7 rzeczy, które uczyniły mój tydzień lepszym
Marcin Rączka
30 października 2016, 13:02
"Sherlock" (Fot. BBC)
Premiera "24: Legacy" coraz bliżej, a już na początku tego roku obejrzymy nowego "Sherlocka". Do tego dziś piszę o "The Walking Dead" i "Black Mirror" (spoilery!). Działo się w ostatnim tygodniu.
Premiera "24: Legacy" coraz bliżej, a już na początku tego roku obejrzymy nowego "Sherlocka". Do tego dziś piszę o "The Walking Dead" i "Black Mirror" (spoilery!). Działo się w ostatnim tygodniu.
1. "San Junipero" – "Black Mirror"
Każdy sezon "Black Mirror" zawiera w sobie jeden odcinek, który nazywać mogę wybitnym. W pierwszej serii to "The Entire History of You", w drugiej "Be Right Back". Na ten najlepszy w trzecim sezonie musiałem czekać do czwartego odcinka. O "San Junipero" w sieci napisano już wiele wychwalających go tekstów. To nie przypadek, że na imprezie Netfliksa w Londynie to właśnie ten odcinek oglądali m.in. Marta i Nikodem, a następnie na jego temat rozmawiali z Charliem Brookerem. "San Junipero" to kwintesencja "Black Mirror" i odcinek, który głęboko zakorzenił się w mojej świadomości.
Peany pochwalne na jego temat mogliście przeczytać w recenzji Marty. Ja jestem zachwycony tym, w jak pomysłowy sposób Charlie Brooker napisał odcinek rozgrywający się w… przeszłości, będący tak naprawdę wizją przyszłości. I polecam. Obejrzyjcie "San Junipero" przynajmniej dwa razy. Dopiero wtedy wychwycicie wszystkie smaczki i dostrzeżecie, jak diabelnie kontrowersyjny to odcinek! W 60 minutach Brooker zawarł nie tylko ewolucję pojęcia "życia po śmierci" z dala od Boga, ale też lesbijski romans, i do tego zupełnie zrewolucjonizował podejście do tematu eutanazji. Udowodnił też, że wokół tych odważnych tematów potrafi napisać szczerą historię o miłości i ludzkich emocjach. "San Junipero" to dzieło sztuki. Przy nim każdy odcinek 3. sezonu "Black Mirror" niestety blednie.
2. "Men Against Fire" – "Black Mirror"
Trzeci sezon "Black Mirror" dość łatwo jest podzielić na odcinki lepsze i gorsze. Do tej drugiej grupy należy "Men Against Fire". Historia dość prosta i do tego z zaskakująco przewidywalnym twistem. Daleki jestem od stwierdzeń, że Charliemu Brookerowi skończyły się pomysły, a odcinek miał w sobie kilka mocniejszych momentów. Bardzo podobały mi się ujęcia z pierwszej osoby, w stylu gier FPS. Świetnie wypadły też sceny ze znanym z "House of Cards" Michaelem Kellym. Z drugiej strony przeciętnie wypadł główny bohater, a sama historia nie uderzyła we mnie tak mocno, jak choćby trollface i ostateczny "strzał" w widza z odcinka "Shut Up and Dance". Było gorzej, ale to też efekt zachwytów nad "San Junipero" poprzedzających emisję "Men Against Fire".
3. "Hated in the Nation" – "Black Mirror"
Skandynawski kryminał z klasycznym dla Brookera twistem? Wobec "Hated In The Nation" miałem naprawdę wysokie oczekiwania. Trochę zbyt wysokie. Po pierwsze, odcinek okazał się o jakieś 20-30 minut za długi. Po drugie, skupił się na… mechanicznych pszczołach. Po trzecie, nie zaskoczył spektakularnym twistem. Ale i tak wspominał go będę dobrze. Lekką ręką Charlie Brooker uśmiercił w "Hated in the Nation" setki tysięcy internetowych hejterów i mam nadzieję, że oglądających zmusił do refleksji. Wylewanie jadu w mediach społecznościowych to znak naszych czasów. Wzajemne przepychanki celebrytów to dziś norma, podobnie jak anonimowość w internecie. Brooker zmyślnie to wszystko połączył, kończąc trzeci sezon w dość przygnębiający sposób. I znów wyszło mu to nieźle, ale gość stawia sobie tak wysoko poprzeczkę, że czasem samemu trudno mu ją przeskoczyć.
4. Kontrowersyjny powrót "The Walking Dead"
Odnosząc się do tytułu tego cyklu: czy premiera 7. sezonu "The Walking Dead" uczyniła mój tydzień lepszym? Nie do końca. Ale na pewno doceniam to, co robi telewizja AMC i traktuję ten serial jako duże i ważne wydarzenie w branży. Bo obok tego pokręconego serialu o zombie trudno przejść obojętnie. Można wytykać mu błędy, ale gdybym nie oglądał "The Walking Dead", to czułbym, że coś mnie w życiu omija. Ufam, że twórcy mają na 7. sezon pomysł i po okrutnej jatce z premiery będą w stanie odpowiednio zachwycać nas każdego tygodnia. Nie tylko kolejnymi ciosami wymierzanymi przez Negana.
Z drugiej jednak strony – to serial, w którym bohaterowie nie mogą przeklinać (taka polityka telewizji!), a jednocześnie nikt nie przejął się przesadzoną do granic możliwości brutalnością. Coś tu wyraźnie nie gra. "The Walking Dead" stał się jeszcze bardziej kontrowersyjny, niż za czasów Gubernatora i Terminusa. Pytanie tylko, gdzie istnieje granica dobrego smaku i czy czasem "TWD" jej nie przekroczyło.
5. W Nowy Rok wraca "Sherlock"
Wiecie, co też uczyniło mój tydzień lepszym? "Doctor Strange"! Tak dobrego filmu Marvela w kinie nie oglądałem od kilku lat. I nie przeczę, że duża w tym zasługa Benedicta Cumberbatcha. Gość ma w sobie ten magnetyzm, który przyciąga przed ekran, nieważne czy mówimy o kinie, czy o telewizji. Kolejna okazja, by zobaczyć go – tym razem w dobrze znanej roli – to 1 stycznia 2017 roku. Właśnie wtedy do ramówki BBC powróci z 4. sezonem "Sherlock". Niby tylko trzy odcinki. Niby niewiele, ale i tak będzie to jedno z najważniejszych serialowych wydarzeń początku 2017 roku. Szkoda tylko, że z finału 3. serii nie pamiętam już nic.
6. Pełny zwiastun nowych "24 godzin"
Wiecie, że już 6 listopada minie 15 lat od czasu premiery serialu "24 godziny"? Ktoś może powiedzieć, że do dzisiejszych czasów (Netflix i binge-watching) taka formuła opowiadania historii zwyczajnie nie pasuje. Ja uważam wprost przeciwnie – pasuje jeszcze bardziej, niż w 2001 roku. "24 godziny" to serial, który dzięki swojej fabularnej ciągłości był w stanie narodzić się wokół monotonnych i nudnych procedurali w stylu "CSI". I mam nadzieję, że w lutym narodzi się na nowo na stacji FOX, a widownia Super Bowl w tym dodatkowo pomoże.
"24: Legacy" otrzyma najlepsze możliwe wsparcie w trakcie sezonu telewizyjnego. Z drugiej jednak strony – kto dziś ogląda telewizję ogólnodostępną w USA? No właśnie. Nie ukrywam, że moim marzeniem jest, by "24" przejął Netflix i stworzył pełny, 24-odcinkowy sezon, który opublikowany zostanie w całości. Obawiam się jednak, że FOX nigdy nie pozbędzie się swojej marki, a fakt sporej inwestycji i promocji w "Legacy" tylko to potwierdza. Zobaczcie zresztą nowy zwiastun. Jest moc!
https://www.youtube.com/watch?v=sJsVEfVzkFs
7. "Planet Earth II" już w listopadzie
Dwa tygodnie temu zwróciłem Waszą uwagę na powrót dokumentu "Planet Earth", który zapowiedziała telewizja BBC. W sieci pojawiły się nowe konkrety na temat projektu. Wiemy, że jego debiut zaplanowano już na 6 listopada, a 6 odcinków pokazywanych będzie cyklicznie w każdy czwartek. Podobnie jak w przypadku wyemitowanego 10 lat temu oryginału, każdy odcinek skupi się na innym elemencie naszej planety. W drugiej serii będą to m.in.: góry, dżungle, łąki (obszary trawiaste), pustynie oraz miasta.