Top 10: Najbardziej niekonwencjonalni serialowi lekarze
Marta Wawrzyn
5 sierpnia 2017, 20:00
Fot. FOX/NRK/Showtime/NBC
Z okazji premiery serialu "Valkyrien. Klinika przetrwania" w Ale kino+ (6 sierpnia o godz. 20:10) przyglądamy się nietypowym, barwnym serialowym lekarzom, którzy z różnych powodów mają poplątane życie.
Z okazji premiery serialu "Valkyrien. Klinika przetrwania" w Ale kino+ (6 sierpnia o godz. 20:10) przyglądamy się nietypowym, barwnym serialowym lekarzom, którzy z różnych powodów mają poplątane życie.
Dr Ravn (Sven Nordin) – "Valkyrien. Klinika przetrwania"
Najnowszy kandydat na najbardziej niekonwencjonalnego serialowego lekarza nazywa się Ravn, pochodzi z Norwegii i gdyby nie jedno nieprzewidziane wydarzenie, byłby pewnie zupełnie zwyczajnym facetem w średnim wieku, ze stabilną pracą, dobrą pozycją społeczną i sympatyczną rodziną. Wszystko się zmienia, kiedy jego żona, Vilma (Pia Halvorsen), zapada na nieznaną chorobę i okazuje się, że nie da się jej pomóc tradycyjnymi metodami.
Nasz bohater wybiera więc metody nieoficjalne. Najpierw posyła do diabła wszystkich współpracowników ze szpitala, którzy tylko bezradnie rozkładają ręce, patrząc na jego dramat, a następnie zakłada razem z niejakim Leifem (Pål Sverre Hagen) – anarchistą, preppersem i internetowym wariatem, wieszczącym bliską apokalipsę – podziemną klinikę w tunelu metra w Oslo.
Jego pacjentami będą od teraz wszyscy ci, którzy albo są wykluczeni przez system, albo mają powody, by nie ufać państwowej służbie zdrowia. To oznacza, że wiele się zmieni w życiu szanowanego doktora, który będzie musiał przekraczać kolejne granice, przymykać oko na przestępczą działalność swoich pacjentów i traktować jak partnera człowieka, którego metody niekoniecznie mu się podobają.
"Valkyrien. Klinika przetrwania" to jeden z tych seriali, gdzie granice pomiędzy tym co czarne i białe bardzo szybko stają się nieostre, a głównemu bohaterowi kibicuje się, nawet kiedy łamie prawo, kłamie, bierze udział w porwaniach ludzi i zaniedbuje własną córkę. O serialu, który ma premierę 6 sierpnia o godz. 20:10 w Ale kino+, więcej przeczytacie w Serialowej alternatywie, a my już teraz witamy doktora Ravna w gronie najbardziej interesujących serialowych lekarzy.
Dr Gregory House (Hugh Laurie) – "Dr House"
Gdyby ktoś nam polecił wymienić tylko jednego niekonwencjonalnego serialowego lekarza, prawdopodobnie wszyscy odpowiedzielibyśmy, że House. Postać stworzona przez Davida Shore'a na wzór Sherlocka Holmesa z miejsca podbiła serca publiczności, bo postawiono tutaj na głowie wszelkie schematy. Wybitny lekarz kojarzy się powszechnie z szanowanym, poukładanym panem w średnim wieku, który prowadzi z rodziną stateczne życie na przedmieściu – i właśnie dlatego House taki nie jest. To wręcz dokładne przeciwieństwo kogoś takiego.
Facet jest cyniczny, opryskliwy, zadufany w sobie i ma tysiąc problemów osobistych, z uzależnieniem od środków przeciwbólowych na czele. Pacjentów traktuje jak łamigłówki – im trudniejszy przypadek, tym lepiej. Łatwe przypadki nie są interesujące. Owszem, zdarzało mu się spojrzeć czasem na pacjenta jak na człowieka, ale zwykle starał się przy tym nie dawać po sobie znać, że coś poczuł, dbając o swój wizerunek lekkiego socjopaty.
O ile w pracy zwykle okazywał się geniuszem – czasem wystarczyło wiedzieć, że "wszyscy kłamią" – o tyle jego życie prywatne było jednym wielkim bałaganem. Kontaktów społecznych w zasadzie nie utrzymywał, zdarzało mu się za to korzystać z usług prostytutek, uprawiać hazard i oddawać się innym niebezpiecznym rozrywkom. Najtrwalszy związek udało mu się stworzyć z szefową, dr Cuddy, ale to też nie skończyło się dobrze. Tylko jego przyjaciel, dr Wilson, wybaczał mu wszystko i zawsze przy nim trwał, bo tak to już jest z tymi wszystkimi Watsonami.
O osobowości doktora House'a prawdopodobnie można by napisać doktorat – i to wciąż byłoby mało. A na razie zgódźmy się co do tego, że mamy tu jednego z najlepszych antybohaterów we współczesnej telewizji i zdecydowanie najciekawszą postać lekarza, jaka kiedykolwiek gościła na ekranach.
Dr Michaela Quinn (Jane Seymour) – "Doktor Quinn"
Jedna z dwóch kobiet na tej liście (przy czym druga nie wylądowała tutaj ze względu na intelekt), co sporo mówi o współczesnej telewizji i skomplikowaniu kobiecych postaci, nawet jeśli wykonują one zawody wcześniej zarezerwowane dla mężczyzn. Doktor Quinn była prawdziwą pionierką, bo w drugiej połowie XIX wieku udało jej się ukończyć medycynę, założyć praktykę w Colorado Springs i zostać zaakceptowaną przez społeczność.
Zanim mogła zacząć bawić się w dom z cudownie przystojnym Sullym, musiała przezwyciężyć tysiąc trudności i zdobyć zaufanie pacjentów, którzy nigdy w życiu nie widzieli kobiety lekarza. To prawdopodobnie najbardziej energiczna i najsilniejsza postać na całej tej liście. Postać, przy której współczesne serialowe lekarki wydają się średnio interesujące, bo scenarzyści odsuwają zarówno samą medycynę, jak i ich codzienne zmagania o pozycję w pracy na drugi plan, skupiając się przede wszystkim na romansach (o tobie mówię, Meredith Grey!).
J.D. (Zach Braff) – "Scrubs"
J.D., czyli dr John Dorian, z sezonu na sezon coraz bardziej szacowny, choć oczywiście wciąż tak samo tępiony przez szefostwo. "Scrubs" to generalnie niekonwencjonalny serial medyczny, bo nie dość że komediowy, to jeszcze skupiający się na świeżo upieczonych stażystach. W J.D., Turku i Elliot mogło zobaczyć siebie wielu początkujących lekarzy, którzy zmagali się z brakiem snu, pieniędzy i szacunku swoich starszych kolegów.
A sam J.D. zawsze wydawał mi się najciekawszy z nich wszystkich, ze względu na barwne, żywe sny na jawie, w których przeżywaliśmy razem z nim prawdziwe cuda. To jego fantazje, przybierające czasem przedziwne formy i rozmiary (pamiętacie świetny odcinek musicalowy?), czyniły "Scrubs" serialem wyjątkowym i czymś więcej niż takim zwykłym dobrym sitcomem.
Poza tym miał J.D. szalenie dużo uroku, kiedy był narratorem swojego własnego życia, popełniał głupie gafy, mówił dziwne rzeczy czy też urzekał młodością i nieśmiałością. Dokładnie tak wyobrażam sobie interesującego młodego człowieka, który chce zostać lekarzem. Ale też muszę przyznać, że cała ekipa "Scrubs" to barwne osobowości, a już zwłaszcza pełniący rolę czasem mentorów, czasem przyjaciół, a czasem wrogów doktorzy Kelso i Cox.
Doogie Howser (Neil Patrick Harris) – "Doogie Howser, M.D."
Jeśli wydaje Wam się, że stażyści ze "Scrubs" to najmłodsi serialowi lekarze, to znaczy, że nie pamiętacie Doogiego Howsera. Albo Douglasa Howsera, w końcu ten młodzieniec miał tytuł "doktor medycyny" przed imieniem i nazwiskiem. Dokładniej rzecz biorąc, tytułowy bohater miał 14 lat, kiedy został najmłodszym lekarzem w kraju. Gazety o nim pisały, że "nie może kupić piwa, ale może przepisywać leki", a ja jakimś cudem pamiętam to hasło po 25 latach.
Sam serial był komedią z elementami dramatu, czasem świetną, czasem trochę mniej świetną, a pamięta się go do dziś, ponieważ głównego bohatera grał młodziutki Neil Patrick Harris. Tak, tak, zanim NPH został Barneyem Stinsonem i gwiazdą Broadwayu, wcielał się w nastoletniego geniusza w serialu medycznym.
Pewne rzeczy były tutaj naprawdę absurdalne – główny bohater błyskawicznie przerobił cały program podstawówki, szkołę średnią skończył w dwa miesiące jako 9-latek i dopiero studia medyczne zajęły mu całe cztery lata – ale to był też inteligentny serial o dorastaniu, szukaniu akceptacji, miłości, przyjaźni, samodzielności i wszystkim tym, co dotyczy nastolatków, nie tylko genialnych. A Neil Patrick Harris, który zaczynał pracę w serialu jako 16-latek, już wtedy był przeuroczy.
Dr Zoe Hart (Rachel Bilson) – "Hart of Dixie"
Będąc młodą lekarką… "Hart of Dixie" to serial, który nieczęsto przypominał sobie i widzowi, że ma cokolwiek wspólnego z medycyną. Zoe Hart, choć od początku bardzo, ale to bardzo chciała być szanowaną panią chirurg, nie miała wiele wspólnego chociażby z Meredith Grey. Prawie jej nie widywaliśmy w akcji, a już nie daj Boże żeby ubrudziła sobie ręce krwią. To była wielkomiejska dziewczyna – taka w typie Mirandy z "Seksu w wielkim mieście", a przynajmniej sama tak o sobie lubiła myśleć – która wylądowała wbrew własnej woli na prowincji w Alabamie i zaczęła poznawać tamtejsze życie. O tym był ten serial.
A także o romansach, przyjaźniach, małomiasteczkowych dziwactwach i tysiącu innych codziennych spraw. Bardzo rzadko widywaliśmy Zoe w kitlu, przez większość czasu mogliśmy wręcz zapomnieć, czym zajmuje się zawodowo. Rachel Bilson, paradująca po miasteczku w szortach albo krótkich sukienkach i obowiązkowych szpilkach, przypominała raczej modelkę na wygnaniu niż przedstawicielkę jednej z najtrudniejszych, najbardziej stresujących profesji.
I właśnie na tym polegał cały urok Zoe Hart i "Hart of Dixie".
Dr Jack Shephard (Matthew Fox) – "Lost"
Kiedy oglądałam "Lost" po raz pierwszy, będąc znacznie młodszym dziewczęciem, zachwycało mnie, z jakim namaszczeniem wszyscy w serialu powtarzają, że Jack Shephard jest lekarzem. Na początku myślałam, że to będzie oznaczać dużo akcji, dramatów, improwizowanych operacji, ratowania życia, ale nie! Najbardziej dramatyczna akcja bezpośrednio związana z jego fachem prawdopodobnie miała miejsce wtedy, kiedy Jack praktycznie sam sobie zoperował chory wyrostek, a chwilę później jak gdyby nigdy nic biegał znów po dżungli. Wtedy uwierzyłam, że on tak naprawdę jest Supermanem.
Przede wszystkim jednak przez większość miałam wrażenie, że bycie lekarzem oznacza w tym przypadku bycie lepszą partią dla Kate. Lepszą w ogóle i lepszą niż Sawyer, co mnie zawsze szalenie smuciło. Medycznych akcji z Jackiem w roli głównej nie pamiętam z "Lost" praktycznie wcale (pomijając może dramatyczne ratowanie ludzkich żyć w pierwszych odcinkach serialu no i ten nieszczęsny wyrostek, który śmieszy mnie do dziś), ale na pewno Matthew Fox zdołał mnie przekonać, że lekarz to taki charyzmatyczny facet, który jest urodzonym liderem i którego każda pani chciałaby widzieć u swojego boku.
A poza tym wydawało mi się, że Jack ma wszystkie te cechy, jakie lekarz posiadać powinien – czyli jest chodzącym dobrem, człowiekiem troskliwym, skorym do poświęceń i dzielniejszym od niejednego herosa. I tak, wiem, że nie oddaję mu w ten sposób sprawiedliwości, bo Jack w środku był bardziej skomplikowany, niż wyglądał. Niemniej jednak wciąż mam w głowie widok przystojnego superbohatera, biegającego po dżungli i pomagającego wszystkim dookoła.
Dr Leo Spaceman (Chris Parnell) – "30 Rock"
Popisowa rola Chrisa Parnella. Dr Spaceman (jego nazwisko czytamy z włoska Spa-cze-man, ale jeśli myślicie, że ten pan przybył do nas gdzieś z kosmosu, to oczywiście macie rację) to specjalista bardzo wszechstronny, bo potrafi wyleczyć wszystko, jak trzeba to nawet zęby. I nic dziwnego, w końcu uczęszczał na uczelnię znaną jako Ho Chi Minh School of Medicine.
Tylko złośliwi kwestionują wiedzę, umiejętności czy etykę zawodową tego wybitnego speca od wszystkiego, a nazywanie go uparcie Space Manem to już czyste zło. Mądrość doktora Spacemana jest powszechnie znana, a jego najlepsze cytaty – czy może raczej dzieła zebrane – krążą po internetach do dziś, choć kilka lat od końca "30 Rock" już upłynęło.
Spaceman głosił odważną opinię, że medycyna to nie nauka, szczycił się tym, że odkrył, iż problemy z erekcją dotyczą nie tylko psów, ale także ludzi, a jego głównym doświadczeniem w zakresie pediatrii było umieszczanie dzieci w kobietach. Choć nie ma pewności, czy wiedział, jak to się robi, bo raz zapytał jedną z bohaterek, czy zaszła w ciążę, pływając w publicznym basenie.
Dr Lawrence Jacoby (Russ Tamblyn) – "Twin Peaks"
Terapeuta Laury Palmer, który nie zdołał ochronić jej przed okrążającymi ją koszmarami, to chodząca definicja ekscentrycznego psychiatry. Jego wygląd – kolorowe okulary, kwieciste koszule, spodnie na szelkach – a także urządzone w hawajskim stylu mieszkanie i gabinet mówiły o nim wszystko. To nie był taki zwyczajny, nudny terapeuta.
Wszystko w nim było dziwne, specyficzne i z początku kompletnie niezrozumiałe, poczynając od fascynacji Hawajami, gdzie, jak się okazało, się wychował, a skończywszy na tym, że miał zwyczaj gromadzić parasolki od drinków z zapisem ważnych wydarzeń, a w kokosach w jego gabinecie można było znaleźć zaskakujące rzeczy. Pamiętam, że na początku wydawał mi się mocno podejrzany i że trochę trwało, zanim zrozumiałam, jak ten dziwaczny facet troszczył się o szkolną królową balu, która opowiadała mu o swoim życiu.
W nowym "Twin Peaks" dr Jacoby ma już około osiemdziesiątki, każe nazywać się doktorem Ampem i siedzi w ruchomym domku w lesie, malując na złoto szpadle i zachęcając internetową publikę – zdaje się, że składającą się głównie z samotnej Nadine – do walki za ich pomocą z korporacjami, systemem i całym złem tego świata. I jakimś cudem wszystko to wydaje się w stu procentach logicznie.
Dr Drake Ramoray (Matt LeBlanc) – "Przyjaciele"
W gronie fałszywych lekarzy ten się wyróżnia, bo jest niejako fałszywy podwójnie. To znaczy wciela się w niego Joey Tribbiani z "Przyjaciół", grany z kolei przez Matta LeBlanca. Odgrywanie roli doktora Ramoraya – a potem także jego brata bliźniaka – w operze mydlanej "Days of Our Lives" było szczytem aktorskiej kariery Joeya. Potem było już tylko gorzej.
A niestety, soap opery bywają okrutne w stosunku do swoich gwiazd, zwłaszcza kiedy te stroją fochy. Mimo że Drake był najwybitniejszym specjalistą w dziedzinie neurochirurgii, jakiego ziemia nosiła, scenarzyści pozbyli się go z serialu w wyjątkowo okrutny sposób – zrzucili go do szybu windy i zafundowali takie uszkodzenie mózgu, że tylko on sam mógłby je wyleczyć. A ponieważ nawet opera mydlana jakichś realiów trzymać się musi (!), Drake nie zoperował się sam, leżąc w śpiączce.
Perypetie Drake'a Ramoraya były kontynuowane jeszcze w "Joeyu", nieudanym spin-offie "Przyjaciół", ale najlepsze rzeczy działy się oczywiście wtedy, kiedy żył, nie leżał w śpiączce i zachwycał pacjentów swoim intelektem.