Będziecie chcieli od razu zobaczyć 2. sezon! Nasza rozmowa z Jeremiem Harrisem – Ptonomym z "Legionu"
Marta Wawrzyn
28 marca 2017, 22:00
"Legion" (Fot. FX)
O tym, co zrobi z nami finał 1. sezonu "Legionu", o pozytywnym przesłaniu dla każdego, kto czuje się choć trochę inny, i świeżości świata stworzonego przez Noaha Hawleya opowiada Jeremie Harris.
O tym, co zrobi z nami finał 1. sezonu "Legionu", o pozytywnym przesłaniu dla każdego, kto czuje się choć trochę inny, i świeżości świata stworzonego przez Noaha Hawleya opowiada Jeremie Harris.
Jeremie Harris to młody aktor z nowojorskiego Brooklynu, którego mogliście zobaczyć w takich filmach jak "Choleryk z Brooklynu", "Krocząc wśród cieni" czy "Bessie". Rozpoznawalność przyniosła mu jednak dopiero rola w "Legionie" Marvela i FX, gdzie gra Ptonomy'ego Wallace'a, mutanta, który pamięta absolutnie wszystko i pomaga innym bohaterom odnaleźć się we własnej głowie.
Jeremie chyba jeszcze nie jest przyzwyczajony do słuchania, jak ludzie mówią mu, że gra w najlepszym serialu, jaki jest teraz w telewizji. Bardzo entuzjastycznie mi dziękował za ten komplement, ale w końcu przyznał, że faktycznie serial widzom się podoba i to rzeczywiście bardzo ekscytujące dla całej ekipy. Poza "Legionem" będziecie mieli okazję go zobaczyć w nowych odcinkach "The Get Down", ale o to niestety nie było już czasu zapytać.
Niesamowicie mi się podobał "Chapter 7" z tą szaloną sekwencją ucieczki. Ale Ciebie tam nie było! Przegapiłeś całą akcję i pojawiłeś się dopiero na końcu. Co się stało? Czy słusznie podejrzewam, że coś tutaj jest nie tak?
Naprawdę nie wiem, musiałabyś zapytać Noaha [Hawleya – red.] i scenarzystów. Nie jestem w stu procentach pewny, więc nie mogę dać tutaj odpowiedzi (śmiech). Może utkwiłem w moim koszmarze, tym z matką. Ale naprawdę nie jestem pewny.
To jest problem z tymi serialami, które próbują oszukiwać widzów. Nigdy nie wiesz, co jest prawdziwe, a co nie, i na co należy patrzeć podejrzliwie.
Faktycznie trudno odróżnić tutaj rzeczywistość od fantazji, ale myślę, że akurat w tym serialu wszystko ma swój cel. Nic nie jest tutaj robione tylko po to, żeby było – taki jest "Legion".
Czego powinniśmy spodziewać się po finale sezonu? Czy będzie jeszcze większy, lepszy i bardziej szalony od tego, co widzieliśmy do tej pory?
Kurcze, co ja mogę powiedzieć, nie zdradzając zbyt wiele… Dowiemy się, co się stanie z Davidem i potworem, który jest w jego głowie, Shadow Kingiem. Zobaczymy, jak ta sytuacja się rozwiąże i jaki to będzie miało wpływ na Davida i resztę z nas.
Jean Smart nam powiedziała, że będzie jakiś wielki twist w ostatnich sekundach tego sezonu. Nie oczekuję spoilerów, ale może mi powiesz, co ten twist z nami zrobi – będziemy zaskoczeni, zachwyceni, wkurzeni?
Nie sądzę, żeby to miało rozzłościć widzów. Na pewno będziecie zaskoczeni i bardzo możliwe, że będziecie chcieli zobaczyć 2. sezon od razu, następnego dnia. "Legion" to jeden z tych seriali, które sprawiają, że zawsze chce się od razu zobaczyć co dalej. I myślę, że to samo się wydarzy po finale – będziecie chcieli wiedzieć natychmiast co dalej.
Czy w tym momencie cokolwiek jest już zaplanowane na 2. sezon?
Nie wiem w tym momencie nic – chyba nikt z nas nie wie. Noah wysłał tylko takiego maila, w którym napisał, jak bardzo się cieszy, że zobaczymy, jak ta historia potoczy dalej. W tej chwili możemy tylko zgadywać co dalej, ale jestem przekonany, że będzie to bardzo ekscytujące.
A jesteś w ogóle pewny, że będziesz w 2. sezonie?
Myślę, że tam będę. W tej chwili plan jest raczej taki, że będę, więc OK, powiem, że będę.
Skończyły mi się pytania o rzeczy, o których jeszcze nic nie wiadomo, więc może wróćmy do samego początku. Jak dostałeś rolę w "Legionie"? Brałeś udział w przesłuchaniu?
Tak, wziąłem udział w przesłuchaniu, nagrałem taśmę. O serialu dowiedziałem się z maila. Nazywało się to "Niezatytułowany projekt Noaha Hawleya, Marvela i FX" i bardzo się cieszyłem na myśl o pracy w czymś, co jest jednocześnie serialem Marvela, Noaha Hawleya i FX. Naprawdę uwielbiam seriale FX, bardzo mi się też podobało to, co Noah Hawley zrobił z "Fargo". Dlatego bardzo chciałem stać się częścią tego projektu. W momencie kiedy dowiedziałem się o serialu, Ptonomy nawet nie miał jeszcze imienia w scenariuszu, nie wiedziałem też zbyt wiele o swojej postaci. Miałem tylko scenariusz pierwszego odcinka, a tam akurat zbyt wiele mnie nie było. Musiałem więc wywnioskować z tych scen, które odgrywałem na przesłuchaniu, kim on jest, nagrałem się i Noahowi to się spodobało, stacji też – i tak to wszystko się zaczęło.
Czy w momencie jak czytałeś scenariusz pilota, miałeś już wrażenie, że to będzie coś nowego i odświeżającego?
Tak, dokładnie tak było, to idealny opis. Już kiedy to czytałem, czułem, że to będzie coś nowego, niepowtarzalnego i zupełnie innego. Zaintrygował mnie sposób, w jaki to było napisane, i naprawdę strasznie chciałem być tego częścią. To świetna sprawa, czytać coś tak świeżego i wyjątkowego.
Ale nie byłeś wielkim fanem komiksów przed "Legionem", dobrze zgaduję?
Rzeczywiście nie byłem, przeczytałem jakiś komiks, widziałem niektóre z filmów o X-Menach. I nie wiedziałem kompletnie nic o Legionie.
Twojego bohatera w ogóle nie ma w komiksach – to Ci pomagało czy przeszkadzało? Łatwiej było zbudować postać od zera?
Myślę, że to było raczej korzystne dla mnie, bo nie musiałem porównywać go do niczego, mogłem go sobie stworzyć w głowie i sprawić, żeby był wyjątkowy, charakterystyczny dla mnie. Oczywiście w takich granicach, w jakich pozwalał scenariusz. Nie byłem niczym związany i to było rzeczywiście dobre.
Pamiętam, że jak pierwszy raz zobaczyłam, co potrafi Ptonomy, pomyślałam sobie: wow, nieźle, gość jak z "Incepcji"! A potem serial zaczął dodawać kolejne warstwy, kolejne szczegóły i teraz to już jest facet z problemami. Tak jest zresztą ze wszystkimi postaciami, wszystko rozbija się o psychologię.
Tak, jak na serial komiksowy jest tu bardzo dużo traum psychologicznych i opowiadania o radzeniu sobie z traumami, pochodzącymi nie tylko z różnych sytuacji, które mogą przytrafić się w życiu, ale także dlatego, że ludzie powtarzają ci, że jesteś inny i że to coś złego, że jesteś inny. To właśnie łączy nas w serialu jako mutantów – przez całe życie powtarzano nam, że przynosimy tylko kłopoty i jesteśmy gorsi niż normalni ludzie. To powoduje traumy psychologiczne – wątpimy w siebie, myślimy, że jesteśmy gorsi od innych ludzi, i mamy cały ten bagaż psychologiczny. Serial oczywiście bardziej skupia się na bagażu psychologicznym Davida niż kogokolwiek innego, ale wszystkie postacie mają w sobie jakieś traumy. To coś, nad czym pracujemy – my, czyli nasze postacie – starając się wspierać nawzajem.
To też świetne przesłanie w dzisiejszych czasach, nie sądzisz? "Legion" praktycznie mówi ludziom: nie musisz się wstydzić, że jesteś inny; że jesteś outsiderem. Wszystko z tobą jest w porządku.
Zdecydowanie! To jeden z głównych powodów, dla których tak kocham pracę w tym serialu. "Legion" rzeczywiście ma zawarte to subtelne przesłanie, że to jest naprawdę OK, różnić się od innych – i że to cię nie czyni kimś choć trochę gorszym od reszty świata. Myślę, że jest moc w kochaniu i akceptowaniu samych siebie, posiadaniu tej pewności siebie i otaczaniu się ludźmi, którzy mogą ci pomóc w odnalezieniu sposobu na to, by się cieszyć tym, kim jesteś. W ten sposób te nasze postacie się wspierają i w ten sposób na nas wszystkich oddziałuje Summerland.
Post udostępniony przez Jeremie Harris (@jeremieharris)
A jak duże znaczenie ma dla Ciebie to, że grasz czarnoskórego superbohatera w telewizji? Czytałam tekst o Tobie w magazynie "Brooklyn", opowiadałeś dużo o tym, jak dorastając, chciałeś być koszykarzem, a potem muzykiem, bo to byli wtedy sławni Afroamerykanie. Teraz to się zmieniło, w telewizji jest więcej różnorodności i Ty w jakimś sensie też jesteś częścią tej zmiany.
Tak, uważam, że reprezentacja jest bardzo ważna. Myślę też, że mogę być czymś w rodzaju inspiracji dla dzieciaków, które wyglądają jak ja, i że dzięki mnie są w stanie uwierzyć, że mogą robić coś innego. Mogą zobaczyć siebie w telewizji i pomyśleć, że da się być kimś takim jak Ptonomy, który jest bardzo inteligentny, śmiały i ma silną wolę. To dobre przesłanie dla młodych ludzi, którzy oglądają telewizję. Mam nadzieję, że mogę być inspirujący dla ludzi, niektórzy nawet do mnie to pisali na Instagramie. To zdecydowanie dobra rzecz. Poza tym uważam, że reprezentacja wszystkich ludzi w telewizji to coś, nad czym powinniśmy dalej pracować, tak aby wszyscy byli jakoś widoczni.
Kończy nam się czas, więc głupiutkie pytanie na deser. Gdybyś mógł zostać jakimkolwiek bohaterem z jakiegokolwiek serialu, kogo chciałbyś zagrać?
Postać graną przez Aarona Paula w "Breaking Bad"! To niesamowita rola, po prostu ją kocham.
Finał 1. sezonu "Legionu" już w najbliższy czwartek, 30 marca, w FOX Polska. Zapraszamy! A potem wiele miesięcy czekania – 2. sezon zaplanowany jest na 2018 rok.