Oszustka doskonała. Recenzja "Imposters" – nowego serialu komediowego stacji Bravo
Michał Paszkowski
11 lutego 2017, 20:02
"Imposters" (Fot. Bravo)
Bravo, słynące głównie z programów reality, prezentuje kolejny w swojej ofercie serial komediowy. Czy z powodzeniem? Uwaga na trochę spoilerów z pilota.
Bravo, słynące głównie z programów reality, prezentuje kolejny w swojej ofercie serial komediowy. Czy z powodzeniem? Uwaga na trochę spoilerów z pilota.
Świeżo po premierze świetnego "Sneaky Pete'a", ponownie dostajemy pozycję z tak lubianą przez popkulturę postacią fałszerza zmieniającego osobowości. "Imposters", podobnie jak komediodramat Amazona, podchodzi do tematu z humorem, choć w centrum umieszcza nie oszusta, czy tak jak tutaj oszustkę, ale ofiary blefu, które na swoje nieszczęście uległy jej urokowi, a krótko po przyspieszonym ślubie obudziły się z pustym kontem. Im bardziej "Imposters" zwraca się w kierunku komedii, tym bardziej interesujące się staje, szczególnie jeśli chodzi o bohaterów.
Ezra (Rob Heaps) wydaje się być najszczęśliwszą osobą na świecie świeżo po ślubie z Avą (Inbar Lavi), która choć może nie mówi najlepiej po angielsku, to jest dla niego idealną wybranką. Zwłaszcza że przypomina mu o Paryżu, do którego zawsze chciał wyjechać. Sielanka nie trwa jednak długo, bo zaraz po ślubie okazuje się, że Ava zabrała "mężowi" wszystkie pieniądze, jakie tylko mogła i uciekła, ostrzegając go, że jeśli Ezra się na policję, ona upubliczni tajemniczy folder dokumentów, który skompromituje mężczyznę i jego wpływową rodzinę.
Istnienie takiego folderu samo w sobie jest już interesujące, jednak serial nie utrzymuje nas długo w tajemnicy, bo o tym, co teczka zawiera, bohaterowie już po chwili szczegółowo dyskutują. Cała część odcinka bezpośrednio po ucieczce Avy przenosi serial w klimaty melodramatyczne, co już tak udanym zabiegiem nie jest. Oczywiście, dla Ezry oszustwo Avy jest ogromną tragedią, ale "Imposters" wydaje się o wiele bardziej interesujące, kiedy do swojego bohatera podchodzi z odrobiną dystansu.
Na całe szczęście, dramatyczne momenty nie trwają wieczność i pilot nowego serialu Bravo w końcu wraca do swojego dowcipnego tonu, którym rozpoczął całą historię. Ezra tak mocno przeżywa kłamstwo Avy, że wkrótce jedyną możliwą opcją wydaje się mu samobójstwo. To prowadzi do szeregu zabawnych scen, a jego desperackie wysiłki przerywa pojawienie się Richarda (Parker Young), podającego się za poprzedniego męża i ofiarę Avy – czy też Alice, pod którym to imieniem on ją znał. Richard jawi się jako bardzo komediowa postać, już od momentu kiedy próbując wydobyć od Ezry informacje o swojej żonie, nieudolnie podaje się za agenta FBI. Bardzo szybko panowie okazują się być świetnie dobranym komediowym duetem, który ma teraz wspólny cel, a mianowicie odnaleźć kobietę, która skradła im serca i wszystkie życiowe oszczędności.
Z kolei Ava – a tak naprawdę Maddie – wraz ze swoimi współpracownikami, dostaje nową misję uwiedzenia kolejnego biznesmena. Po jednym odcinku ciężko na razie stwierdzić, kim dokładnie jest ta kobieta, gdyż, jak przystało na idealną oszustkę, nie daje nic po sobie poznać. W przeciwieństwie do "Sneaky Pete'a", w którym łatwo było kibicować i sympatyzować z głównym bohaterem, Maddie jest na razie przedstawiona raczej w negatywnym świetle. Oczywiście, przyszłe odcinki będą miały szansę trochę lepiej określić, kim jest ta kobieta, a zarazem uczynić z niej bardziej interesującą postać. Na razie wiemy tylko, że jej zadania zleca pewien enigmatyczny jegomość, ale z odkryciem jego tajemnicy "Imposters" nie jest już tak skłonne się spieszyć.
Serial w żaden sposób nie rewolucjonizuje telewizji, ale pilot wskazuje, że może on okazać się całkiem przyjemną, udaną rozrywką. Zwiastuny kolejnych odcinków sugerują pojawienie się jeszcze jednej ofiary Maddie, tym razem kobiety, natomiast wśród gwiazd występujących gościnnie możemy spodziewać się Umy Thurman. O ile więc "Imposters" będzie trzymało się bardziej komedii niż dramatu, to zapowiada się na niewymagającą, ale lekko i dowcipnie opowiedzianą historię.