Netflix planuje zmienić system oceniania filmów i seriali. Zamiast pięciu gwiazdek będzie totalny absurd
Marta Wawrzyn
17 marca 2017, 15:03
"Stranger Things" (Fot. Netflix)
Ktoś w Netfliksie najwyraźniej doszedł do wniosku, że nie ma różnicy między filmikiem na YouTube a składającym się z kilku sezonów serialem. Zamiast gwiazdek będą kciuki w górę i w dół.
Ktoś w Netfliksie najwyraźniej doszedł do wniosku, że nie ma różnicy między filmikiem na YouTube a składającym się z kilku sezonów serialem. Zamiast gwiazdek będą kciuki w górę i w dół.
Są takie rzeczy, do których na Netfliksie mam duże zaufanie. Wiem na przykład, że serwis za pięć lat wciąż będzie pamiętał, gdzie dokładnie skończyłam oglądać "Doktora Who", i nie namiesza nic na liście tytułów, które sobie zaznaczyłam do obejrzenia na później. Oczywiście, niektóre w międzyczasie mogą zniknąć z Netfliksa, ale dopóki tam są, moja lista jest bezpieczna.
Pięciogwiazdkowy system oceniania filmów i seriali to jedna z tych funkcji, do których od lat jestem przywiązana i które w Netfliksie cenię. Zdarza mi się kierować ocenami użytkowników Netfliksa przy wyborze nie tyle seriali (te zwykle zdążyłam już ocenić sama), ile przede wszystkim mniej znanych filmów do niezobowiązującego oglądania. Ma dla mnie znaczenie to, czy użytkownicy ocenili dany tytuł na trzy czy cztery gwiazdki i uważam, że te oceny są zazwyczaj równie trafne jak te na IMDb. Dzięki temu, że mam je dostępne na Netfliksie, nie muszę wszystkiego sprawdzać w bardziej specjalistycznych serwisach.
A teraz Netflix chce mi to odebrać. Variety donosi, że użyteczne gwiazdki znikną z serwisu całkiem i zostaną zastąpione czymś takim:
Todd Yellin z Netfliksa powiedział dziennikarzom na konferencji prasowej w Los Gatos, że nowy system był testowany i naprawdę działa. To znaczy użytkownicy chętniej z niego korzystają – dzięki kciukom liczba ocen wzrosła o 200% w porównaniu z pięciogwiazdkowym systemem.
I świetnie, tylko Netflix powinien po raz kolejny zapytać, czy naprawdę nie lepiej czasem promować jednak jakość, a nie bylejakość. Proste tak/nie to za mało, żeby uczciwie ocenić film pełnometrażowy czy serial. Ba, nawet pięciogwiazdkowy system to za mało – aż się prosi o to, by dało się gwiazdki dzielić jeszcze na pół. Bo np. "House of Cards" to dla mnie bardziej 7/10, a "Orange Is the New Black" 9/10 (oba dostały ode mnie po 4 gwiazdki, bo nie ma połówek). To nie to samo co dwa kciuki w górę, bo jeden kciuk naprawdę drugiemu nierówny.
Nowy system teoretycznie ma służyć temu, żeby więcej osób wyrażało opinie i żeby Netflix mógł łatwiej doradzić nam, co jeszcze może nam się spodobać. Całość ma być bardziej rozbudowana niż tylko kciuki – na podstawie wciskanych przez nas kciuków Netflix będzie określał procentowo, czy jakiś tytuł, z którym jeszcze nie mieliśmy okazji się zapoznać, spodoba nam się czy nie. Jeśli coś będzie tylko w 50% (bądź mniej) odpowiadało naszemu gustowi, Netflix przestanie nam to polecać.
Jeden z powodów, dla których Netflix rezygnuje z gwiazdek, jest to, że wyżej oceniane tytuły wcale nie mają lepszej oglądalności. Przykładowo jakiś świetny dokument może mieć ocenę 5 gwiazdek, a głupia komedia romantyczna 3 gwiazdki – a ludzie i tak częściej będą wybierać to drugie. Taka jest rzeczywistość i nowy system będzie ją odzwierciedlał.
Innymi słowy, czasy dbania o jakość na Netfliksie się skończyły. Jeśli chcecie wiedzieć, czy dany serial to bardziej 5/10 czy 8/10, pozostaje IMDb, Metacritic i Rotten Tomatoes. Netfliksowi będzie teraz wszystko jedno.