True crime z najwyższej półki. Recenzja "The Keepers" – nowego serialu dokumentalnego Netfliksa
Nikodem Pankowiak
19 maja 2017, 12:32
"The Keepers" (Fot. Netflix)
Dziś na Netfliksie debiutuje "The Keepers" – serial dokumentalny, który ma wszystko, aby stać się kolejnym hitem tej platformy i następną po "Making a Murderer" głośną produkcją true crime.
Dziś na Netfliksie debiutuje "The Keepers" – serial dokumentalny, który ma wszystko, aby stać się kolejnym hitem tej platformy i następną po "Making a Murderer" głośną produkcją true crime.
Na początek drobna kwestia formalna: recenzja powstała na podstawie trzech z siedmiu odcinków "The Keepers", które Netflix udostępnił nam przedpremierowo. Nie wiem, ile jeszcze czeka nas zwrotów akcji, co zobaczymy na końcu oraz czy serial dalej prezentuje równie wysoką formę. Jak i Wy, dowiem się tego wszystkiego w ten weekend.
O trendzie mogliśmy mówić niedawno, teraz to już czyste szaleństwo – produkcje z gatunku true crime zalewają amerykańską popkulturę i przebojem wdzierają się do mainstreamu, a "The Keepers" jest tylko tego kolejnym przykładem. "Tylko" to może jednak nie najlepsze określenie, ponieważ ten serial zdecydowanie wybija się ponad przeciętność i nawet jeśli nie będzie o nim tak głośno, jak o "The Jinx" czy "Making a Murder", to w starciu z tymi tytułami zdecydowanie się broni. Od samego początku mamy do czynienia z wciągającą i niezwykłą historią, obok której nie sposób przejść obojętnie. Wydawałoby się, że niewyjaśnione morderstwo zakonnicy mogłoby prędzej być wytworem wyobraźni hollywoodzkiego scenarzysty, a tymczasem tutaj scenariusz napisało samo życie.
Blisko pół wieku temu, w listopadzie 1969 roku, na obrzeżach Baltimore zamordowana zostaje zakonnica – siostra Cathy Cesnick, która uczyła języka angielskiego w Archbishop Keough High School. Wydawać by się mogło, że Kościół oraz władze powinny zrobić wszystko, by jak najszybciej znaleźć mordercę, jednak ta zbrodnia nigdy nie została wyjaśniona, a sprawca ukarany. Choć czas powinien zatrzeć pamięć o tym wydarzeniu, kilka osób wciąż walczy o prawdę. To grupka byłych uczniów Cathy, którzy wierzą, że cała sprawa została zamieciona pod dywan, aby na światło dzienne nie wyszedł skandal, który mógłby wstrząsnąć całym miastem.
Nic więcej na temat fabuły Wam nie zdradzę, mogłoby to wyłącznie popsuć przyjemność z oglądania. Bo tym, co przede wszystkim decyduje o sile "The Keepers", jest właśnie wciągająca, mroczna historia. Historia, która wręcz uwiera, budzi niesmak, a czasem wściekłość. Jak to zwykle bywa, największe wrażenie może na widzach robić fakt, że nie maczał w niej palców żaden scenarzysta, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Gdzieś daleko, po drugiej stronie oceanu, ale przecież równie dobrze mogło wydarzyć się tuż obok. Gdybyśmy mieli do czynienia z fikcją, prawdopodobnie byłby to kryminał, o którym za chwilę nikt już by nie pamiętał. Tutaj od całej sprawy minęło już wiele lat, a wciąż są ludzie walczący o pamięć o Cathy i tym morderstwie.
Bohaterowie tego dokumentu – te kilka osób, które chcą, by cały świat usłyszał, co naprawdę wydarzyło się w Baltimore w listopadzie 1969 roku – są jednym z jego kół zamachowych. Jak słyszymy z ust jednej z byłych uczennic Cathy, dziś wie ona więcej o całym zdarzeniu niż jakikolwiek policjant lub detektyw. To niestety pokazuje też, jak bardzo to morderstwo zostało zignorowane przez władze. A przecież mówimy tu o młodej zakonnicy-nauczycielce – kobiecie, która w oczach swoich uczniów uchodziła niemal za świętą. Jej śmierć musiała poruszyć opinię publiczną, dlaczego zatem nigdy jej nie wyjaśniono?
Odpowiedź na to i jeszcze inne kotłujące się w głowie widza pytania przychodzi z czasem – twórcy nie odsłaniają od razu wszystkich kart i chwała im za to, bo inaczej moglibyśmy w tym wszystkim łatwo się pogubić. Pierwszy odcinek to typowe przedstawienie sprawy – kto, gdzie, kiedy i co, następne to już odkrywanie przed widzami kolejnych faktów, czasem niesamowicie szokujących. Ten serial pokazuje m.in. jak łatwo zbudować zmowę milczenia, która nie zostaje przerwana nawet wtedy, gdy chodzi o morderstwo. A ogromną rolę odgrywa w tym wspomniane już wcześniej Archbishop Keough High School – katolicka szkoła prowadzona przez siostry zakonne. To miejsce skrywa w sobie wiele tajemnic, które z czasem są widzom ujawniane. A gdy już wychodzą one na jaw, zaczyna się historia trzymająca nas na skraju fotela.
Bardzo żałuję, że dane było mi zobaczyć jedynie trzy odcinki "The Keepers", bo to jedna z tych historii, przy których po zakończeniu jednego odcinka natychmiast chcesz włączać kolejny, nawet jeśli oglądanie sprawia ci momentami wręcz fizyczny ból. "The Jinx" udowodniło już, że serial może zmienić rzeczywistość, może rzucić nowe światło na sprawę, o której już niemal wszyscy zapomnieli. Czy w przypadku produkcji Netfliksa będzie podobnie? Dowiemy się już za moment, ale ja wierzę, że taka historia nie może zakończyć się bez wyjaśnienia lub chociaż kilku nowych faktów.
Siadajcie do oglądania "The Keepers" jak najszybciej, abyście później nie pluli sobie w brodę, że cały świat przed Wami poznał sprawę morderstwa siostry Cathy. Morderstwa, które tylko na pierwszy rzut oka jest jednym z wielu.