Don Draper w krzywym zwierciadle. Recenzujemy "Detroiters" – nowy serial komediowy
Michał Paszkowski
12 lutego 2017, 15:33
"Detroiters" (Fot. Comedy Central)
Nowy serial Comedy Central wyprodukowany przez Lorne'a Michaelsa i Jasona Sudeikisa stawia w swoim centrum dwóch przyjaciół z branży reklamowej. I jest to duet, który może absolutnie wszystko.
Nowy serial Comedy Central wyprodukowany przez Lorne'a Michaelsa i Jasona Sudeikisa stawia w swoim centrum dwóch przyjaciół z branży reklamowej. I jest to duet, który może absolutnie wszystko.
Detroit może nam kojarzyć się przede wszystkim z kryzysem gospodarczym, więc już sam fakt, że serial, w którego tytule mamy mieszkańców tego miasta, jest tak komicznie beztroski, jest miłą niespodzianką. Oczywiście, Detroit nie jest jedynie przypadkowym miejscem akcji, gdyż odtwórcy głównych ról i przyjaciele w prawdziwym w życiu – Sam Richardson i Tim Robinson – pochodzą właśnie stamtąd. Ich perypetie w serialu opierają się więc głównie na silnej więzi zarówno na ekranie, jak i poza nim, dzięki której nawet najbardziej absurdalne wyczyny bohaterów noszących ich własne imiona, ogląda się z uśmiechem na twarzy.
Formuła serialu jest tak prosta, jak tylko się da. Sam i Tim próbują swoich sił w firmie reklamowej, niegdyś należącej do ojca Tima, która teraz, delikatnie mówiąc, nie jest w najlepszej kondycji. Ich wiekowa sekretarka Sheila (Pat Vern Harris) ma zwyczaj mylić Tima z jego ojcem, a w produkcji klipów reklamowych pomaga im studentka szkoły filmowej Lea (Lailani Ledesma) zmieniająca reklamy w pseudoartystyczne krótkometrażówki. Motywacją do działania dla obu panów w pilocie staje się szansa na stworzenie reklamy dla Chryslera. W tym celu muszą przekonać do siebie dyrektora firmy, w którego gościnnie wciela się Jason Sudeikis.
Sama fabuła w "Detroiters" jest tylko dodatkiem i obudową dla dowcipów sytuacyjnych, które często balansują na granicy absurdu. Jednak Richardson i Robinson, z doświadczeniem w komedii improwizowanej, są w stanie uczynić z tych pojedynczych dziwacznych sytuacji naprawdę komiczne sceny. Ogląda się ich na ekranie przyjemnie, głównie dzięki silnej relacji, którą widać i czuć w ich grze.
Fakt, że Sam i Tim pracują dla firmy reklamowej, przywodzi od razu na myśl skojarzenia z "Mad Men", choć oczywiście duet komików w swojej pracy ani trochę nie przypomina Dona Drapera. "Detroiters" pokazuje raczej, jak nie powinna funkcjonować odnosząca sukcesy firma reklamowa. Prawdopodobnie najśmieszniejszą sceną pierwszego odcinka jest cała sekwencja zbudowana na odkryciu, że jedna z szyb w biurze jest wyjątkowo twarda i trzeba znaleźć sposób, aby ją zbić. Sam i Tim, zachowujący się tutaj szczególnie jak dorosłe dzieci, szukają więc wszelkich możliwych sposobów, aby zrobić w szkle chociaż pęknięcie. Komu potrzeba fabuły, skoro ci dwaj mogą się po prostu dobrze bawić? Szczególna więź obu przyjaciół jest dodatkowo w oryginalny sposób pokazana w finale odcinka, który jeszcze bardziej potwierdza jak bardzo są sobie bliscy.
Oczywiście specyficzny humor w "Detroiters", bazujący bardziej na gagach niż na fabule, nie musi przypaść wszystkim do gustu. Nie każda sytuacja, w jakiej znajdują się bohaterowie jest też niewyczerpanym źródłem komizmu. Jednak ogólnie "Detroiters" broni się dzięki swoim zabawnym głównym bohaterom i ich relacji, dzięki której jakiekolwiek przeszkody nie staną na ich drodze, możemy być pewni, że wybrną z tego razem, przy okazji dostarczając nam sporo śmiechu.