Piękni ludzie śmiało patrzą w przyszłość. Recenzja finału 2. sezonu "Poldarka"
Marta Wawrzyn
12 listopada 2016, 19:03
"Poldark" (Fot. BBC)
2. sezon "Poldarka" zakończył się pełnym emocji i twistów finałem, w którym do ostatniej chwili losy głównych bohaterów wydawały się mocno niepewne. Jak to w klasycznym melodramacie. Uwaga na finałowe spoilery.
2. sezon "Poldarka" zakończył się pełnym emocji i twistów finałem, w którym do ostatniej chwili losy głównych bohaterów wydawały się mocno niepewne. Jak to w klasycznym melodramacie. Uwaga na finałowe spoilery.
Bóg i niektórzy czytelnicy Serialowej mi świadkami, że w 2. sezonie mój zachwyt "Poldarkiem" trochę opadł. Wydaje mi się, że środek sezonu zwyczajnie przespałam – nie jestem w stanie na przykład powiedzieć, kiedy urodziło się drugie dziecko Rossa i Demelzy i jakim cudem już jest całkiem duże, skoro nikt się nim przez pół sezonu nie zajmował. Podejrzewam, że mogło tu dojść do jakiegoś zakrzywienia czasoprzestrzeni, no ale cóż, ważne, że wszyscy żywi i zdrowi.
Pomijając jednak śmiertelnie nudny środek sezonu, trudno mi się gniewać na "Poldarka". Zwłaszcza że serial wrócił w ostatnich odcinkach na właściwe tory i znów wciągał jak diabli – albo jak klasyczny melodramat najwyższej jakości. Wydarzenia przyspieszyły po niefortunnej nocy Rossa z Elizabeth i potrzeba było pełnych dwóch odcinków, byśmy mogli odzyskać sympatię do głównego bohatera. Temperamentny kapitan Poldark błądził długo, udowadniając, że nie jest tylko telewizyjnym ciachem, ale i XVIII-wiecznym facetem z krwi i kości. Uwielbiałam go i nienawidziłam jednocześnie, bardzo przy tym współczując jego rudowłosej drugiej połówce, która niczym sobie nie zasłużyła na takie traktowanie.
To świetna wiadomość, że zanim pożegnaliśmy serial BBC na kolejne długie miesiące, udało się jako tako poukładać sprawy w małżeństwie Poldarków i zakończyć wszystko cudnie nakręconą sceną, w której oni znów patrzą na siebie zakochanym wzrokiem na tle pocztówkowych widoków. W finałowej przemowie o prawdziwej miłości Aidan Turner dał z siebie wszystko, nic więc dziwnego, że udało mu się przekonać Demelzę (Eleanor Tomlinson, prześliczna w wersji dumnej, ognistej i sarkastycznej), aby dała mu – niechętnie, ale jednak – drugą szansę. Chyba wszyscy widzowie wydali z siebie w tym momencie głośne westchnienie ulgi, choć przyznam, że trochę mi szkoda, iż nie będziemy mogli oglądać Rossa w mundurze. Bo to chyba nawet lepszy widok niż Ross bez koszuli.
Jestem zachwycona, z jakim wyczuciem i wdziękiem "Poldark" manipulował pod koniec sezonu emocjami widzów. I nie mówię tylko o Rossie i jego relacji z małżonką. Wiele skrajnych odczuć budziła Elizabeth – biedna bogata dziewczynka, na którą ciągle spadają nieszczęścia. A jednak coraz mniej da się ją lubić, bo choć w tamtych czasach kobiety w jej sytuacji rzeczywiście w dużej mierze nie miały wyboru, to jednak gorąca noc z nieswoim mężem, intrygi mające na celu odebranie go innej i wreszcie poślubienie diabła we własnej – szalenie przystojnej! – osobie żadnej bohaterce nie przysporzyłyby sympatii. Kiedy więc George Warleggan w finale pokazuje jej swoją paskudną twarz, niespecjalnie mi już tej paniusi żal. Za dużo się wydarzyło po drodze.
Źródłem zupełnie innych emocji stała się para dr Dwight Enys i Caroline Penvenen (Luke Norris i Gabriella Wilde). Zwłaszcza ona szczerze mnie zaskoczyła, pokazując, że pod powłoką rozpuszczonej damulki z mopsem w torebce może kryć się mądra, wrażliwa dziewczyna, która koniec końców była w stanie dokonać właściwego – ale i szalenie kontrowersyjnego – wyboru. Są takie historie, w których prawdziwa miłość po prostu musi zwyciężyć, i to niewątpliwie jest jedna z nich. Nieważne co dalej, ważne, że teraz ci dwoje teraz są młodzi, piękni i szczęśliwi.
Oprócz romansów i przystojniaków w mundurach finał 2. sezonu "Poldarka" zawierał narodziny dziecka Verity, godną napomknięcia bójkę, w czasie której w powietrzu latał kurz, książki oraz wyrafinowane obelgi, a także wspaniale oświetlony atak wieśniaków na Trenwith, zakończony jakże oczekiwaną interwencją Rossa. Docenić wypada także towarzyszące nam przez cały sezon komentarze ciotki Agatha (świetna Caroline Blakiston), która godnie wypełniła dziurę w sercach widzów po hrabinie z "Downton Abbey".
Choć 2. sezon "Poldarka" miał pewne wady – możliwe, że po prostu powinien był składać się z ośmiu odcinków, a nie dziesięciu – w finałowej odsłonie zdecydowanie się obronił, serwując mnóstwo emocji, twistów i romantycznych happy endów z przepięknymi widokami w tle. Między Rossem i Demelzą dosłownie latały iskry, niezależnie od tego, czy akurat kłócili się, czy godzili. George Warleggan (Jack Farthing) jeszcze nigdy nie był tak doskonałym łotrem, jak w momencie kiedy oznajmił swojej żonie, co zamierza zrobić z jej pierwszym dzieckiem. Ostre komentarze ciotki, która teraz zmuszona jest mieszkać z diabłem, z odcinka na odcinek stawały się coraz bardziej trafnym dopełnieniem dziejących się w Trenwith dramatów, by w finale wzbić się na wyżyny.
"Poldark" w tym sezonie przynajmniej kilka razy złamał swoim widzom serca, ale też wiedział, jak na koniec przynieść ukojenie. Ostatnia scena z Rossem i Demelzą jest niemalże perfekcyjnym – w przeciwieństwie do ich miłości, ale to już tylko i wyłącznie wina tego durnego Rossa! – zakończeniem rozdziału wypełnionego tysiącem rozmaitych zawirowań. Tak właśnie powinno się robić klasyczne, staromodne melodramaty.
Co w 3. sezonie? BBC wypuściło już teaser, w którym urywki najróżniejszych scen migają w szalonym tempie, tak że tylko ci z nas, którzy czytali książki, rozumieją, co się tutaj święci. Reszta z nas wie czy może raczej ma nadzieję, że małżeństwo Poldarków wreszcie wygląda na niezagrożone, a trójkąt miłosny z Elizabeth na zakończony. Pamiętajmy jednak, że pani Warleggan jest w ciąży, a pewności, czyje to dziecko, nie mamy ani my, ani ona. Lepiej, żeby nie miało dzikiego spojrzenia Rossa! Szczęście dr. Enysa i Caroline też wydaje się dość kruche, bo przecież on przywdział marynarskie szaty i wyjechał na wojnę.
Będzie się działo – a na razie przed nami długie miesiące czekania i wzdychania do Rossa w mundurze ewentualnie rudych loków Demelzy.