolach Gugu Mbatha-Raw ("Touch") i Mackenzie Davis ("Halt and Catch Fire"), reżyseruje Owen Harris
* "Shut Up and Dance" – w głównych rolach Jerome Flynn ("Game of Thrones") i Alex Lawther, reżyseruje James Watkins
* "Nosedive" – w głównych rolach Bryce Dallas Howard ("Jurassic World"), Alice Eve ("Entourage") i James Norton ("Grantchester"), reżyseruje Joe Wright
* "Men Against Fire" – w głównych rolach Michael Kelly ("House of Cards"), Malachi Kirby ("Roots") i Madeline Brewer ("Hemlock Grove"), reżyseruje Jakob Verbruggen
* "Hated in the Nation" – w głównej roli Kelly MacDonald ("Boardwalk Empire"), reżyseruje James Hawes
* "Playtest" – w głównych rolach Wyatt Russell ("The Walking Dead", odcinki internetowe) i Hannah John-Kamen ("Killjoys"), reżyseruje Dan Trachtenberg.
Twórca serialu Charlie Brooker i producentka Annabel Jones pojawili się na TCA i opowiadali, co się zmieni w nowym sezonie. Skala produkcji będzie nieco większa, pojawią się też nowi scenarzyści. Wiadomo na przykład, że odcinek "Nosedive" współtworzą Rashida Jones i Mike Schur ("Parks and Recreation"). "Okazało się, że oni są fanami serialu, a my to uczucie odwzajemniamy" – powiedział Charlie Brooker. A sam odcinek określił jako "społeczną satyrę o tożsamości w czasach social mediów" i "radosny klasyczny koszmar".
"Midnight Diner" (21 października)
"Midnight Diner -TOKYO Stories-" to japoński serial Netfliksa, który opowiadać będzie o małej knajpce o nazwie Meshiya, znajdującej się w tylnej uliczce w ruchliwej dzielnicy Tokio. Knajpka, prowadzona przez Mistrza we własnej osobie (Kaoru Kobayashi), nazywana jest Midnight Diner, ponieważ otwarta jest tylko pomiędzy północą a 7. rano. Menu składa się tylko z jednego dania, a także piwa, saké i shochu, ale polityka Mistrza jest taka, że przygotowuje wszystko, czego klient sobie zażyczy.
Każdego wieczoru do Midnight Diner przybywa prawdziwa menażeria klientów i nawiązują się więzi pomiędzy Mistrzem, jego jedzeniem i jego patronami. Odcinki będą pełne humoru, ale i ludzkich dramatów, które – jak zapewnia oficjalny opis – będą w stanie nakarmić i żołądki, i dusze. Na zwiastun czekamy, ale już wiemy, co będziemy oglądać 21 października, kiedy będziemy potrzebowali przerwy od przybijającego "Black Mirror".
"The Crown" (4 listopada)
Pierwszy brytyjski serial Netfliksa zapowiada się spektakularnie, zarówno ze względu na tematykę – którą jest brytyjska Korona – jak i ilość pieniędzy, jaką w niego włożono. Budżet wyniósł 100 mln funtów (prawie 160 mln dolarów), co jak na brytyjskie warunki jest sumą wręcz kosmiczną (choć nie ma pewności, czy tyle wydano na 10 odcinków, czy też ma wystarczyć na kolejne sezony).
"The Crown" opowiada o Wielkiej Brytanii za rządów Elżbiety II, od czasu przejęcia korony na początku lat 50. aż do współczesności. Scenariusz napisał Peter Morgan na podstawie własnej sztuki zatytułowanej "The Audience", opowiadającej o cotygodniowych audiencjach u królowej. Serial już został rozpisany na sześć sezonów (choć nie wiadomo, czy ostatecznie Netflix tyle zamówi).
"The Crown" wypełniać będą zakulisowe historie, personalne intrygi, romanse i polityczne rywalizacje, stojące za kulisami wielkich wydarzeń, które pomogły uformować drugą połowę XX wieku. Młodą królową Elżbietę gra Claire Foy ("Wolf Hall"), a w jej męża Filipa wciela się Matt Smith. Z kolei znany z "Dextera" John Lithgow gra premiera Winstona Churchilla.
"Lovesick" (sezon 2, 17 listopada)
Kolejny serial, który Netflix przejął od brytyjskiej stacji Channel 4. Przejął i pierwsze co zrobił to przemianował – słusznie zresztą – ze "Scrotal Recall" na "Lovesick". Serial jest komedią (prawie) romantyczną, opowiadającą o facecie, który musi poinformować swoje wszystkie partnerki seksualne, że złapał chorobę przenoszoną drogą płciową. Główną rolę gra Johnny Flynn, w jego przyjaciół wcielają się Antonia Thomas i Daniel Ings.
Cała ta ekipa powróci w 2. sezonie, składającym się z 8 odcinków. Serial wciąż będzie tworzył Tom Edge. Zmieni się tylko stacja – już nie Channel 4, a Netflix. Nie ma jeszcze materiałów promocyjnych 2. sezonu, ale pewnie nie widzieliście pierwszego, więc wrzucam zwiastun.
"Gilmore Girls: A Year in the Life" (25 listopada)
Nowa seria "Gilmore Girls" składać się będzie z czterech części. Każdy odcinek ma trwać ok. 90 minut i obejmować jedną porę roku. Czyli dostaniemy odcinek zimowy, wiosenny, letni i jesienny (w tej kolejności).
Powrócą Lauren Graham (Lorelai), Alexis Bledel (Rory), Scott Patterson (Luke), Kelly Bishop (Emily) i praktycznie wszyscy z dawnej obsady. Na moment wpadnie nawet Melissa McCarthy (Sookie), która jest teraz najbardziej zajętą osobą z dawnej obsady. Za sterami znów znaleźli się dawni twórcy serialu, Amy Sherman-Palladino i Daniel Palladino, którzy odeszli przed finałowym sezonem. Teraz napisali i reżyserują wszystkie nowe odcinki.
Nowy sezon dziać się będzie współcześnie, czyli ok. osiem – dziewięć lat po wydarzeniach z finału. Materiały, które wypuścił Netflix, wyraźnie dowodzą, że nic się nie zmieniło. Stars Hollow to wciąż Stars Hollow, z wszystkimi swoimi wdzięcznymi dziwactwami, takimi jak spotkania, ma których dyskutowane są wszelkie wydarzenia w miasteczku. Lorelai i Luke oczywiście są razem, Rory najwyraźniej spełnia się jako nauczycielka, zaś Emily cierpi po stracie męża.
Podczas TCA wypuszczono pierwszy zwiastun "Gilmore Girls: A Year in the Life", ze sceną, w której Rory i Lorelai piją kawę w kuchni, rozmawiając o Amy Schumer i Johnie Oliverze. Prawie jak kiedyś! Na panelu na TCA pokazano też dziennikarzom pierwsze dwie minuty odcinka "Winter". Była tam podobna rozmowa, tyle że prowadzona w ośnieżonej altance.
https://www.youtube.com/watch?v=fTnU5MG5Edw
W nowej serii usłyszymy te cztery słowa, który Amy Sherman-Palladino zawsze chciała zakończyć "Gilmore Girls", ale to wcale nie oznacza definitywnego końca. Wręcz przeciwnie, twórcy mówią, że jak najbardziej chcą kontynuacji, jeśli tylko znów uda się zebrać obsadę.