Dziewczyny i pingwiny. "Atypical" – recenzja nowego serialu komediowego Netfliksa
Mateusz Piesowicz
10 sierpnia 2017, 22:02
"Atypical" (Fot. Netflix)
"Atypical" to komedia o dojrzewaniu próbująca ugryźć temat od nieco ambitniejszej strony. I byłaby to próba więcej niż poprawna, gdyby tylko serial odważniej zastosował się do własnego tytułu.
"Atypical" to komedia o dojrzewaniu próbująca ugryźć temat od nieco ambitniejszej strony. I byłaby to próba więcej niż poprawna, gdyby tylko serial odważniej zastosował się do własnego tytułu.
Głównym problemem "Atypical" jest bowiem paradoksalnie ciągłe uciekanie w utarte schematy. Tak jakby twórcy (wśród których są Robia Rashid i Seth Gordon) bali się nadmiernego wychodzenia przed szereg, pewniej czując się na znanym gruncie familijnej komedii. A szkoda, bo ich dzieło ma wszelkie właściwości pozwalające uczynić je wyjątkowym.
Zacznijmy od głównego bohatera, czyli nastolatka imieniem Sam (Keir Gilchrist), który na samym początku stwierdza, że to już najwyższa pora, by zacząć się poważnie interesować płcią przeciwną. Byłoby całkiem typowo, gdyby nie fakt, że chłopak cierpi na zaburzenia ze spektrum autyzmu, które nie tyle utrudniają mu codzienne funkcjonowanie, co sprawiają spore problemy w pojmowaniu emocjonalnej sfery życia. Czyli najprościej rzecz ujmując, Sam jest kolejnym dorastającym nastolatkiem, ale jeszcze trudniej przychodzi mu odczytywać niezręczne sytuacje i uczuciowe niuanse. Ot, po prostu lepiej czuje się w towarzystwie pingwinów niż ludzi (w sumie da się go zrozumieć).
Punkt wyjścia mamy zatem idealny, by zrobić z "Atypical" komedię zarówno ciepłą, jak i zabawną. I na początku twórcom rzeczywiście się to udaje, bo z dużym wyczuciem posługują się humorem, nie przekraczając cienkiej linii, za którą Sam stałby się głównym obiektem żartów. Serial jest bez wątpienia zabawny, ale w sympatyczny, niekiedy wzruszający sposób. Czasem natomiast potrafi dotknąć poważniejszych spraw, przedstawiając zagubienie bohatera w otaczającym świecie. "Wiem, kiedy się ze mnie śmieją, czasem tylko nie wiem dlaczego" – mówi w pewnym momencie Sam, skłaniając do namysłu po serii dowcipów.
Takich chwil jest w "Atypical" sporo, także dlatego, że serial nie trzyma się kurczowo swojego głównego bohatera, lecz umieszczając go w centrum wydarzeń, równie dużo miejsca poświęca jego rodzinie. Nadopiekuńczej matce Elsie (Jennifer Jason Leigh); niepewnemu, ale mającemu szczere chęci ojcu Dougowi (Michael Rapaport) i często złośliwej, ale tak naprawdę mocno przywiązanej do brata Casey (Brigette Lundy-Paine).
Ich punkt widzenia i sposób, w jaki starają się pogodzić własne problemy z wyjątkowymi potrzebami Sama to kolejne pole do popisu dla scenarzystów. Z tym jednak radzą sobie już różnie, zbyt często osiadając na fabularnych mieliznach i traktując po łebkach sprawy, które domagają się czegoś więcej, niż powierzchownych oględzin.
Zamiast nich skupiamy się niestety na wątkach, które obdzierają "Atypical" z potencjału. A przecież wcale nie musiało tak być, wystarczyło tylko nie wpychać bohaterów w sytuacje żywcem wyjęte z najbardziej banalnych produkcji telewizji ogólnodostępnych. To nie tak, że od początku do końca wszystko, co związane z rodziną Sama, wypada źle. Twórcy jednak fatalnie dobierają proporcje, za główne punkty programu obierając sytuacje, które znajdziemy w dowolnej rodzinnej historii. Po co to komu tutaj, gdy co rusz trafiają się okazje, by wyjść poza schemat? "Atypical" tego nie robi, a wręcz odwraca wzrok i szybciutko wraca do bezpiecznych klisz.
Można to próbować odczytać w ten sposób, że twórcy nie chcieli czynić z autyzmu Sama głównej atrakcji, lecz zależało im na pokazaniu, że jego dolegliwość nie musi przesłaniać reszty świata. Sęk w tym, że robią to w dwojaki sposób. Pierwszy, dobry, to wątki Douga i Casey. Zdezorientowany ojciec, nierozumiejący własnego syna, ale chcący się do niego zbliżyć (Rapaport wypada znacznie lepiej z dwójki rodziców) i mająca własne ambicje siostra siłą rzeczy zawsze będąca w cieniu potrzeb brata, to naprawdę solidnie napisane postaci. Dobrze się na ich niepewność i ciągłe wątpliwości patrzy, jest tam miejsce na dwuznaczność i szczere emocje. Nie da się tego niestety powiedzieć o Elsie, w której przypadku twórcy obrali inny sposób nadania jej indywidualnego charakteru.
Zdecydowanie nie jest to dobry sposób – szczegółów nie zdradzam, ale zapewniam, że wszystkiego domyślicie się już w 1. odcinku i sami będziecie zdziwieni, że twórcy poszli w taki banał. Już nawet mniejsza z tym, że wątek Elsy jest stereotypowy, płytki i pasuje tu jak kwiatek do kożucha, największą szkodą, jaką wyrządza serialowi, jest to, że zajmuje dużo miejsca i promieniuje na całą resztę. Potem bowiem zaczyna się seria złych scenariuszowych decyzji kierujących "Atypical" w stronę prościutkiej komedyjki, która szybko zapomina, że jeszcze przed chwilą miała coś istotnego do powiedzenia.
Bardzo to rozczarowujące, bo choć nie miałem wobec tego serialu szczególnych oczekiwań, początek narobił apetytu na coś więcej. Efekt w postaci sympatycznej, ale prostej i z odcinka na odcinek coraz bardziej wtórnej komedii familijnej nie może więc być zadowalający. Ciągle można się przy niej nieźle bawić, zwłaszcza że kreacja Keira Gilchrista stoi na wysokim poziomie (bez dwóch zdań zasługuje na lepszy scenariusz), a żarty są, mimo pewnej oczywistości i powtarzalności, całkiem zabawne, jednak rzucająca się w oczy sztuczność dość szybko zaczyna razić.
Góruje więc nad wszystkim poczucie zmarnowanego potencjału. Zbyt często twórcy zatrzymują się w pół drogi albo prowadzą intrygujące wątki po linii najmniejszego oporu, nie dając swoim bohaterom rozwinąć skrzydeł. Tak, Sam uczący się zawiłości randkowania z filmików w stylu "How to Talk to Hos" czy porównujący wybór dziewczyny do zakupu żółwia w sklepie zoologicznym (z zastrzeżeniem, że i tak żadna nie będzie lepsza od żółwia) to rzeczy sympatyczne i łatwo przyswajalne, ale czy na pewno tylko o to chodziło?
"Atypical" nie jest serialem złym (poza paroma szczegółami), a jeśli szukacie ciepłej historii do pochłonięcia w góra dwa wieczory, to śmiało możecie po niego sięgać. Szkoda jednak, że niecodzienny bohater w centrum akcji nie posłużył twórcom za odskocznię od schematycznych motywów i że ostatecznie zdecydowali się pozostać na wyjątkowo bezpiecznym, komediowym poletku. O ile bowiem prostota służy takim historiom (najlepszym przykładem jest brytyjskie "The A Word" – mniej komediowe i z większym naciskiem na wyjaśnienie natury autyzmu), sztampa już niekoniecznie.
Recenzja jest przedpremierowa. Cały sezon "Atypical" pojawi się na Netfliksie w piątek, 11 sierpnia.