7 rzeczy, które uczyniły mój tydzień lepszym
Marcin Rączka
27 listopada 2016, 15:03
John Lithgow w "The Crown", zapowiedź "Emerald City", bogatszy polski Netflix i nowe "The Grand Tour". Ostatni tydzień upłynął pod znakiem serialowych zaległości, ale nie tylko!
John Lithgow w "The Crown", zapowiedź "Emerald City", bogatszy polski Netflix i nowe "The Grand Tour". Ostatni tydzień upłynął pod znakiem serialowych zaległości, ale nie tylko!
1. John Lithgow jako Winston Churchill w "The Crown"
W końcu udało mi się nadrobić "The Crown" – bez wątpienia jeden z najlepszych nowych seriali 2016 roku. Gdy wszyscy zachwycają się scenografią, dbałością o odwzorowanie każdego szczegółu z tamtych lat, mnie najbardziej zaimponowała rola Johna Lithgowa. Nie wiem, jaki był Churchill po II wojnie światowej. Nie wiem też, jak wyglądała jego relacja z królową Elżbietą II. Wiem jednak, że Lithgow zrobił wiele, by przedstawić byłego premiera Wielkiej Brytanii jako kogoś niezwykłego.
I nie chodzi tutaj tylko o scenę w wannie i pokazanie, jakim lekkoduchem w wielu względach stawał się Churchill. Lithgow imponował mi sposobem przedstawienia bohatera, który był ostry i stanowczy, a jednocześnie niesamowicie wrażliwy, uczciwy i oddany całkowicie swojej ojczyźnie. Najlepiej było to chyba widać w odcinku z malowidłem, gdzie w końcu zrozumiał, że musi pożegnać się z pełnioną funkcją. I wiecie co? Mam wrażenie, że Churchilla w dalszej części "The Crown" będzie zwyczajnie brakować…
2. "The Affair" – melodramat dla każdego
Gdybym nie znał "The Affair" i wpadł na produkcję Showtime po raz pierwszy (np. na Netfliksie), zapewne nie przekonałby mnie do siebie zamieszczony we wspomnianym serwisie opis serialu. Brzmi on mniej więcej tak: "Przeciętnego pisarza i nieszczęśliwą kelnerkę pochłania ryzykowny romans przepełniony skrywanymi żądzami". Na szczęście "The Affair" oglądam od dnia premiery i zdaję sobie sprawę, że to znacznie bardziej skomplikowana historia, niż "ryzykowny romans".
Potwierdził to drugi sezon, moim zdaniem znacznie lepszy od pierwszego, a dwa odcinki trzeciej serii tylko przypomniały, jak bardzo tego serialu mi brakowało. I nawet jeśli melancholijny i lekko nudnawy wątek Noaha ciągnął się przez niemal godzinę, to i tak wspominam go pozytywnie, podobnie jak świetne fragmenty z Helen. Maura Tierney ciągnęła ten serial w poprzednim sezonie i wygląda na to, że to jej wątek wciąż najmocniej potrafi oddziaływać na widza.
https://www.youtube.com/watch?v=Eof5D3noPZE
3. Gwałtowny spadek oglądalności "The Walking Dead"
Ucieszył mnie konsekwentny spadek oglądalności siódmego sezonu "The Walking Dead", bowiem produkcja ta nie zasługuje w tym roku na nic dobrego. Nienawidzę, gdy seriale prezentują nierówną formę. Tej jesieni odczuwalne to jest aż nadto, bo odcinki nieco powyżej przeciętnej przeplatane są słabymi i usypiającymi wątkami, o których chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Efekt widać w oglądalności. O ile jeszcze podczas premiery przed telewizorami zasiadło 17 mln widzów, tak w ostatnią niedzielę już tylko 11 mln. W praktyce oznacza to spadek widowni o blisko jedną trzecią.
W tym tempie do jesiennego finału oglądalność nie będzie przekraczać 10 mln. I jest to prawdopodobne, bo mam wrażenie, że wypaleni premierą siódmego sezonu scenarzyści nie będą w stanie przekonać do siebie tak mocno kolejny raz.
4. Widowiskowa zapowiedź "Emerald City"
Gdyby "Emerald City" tworzone było przez jakąkolwiek telewizję kablową, po takim zwiastunie mógłbym stwierdzić, że serial ten ma szansę zaistnieć w ramówce na dłużej. Tymczasem mimo świetnie wyglądającego trailera śpieszę przypomnieć – ta produkcja emitowana będzie przez NBC. I nawet jeśli osiągnie umiarkowany sukces, to pewnie szybko stanie się drugim "Once Upon a Time". Z jednej strony się trochę dziwię, z drugiej zastanawiam – po co i dlaczego tego typu produkcje lądują w telewizji ogólnodostępnej, gdzie i tak skazane są na pożarcie? Żeby nie szukać daleko – przypomnijcie sobie, jak wyglądała sytuacja "Hannibala" w NBC.
https://www.youtube.com/watch?v=DRCKdYORpiE
5. "The Good Wife" i "Californication" w grudniu na polskim Netfliksie
O pojawieniu się w Polsce "The Good Wife" i "Californication" nieoficjalnie wiedzieliśmy od dłuższego czasu. Polskie tłumaczenie zarówno prawniczej produkcji CBS, jak i przygód Hanka Moody'ego można było znaleźć na obcojęzycznych wersjach Netfliksa (np. w Indiach czy w Izraelu). Kwestią czasu pozostało więc, kiedy obie produkcje pojawią się oficjalnie w Polsce.
Jest też nadzieja na wykupienie przez Netfliksa praw do emisji spin-offu "Żony idealnej", tak jak stało się to ze "Star Trekiem". Grudniowy update cieszy więc ogromnie i mam nadzieję, że przynajmniej dwie, trzy duże produkcje telewizyjne ostatnich lat na polskiego Netfliksa trafiać będą systematycznie – co miesiąc.
6. Szalony crossover komiksowych seriali CW staje się faktem
Z braku czasu tej jesieni porzuciłem dwa ostatnie komiksowe seriale CW – "Arrow" i "The Flash". W zeszłym roku próbowałem się bliżej zainteresować "Supergirl" i "Legends of Tomorrow", ale z marnym skutkiem. I nawet jeśli tych czterech seriali nie oglądam, to i tak zapowiedź wielkiego 4-odcinkowego crossovera bardzo mi się spodobała. Wiem bowiem, że dla fanów każdego z seriali (a jest ich na całym świecie wciąż masa) to wydarzenie na swój sposób wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju.
Nie wiem, jak daleko zajdzie telewizja CW z pomysłem na zapychanie swojej ramówki tak wielką ilością seriali komiksowych. Co za dużo to niezdrowo, a w tym sezonie granica została przekroczona. No ale popatrzcie na ten zwiastun. Taka banda bohaterów w jednej wielkiej historii? Nie są to Avengers, nie jest to Justice League, ale i tak szacunek dla twórców za połączenie czterech seriali w jeden!
7. Operation Desert Stumble w "The Grand Tour"
Jak bardzo innym programem od "Top Gear" będzie "The Grand Tour" mogliśmy przekonać się podczas emisji drugiego odcinka. Nagrywany był jako pierwszy (w Johannesburgu) i tak naprawdę tworzony na próbę, bowiem producenci jak i prowadzący nie wiedzieli, czy formuła z rozkładanym namiotem w różnych zakątkach globu się sprawdzi. Dziś już wiemy, że tak!
Mało tego – "The Grand Tour" staje się nie tylko programem motoryzacyjnym, ale też rozrywką z klasycznym brytyjskim humorem. No bo jak inaczej nazwać trwający kilkadziesiąt minut materiał o nazwie "Operation Desert Stumble", w którym Clarkson, Hammond i May postanowili sprawdzić, jak wygląda życie i praca żołnierza. Kilkoma świetnymi dialogami i masą głupich, ale jednocześnie zabawnych gagów prowadzący nie tylko oddali hołd wielu świetnym filmom, ale też udowodnili, że tworzeniu materiałów do "The Grand Tour" mają wielką swobodę, dużo większą niż w BBC. Malkontenci będą narzekać, że ma to być program motoryzacyjny, ale nie muszę Wam przypominać, że w materiale pojawia się m.in. Audi S8.