Przewidywalna gala, gospodarz na luzie i sporo wzruszeń. 12 moich uwag na temat nagród Emmy
Marta Wawrzyn
19 września 2016, 20:03
Emmy 2016 (Fot. ABC)
Tegoroczna gala Emmy nie obfitowała w niespodzianki i była znacznie mniej kontrowersyjna niż poprzednie. Zła wiadomość? No właśnie niekoniecznie.
Tegoroczna gala Emmy nie obfitowała w niespodzianki i była znacznie mniej kontrowersyjna niż poprzednie. Zła wiadomość? No właśnie niekoniecznie.
Za nami 68. gala rozdania nagród Emmy. Listę zwycięzców znajdziecie tutaj, dominuje "American Crime Story" do spółki z "Grą o tron" i "Veepem". "Grze o tron" udało się pobić rekord – z 38 nagrodami Emmy na koncie jest w tej chwili najbardziej utytułowanym serialem (do tej pory był nim "Frasier", który miał 37 statuetek). A co poza tym?
1. To była najbardziej przewidywalna gala od lat. I właściwie nie narzekam
Marcin wczoraj pisał, że to będzie przewidywalna gala – i miał rację. Mnie z kolei udało się przewidzieć znacznie więcej laureatów niż zwykle. Nie dlatego, że teraz znam się lepiej niż w latach poprzednich – po prostu w większości przypadków z jakiegoś powodu było oczywiste, kto wygra. Wiadomo było, że "Fargo" przegra wszystko w starciu z "American Crime Story"; że nikt nie ma szans z "Grą o tron", no a poza tym nastała era "Veepa". Rozstrzygnięcia w kategoriach aktorskich też specjalnie zaskakujące nie były. I jakoś nie mam wrażenia, żeby dokonało się coś strasznego i komuś sprzątnięto nagrodę sprzed nosa (choć lista poszkodowanych jest długa – od "Master of None" aż po "The Americans"). Ciekawa sprawa.
The #Emmys for Outstanding Drama Series go to @gameofthrones
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Television Academy (@televisionacad)
2. Dawno nie było tak fajnego prowadzącego
Jimmy Kimmel nie dokonał niczego wielkiego, po prostu zrobił to fajnie i na luzie. Nie był sztywny jak Seth Meyers ani przesłodzony jak Andy Samberg. Był dokładnie taki jak w swoim programie. Miał mocne wejście – nie tyle smoka, co smokiem – udało mu się parę razy zabawnie zażartować i rozruszał towarzystwo przy pomocy kanapek z masłem orzechowym ("Moja mama zrobiła dla wszystkich!"). Nic wielkiego, nic oryginalnego, a jednak oglądało się po prostu dobrze.
3. Długo nie zapomnę płaczącej Julii Louis-Dreyfus
Julia Louis-Dreyfus odbierała nagrodę Emmy po raz ósmy. Zwykle kiedy ją widzieliśmy na scenie, błyszczała, żartowała i odstawiała wcześniej napisane scenki. Zawsze tak samo świetne. Teraz wyszła na scenę z wielką kartką i widać było, że cała się trzęsie – a wszystko dlatego, że na koniec miała zaplanowane podziękowanie dla taty, który zmarł kilka dni temu. Nigdy jej takiej nie widziałam. Nigdy nie widziałam płaczącego Jerry'ego Seinfelda. Kiedy zabawni ludzie płaczą, wiedzcie, że dzieje się coś prawdziwego.
4. Rami Malek dziękował po mistrzowsku
"Powiedzcie, proszę, że też to widzicie". Czyli mój ulubiony outsider odbiera bardzo mainstreamową nagrodę.
5. Kate McKinnon powinna częściej odbierać nagrody
Bardzo, bardzo miła niespodzianka. Nie sądziłam, że Kate McKinnon ma szanse na wygraną, a tu proszę. Wygrała i wypadła przesympatycznie, od momentu kiedy wyjęła ze stanika (!) kartkę z podziękowaniami. Miejmy nadzieję, że Hillary Clinton oglądała!
6. Seriale FX są tak dobre, że pożerają się nawzajem. Za to Netflix wciąż jeszcze nie może się przebić
18 statuetek Emmy dla FX, tylko 9 dla Netfliksa, który ma teraz gigantyczny budżet. Niekończące się podziękowania ze sceny dla Johna Landgrafa. Telewizja FX od lat wspiera dobre seriale, mając do dyspozycji mniejszy budżet niż giganty, i oto rezultaty. Jest to dla mnie coś wielkiego i tylko żałuję, że "Fargo" i "American Crime Story" musiały stanąć naprzeciwko siebie. To dwa najlepsze seriale, które były tutaj w ogóle nominowane. Jeden zgarnął wszystko, drugi odszedł z niczym. A gdzieś tam jeszcze mieliśmy przegraną "The Americans", która nie zdziwiła nikogo.
7. Wszyscy kochają dzieciaki ze "Stranger Things", więc może za rok…?
Ekipa "Stranger Things" wywołała niesamowity entuzjazm. Ciekawa jestem, jak to się przełoży za rok na nominacje dla serialu. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy ktokolwiek uzna, że jest to produkcja warta nagród Emmy, ale kariera, jaką ci młodzi aktorzy zrobili w dwa miesiące, robi wrażenie. W ogóle jestem ciekawa jak za rok wypadnie Netflix, który będzie miał wszystkiego dwa razy więcej. Może by tak… Emmy dla Charliego Brookera?
8. Tatiana Maslany dostała zasłużoną Emmy o trzy lata za późno
Ostatnio "Orphan Black" nie jest już tym co kiedyś, ale nic nie szkodzi. Kiedy wyczytali Tatianę, byłam przeszczęśliwa i bardzo, ale to bardzo zaskoczona. Ona sama chyba też mocno się zdziwiła, sądząc po tym, jak zaczęła poszukiwać na smartfonie swoich podziękowań.
9. Ekipa "American Crime Story" była zachwycająca. Zwłaszcza Marcia i Marcia
Courtney B. Vance, Sterling K. Brown i przede wszystkim Sarah Paulson – same spodziewane zwycięstwa. Nie dziwię się, że serialowy Johnnie Cochran pokonał samego O.J.-a. Ale przede wszystkim ujęła mnie Sarah Paulson, która pojawiła się na gali z Marcią Clark. "American Crime Story" po dwudziestu latach zrehabilitowało w oczach Amerykanów kobietę, która przegrała proces wszech czasów. To już nie jest loserka, to bohaterka, która nie miała szans w starciu z celebrytą, uważanym przez wielu za boga.
10. Padło dużo wielkich słów. A i tak nikt nie przebił twórców "Master of None"
Podczas gali padło wiele słów o jakże potrzebnej różnorodności, nie tylko rasowej. Jeffrey Tambor i Jill Soloway mówili o tym, że telewizja potrzebuje transgenderowych aktorów i więcej takich historii jak "Transparent". Kolejni czarnoskórzy aktorzy odbierali nagrody. To nie była kolejna impreza białych ludzi – i bardzo dobrze. Ale bardziej niż jakiekolwiek przemowy w pamięć zapadnie mi Alan Yang, który razem z Azizem Ansarim odbierał Emmy za scenariusz odcinka "Master of None" o rodzicach i udzielił rady rodzicom dzieciaków azjatyckiego pochodzenia: "Jeśli choć paru z was kupi dzieciom kamery zamiast skrzypiec, wszystko będzie dobrze".
11. Absolutnie uwielbiam żart o Billu Cosbym
Nawet Tina Fey i Amy Poehler miały mocno niepewne miny, kiedy zapowiedziano, że następną statuetkę będzie wręczał laureat czterech nagród Emmy, Bill Cosby. Te żarty chyba nie zestarzeją się nigdy.
12. "Gra o tron" i "Veep" zasłużyły na zwycięstwo w tym roku
Jestem trochę zła, że bardzo dobre seriale znów przegrały. Ale nie mam wątpliwości, że wygrały też seriale bardzo dobre. "Veep" po pięciu sezonach jest w lepszej formie niż kiedykolwiek (i nie rozumiem, czemu wciąż go nie oglądacie). "Gra o tron" wyraźnie zmierza ku mocnemu finiszowi. Żałuję, że nie nagrodzono "Mr. Robot", "The Americans" czy "Transparent", ale nie mam wrażenia, żeby Emmy w tym roku dostał serial, który sobie na nagrodę w ciągu ostatnich 12 miesięcy nie zapracował.