Serialowa alternatywa: "Valkyrien. Klinika przetrwania", czyli nordic noir, jakiego jeszcze nie widzieliście
Marta Wawrzyn
4 sierpnia 2017, 19:03
"Valkyrien" (Fot. NRK)
Dziś zaglądamy do Norwegii, aby zapoznać się ze światem preppersów i lekarzy z podziemnego szpitala w Oslo. "Valkyrien. Klinika przetrwania" pojawi się w Ale kino+ 6 sierpnia o godz. 20:10.
Dziś zaglądamy do Norwegii, aby zapoznać się ze światem preppersów i lekarzy z podziemnego szpitala w Oslo. "Valkyrien. Klinika przetrwania" pojawi się w Ale kino+ 6 sierpnia o godz. 20:10.
W Oslo i Akershus znajduje się 457 schronów. To ogromne obiekty – tunele, metro, podziemne parkingi. Jeśli ktoś orientuje się w tym labiryncie, może przejść pod ziemią pół miasta. Takim właśnie człowiekiem jest Leif (Pål Sverre Hagen; "Wyprawa Kon-Tiki", "Obywatel roku"), bohater serialu "Valkyrien. Klinika przetrwania", przekonany, że prędzej czy później ludzkość będzie musiała stawić czoła apokalipsie.
Ten młody człowiek, pracujący dla obrony cywilnej, potrafi jednym tchem wymienić dwanaście zagrożeń, z którym każde może szybko doprowadzić do upadku naszej cywilizacji. Mieszkańcom Oslo nie grożą już naloty, z powodu których pobudowano kiedyś schrony. Islamiści i ISIS też nie mają większego znaczenia. Prawdziwe problemy współczesnej ludzkości to ewentualna awaria sieci energetycznej, przeludnienie, ocieplenie klimatu, brak wody, deforestacja. Preppersi tacy jak Leif są gotowi na wszystko. Dbają też o to, żeby uświadamiać resztę świata przez internet na temat potencjalnych zagrożeń.
Gdybyśmy natknęli się na tego faceta na jakimś forum, prawdopodobnie nazwalibyśmy go wariatem, paranoikiem albo trollem. Takich blogerów czy też vlogerów, węszących wszędzie spiski i zapowiadających upadek cywilizacji, nie brakuje w żadnym kraju. Leif tym się od nich różni, że porusza się po labiryncie schronów w Oslo niczym po własnym podwórku, a poza tym za chwilę zaangażuje się w większą awanturę. Awanturę, która stanowi istotę serialu i zarazem sprawia, że jest on czymś wyjątkowym. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliście, nawet jeśli wydaje Wam się, że widzieliście już wszystko.
Historia Leifa spotyka się bowiem z wątkiem szanowanego doktora Ravna (Sven Nordin; "Synowie Norwegii", "Większość ludzi mieszka w Chinach"), który jest zmuszony przedefiniować cały swój system wartości, kiedy jego żona, Vilma (Pia Halvorsen), zapada na nieznaną chorobę, a koledzy z kliniki tylko bezradnie rozkładają ręce. Doprowadzony do desperacji mężczyzna porzuca swoje wygodne życie, kontaktuje się ze swoim dawnym pacjentem, którym jest właśnie Leif, i aranżuje dla pogrążonej w śpiączce małżonki prowizoryczny szpital w podziemiach metra.
Tajemnicza choroba ukochanej kobiety, na którą nowoczesna medycyna nie jest w stanie nic poradzić, oznacza dla niego początek walki z systemem. Systemem, który prędzej skaże człowieka na śmierć, niż naruszy swoje zasady. Jego przedstawicielami są dawni koledzy Ravna ze szpitala, którzy odmówili mu pomocy z obawy o swoje stołki.
"Valkyrien" (tytuł pochodzi od stacji metra Valkyrie plass, przy której znajduje się klinika) nie jest serialem, który bawi się z widzem w niedomówienia. Zawiązanie akcji następuje błyskawicznie i już w drugim odcinku widzimy, jak z frustracji dwóch ludzi, którzy z różnych powodów nie wierzą w system, powstaje podziemna klinika. Będą w niej leczone osoby podobne do nich – takie, które mają powody, by nie korzystać z państwowej służby zdrowia. Tak, przestępcy też. A ponieważ dziać się to będzie w niezwykłych okolicznościach przyrody, możemy śmiało powiedzieć, że szykuje nam się serial inny niż wszystkie.
Widać, że Norwegowie, których seriale nie są jeszcze tak popularne na świecie jak szwedzkie i duńskie, szukają czegoś, co wyróżni ich telewizję od tej tworzonej przez sąsiadów. Podczas gdy wszyscy dookoła stawiają na różnego rodzaju kryminały, nordic noir po norwesku to raczej thrillery i produkcje sensacyjne, jak "Układ", czy też historie alternatywne, jak "Okupowani".
"Valkyrien" bardzo dobrze wpasowuje się w ten obraz. Choć serialowi nie można odmówić klimatu, a tunele metra w Oslo stanowią wyjątkową oprawę, nikt tutaj nie bawi się w powolne zagęszczanie atmosfery. To jedna z tych historii sensacyjnych, które mają na siebie oryginalny pomysł, wiedzą dokładnie, co chcą powiedzieć dalej, i pędzą naprzód, zaskakując wciąż widza po drodze. Po dwóch obejrzanych odcinkach nie mogę powiedzieć, że wiem, dokąd ta opowieść zmierza – być może tajemnicza choroba żony sugeruje, że coś z tą apokalipsą jednak jest na rzeczy – ale wiem, że wciągnęła mnie od razu. Młody anarchista, paranoicznie rozglądający się wokół siebie, szanowany lekarz, który zszedł do podziemia, bo wszyscy go zawiedli, i leczony przez nich przestępca, który został postrzelony przy próbie obrabowania banku, przykuwają wzrok od pierwszych minut. Chcę wiedzieć, co u nich będzie dalej – i o to właśnie chodzi.
Norwegowie zeszli pod ziemię i świetnie zrobili. Znów udało im się stworzyć serial, który wyróżnia się wszystkim: pomysłem, oprawą, realizacją. Taki, który wie, co w trawie – i internetach – piszczy, a następnie jest w stanie to przetworzyć na własną, atrakcyjnie opakowaną historię. Taki, który rozumie problemy społeczne i potrafi przedstawić zupełnie nowe spojrzenie na rzeczy, które większość z nas postrzega dość jednowymiarowo.
Nie tylko internetowi wyznawcy teorii spiskowych wiedzą, że zwracanie się w stronę medycyny alternatywnej, sprzeciw wobec absurdalnej biurokracji, problemy klimatyczne, zapowiedzi końca cywilizacji czy potencjalny krach systemu finansowego to nie science fiction. Są ludzie, którzy budują własne schrony, przekonani, że prędzej czy później światu przytrafi się coś złego (pamiętacie George'a z "Six Feet Under"?). A i takich, którzy nie wierzą w system, państwo i porządek ustanawiany przez korporacje, nie brakuje (ukłony w stronę Elliota z "Mr. Robot"). To są rzeczy, o których się mówi. "Valkyrien" zmiksowało je i przetworzyło na historię, która równie dobrze mogłaby się dziać w Warszawie, Londynie albo Nowym Jorku. Dzieje się w Oslo, ponieważ skandynawska telewizja nie boi się ryzyka.
A publika potrafi za to docenić twórców. "Valkyrien" dostało liczne nominacje do lokalnych nagród telewizyjnych, a pierwszy odcinek obejrzał prawie milion Norwegów. Niedużo? Pamiętajcie, że mówimy o 5-milionowym kraju. Format spodobał się także Brytyjczykom, którzy nie tylko będą za chwilę pokazywać serial w swojej telewizji (dokładniej, w Channel 4 od 13 sierpnia), ale także planują już własny remake z Markiem Strongiem w roli głównej.
W Polsce "Valkyrien. Klinika przetrwania" startuje 6 sierpnia o godz. 20:10 w Ale kino+. Serial będzie pokazywany w sierpniowe niedziele. Cały sezon liczy 8 odcinków.