12 czerwca 2017, 13:02
Tony Awards (Fot. CBS)
Kevin Spacey koncertowo poprowadził wczoraj galę Tony Awards, flirtując z popkulturą i nabijając się z samego siebie. Oto monolog otwarcia, który wieńczy imponujący numer musicalowy.
Kevin Spacey koncertowo poprowadził wczoraj galę Tony Awards, flirtując z popkulturą i nabijając się z samego siebie. Oto monolog otwarcia, który wieńczy imponujący numer musicalowy.
Kevin Spacey jest świetnym Frankiem Underwoodem, ale nie był pierwszym wyborem, kiedy zaczęto szukać gospodarza 71. gali rozdania Tony Awards. I właśnie z tego aktor śmiał się najbardziej w monologu otwarcia, w którym przeżywał dobrze wyreżyserowane katusze, szukając dla siebie miejsca na scenie i przedstawiając własne wersje znanych numerów.
Wszystko zaczyna się od Spaceya przebranego za głównego bohatera "Dear Evan Hansen" (który dostał wczoraj nagrodę dla najlepszego musicalu) i śpiewającego o tym, że zamierza pokazać, co potrafi, choć wie, że "oni kochają Jamesa Cordena". Następnie gospodarz gali przeszedł śpiewająco do "Groundhog Day" – na scenie pojawił się gościnnie Stephen Colbert, był też oczywiście świstak. W kolejnych numerach na chwilę wpadli Whoopi Goldberg i Billy Crystal.
Podczas występu nie zabrakło ciekawego momentu, kiedy Spacey w przebraniu Normy Desmond z "Bulwaru Zachodzącego Słońca" oznajmił, że "wychodzi z szafy", po czym natychmiast się z tego wycofał. To komentarz na temat spekulacji, że aktor jest gejem. Spacey nigdy tego nie potwierdzał, ani temu nie zaprzeczał. A tym razem niespodziewanie z tego zażartował.