Najbardziej oczekiwane nowe seriale jesieni 2017
Redakcja
14 września 2017, 20:01
"Mindhunter" (Fot. Netflix)
Serialowa jesień znów zapowiada się świetnie, a my wybraliśmy 15 nowych produkcji, na które naprawdę czekamy. Jest nowy hit HBO, kilka seriali brytyjskich, kilka nieźle prezentujących się tytułów Netfliksa i nie tylko.
Serialowa jesień znów zapowiada się świetnie, a my wybraliśmy 15 nowych produkcji, na które naprawdę czekamy. Jest nowy hit HBO, kilka seriali brytyjskich, kilka nieźle prezentujących się tytułów Netfliksa i nie tylko.
15. "Kevin (Probably) Saves the World" – premiera 3 października
Jedna z ciekawiej zapowiadających się jesiennych premier Wielkiej Czwórki, ale wiadomo, że absolutnie nie musi to świadczyć o tym, że coś z niej wyjdzie. Póki co chwalimy więc sam koncept, bo ten, serial znany wcześniej pod tytułem "The Gospel of Kevin", ma całkiem obiecujący.
Tytułowy bohater grany przez Jasona Rittera ("Parenthood") to samolubny facet, którego życie toczyło się po równi pochyłej, dopóki nie odwiedziła go… Boża wysłanniczka, Yvette (Kimberly Hebert Gregory), oznajmiając, że właśnie on został wybrany do misji zbawienia świata. A że kandydat to raczej średni, czeka go mnóstwo pracy także nad samym sobą.
Średnio wróżą serialowi kłopoty realizacyjne (jeszcze w czerwcu Kimberly Hebert Gregory zastąpiła Cristelę Alonzo w głównej roli kobiecej), a i sam pomysł może szybko sprowadzić się do sterty banałów, ale na razie dajemy temu projektowi szansę. Jason Ritter i jego mina zbitego psa od razu wzbudzają sympatię, więc jeśli całość nie będzie nazbyt schematyczna, możemy dostać całkiem przyjemny, niegłupi komediodramat. [Mateusz Piesowicz]
14. "She's Gotta Have It" – premiera 23 listopada w Netfliksie
Spike Lee robi dla Netfliksa serialową wersję swojego pełnometrażowego debiutu sprzed ponad 30 lat – to zdecydowanie brzmi jak coś, co warto zobaczyć, tym bardziej że Lee samodzielnie wyreżyseruje wszystkie 10 odcinków.
"She's Gotta Have It" ("Ona się doigra") opowie historię Noli Darling (DeWanda Wise), artystki z Brooklynu, która dzieli swój czas pomiędzy przyjaciół, pracę i trzech, bardzo różnych kochanków. Zapowiada się więc kolejny komediodramat z wyrazistą bohaterką w centrum uwagi, a osoba twórcy obiecuje, że nie skończy się na porcji obowiązkowych banałów na temat związków.
Taki swoisty powrót do przeszłości może wyjść Spike'owi Lee na dobre, zwłaszcza że serialowy format daje mu prawdziwe pole do popisu choćby w kwestii błyskotliwych dialogów czy formalnych eksperymentów (jednego i drugiego nie brakowało w oryginale – polecam sprawdzić, jest dostępny na Netfliksie). A ja spodziewam się, że oprócz uczuciowych dylematów Noli dostaniemy też intrygujący portret tego, jak zmienił się Brooklyn i jego mieszkańcy w przeciągu trzech dekad. [Mateusz Piesowicz]
13. "The Gifted" – premiera 2 października, dzień później w FOX Polska
Komiksowe seriale trzymają się mocno, a znalezienie wśród nich jakiegoś oryginalnego tytułu staje się coraz trudniejsze. Czy będzie takim osadzone w świecie X-Menów "The Gifted"? Mocno na to liczymy, nawet jeśli nie spodziewamy się w tym przypadku kolejnego "Legionu".
Serial FOX-a wygląda bowiem bardziej standardowo, co nie znaczy, że źle. Będziemy tu mieli do czynienia z historią rodziców z przedmieścia (Stephen Moyer i Amy Acker), których zwykłe życie zmienia odkrycie, że ich dzieci (Natalie Alyn Lind i Percy Hynes White) są mutantami. Czyli wychodzi na dramat obyczajowy, w którym trudy dorastania wymieszano z supermocami i solidną porcją akcji. Nie powinno też zabraknąć typowej dla uniwersum X-Menów kwestii społecznego wykluczenia podanej tym razem z perspektywy osób z zewnątrz, które dopiero odkrywają swój dar i przekleństwo.
"The Gifted" bedzie więc bardziej osobistą historią od filmowych, bo nie ma mowy o ratowaniu świata, gdy trzeba skupić się na walce o przetrwanie we wrogiej rzeczywistości, w której wszyscy chcą cię dopaść. Podejście ambitne i jeśli twórcy będą się go trzymać, to może być jeden z największych hitów tej jesieni. [Mateusz Piesowicz]
12. "Young Sheldon" – premiera 25 września
Spin-off "The Big Bang Theory", którego pewnie byśmy nie oglądali, gdyby nie dwie rzeczy. Po pierwsze, główną rolę, 9-letniego Sheldona Coopera, który mieszka w latach 90. w Teksasie i idzie już do szkoły średniej, gra Iain Armitage, rewelacyjny Ziggy z "Wielkich kłamstewek". Dzieciak, który nie dość że potrafi dużo zagrać, to jeszcze wydaje się mieć niesamowitą inteligencję emocjonalną (i wszelką inną). Po drugie, zwiastun wygląda zaskakująco dobrze.
Będziemy więc oglądać, trochę licząc na sentymentalną podróż w stylu "Cudownych lat", z nieco dziwniejszym dzieciakiem w centrum uwagi, a trochę na to, że poziom humoru będzie jednak trochę wyższy niż w ostatnich sezonach serialu-matki. Na pewno nieźle prezentuje się obsada, w której oprócz Iaina znajdują się Zoe Perry, Annie Potts i Jim Parsons, pełniący rolę narratora. Interesujący wydaje się zwłaszcza wybór Perry, prywatnie córki Laurie Metcalf, grającej matkę dorosłego Sheldona w "The Big Bang Theory". [Marta Wawrzyn]
11. "Suburra" – premiera 6 października w Netfliksie
Netflix bardzo lubi sprzedawać nam piosenki, które już znamy, ale to nie zawsze coś złego. Nawet jeśli widząc tytuł "Suburra", od razu myślimy: druga "Gomorra", to wciąż może być świetny serial. Zwłaszcza że jeden z drugim łączą tak naprawdę tylko Włochy i włoska mafia. Cała reszta jest zupełnie inna.
Serial Netfliksa będzie prequelem książki i filmu pod tym samym tytułem. Rzecz się dzieje w Rzymie, gdzie ścierają się ze sobą interesy Kościoła, państwa, gangsterów i deweloperów nieruchomości, pozwalając zanikać granicom pomiędzy tym, co legalne i nielegalne. W sercu całej historia znajdzie się trójka młodych mężczyzn, którzy, mimo że różni ich pochodzenie, ambicje i pasje, sprzymierzą się, aby spełnić swoje najgłębsze pragnienia. Ich historia rozegra się na przestrzeni 20 dni, na kilka lat przed wydarzeniami z filmu i książki.
W rolach głównych występują Claudia Gerini, Alessandro Borghi, Filippo Nigro, Francesco Acquaroli, Giacomo Ferrara i Eduardo Valdarini. Reżyseruje Michele Placido. W planach na razie jest 10 odcinków, które pojawią się za niecały miesiąc w serwisie Netflix. [Marta Wawrzyn]
10. "Ghosted" – premiera 1 października
Najciekawiej zapowiadająca się komedia amerykańskich stacji ogólnodostępnych od czasu "The Good Place". "Ghosted" to komediowa odpowiedź na "Z Archiwum X", w której Adam Scott ("Parks and Recreation") i Craig Robinson ("The Office") będą ścigać duchy i badać zjawiska paranormalne. Robinson gra cynicznego sceptyka, Scott człowieka wielkiej wiary – obu zwerbuje tajemnicza agencja rządowa, po to aby sprawdzili niewyjaśnione zjawiska w okolicach Los Angeles. Panowie przy okazji odkryją większy spisek, który zagraża istnieniu całej ludzkiej rasy.
Brzmi to wszystko wystarczająco oryginalnie, żebym chciała sprawdzić, o co chodzi, a poza tym duet Scott – Robinson wygląda na komediowe złoto. Zwłaszcza jeśli panowie złapią choć trochę chemii, a wydaje się, że tak właśnie się stanie, bo już w zwiastunie są razem naprawdę nieźli. Chciałabym bardzo, żeby to była przygoda na kilka sezonów, ponieważ dobrych, mainstreamowych sitcomów, opartych na innym pomyśle niż "posadźmy grupkę przyjaciół na kanapie", po prostu brakuje. [Marta Wawrzyn]
9. "Godless" – premiera 22 listopada w Netfliksie
Zrobić porządny serialowy western to nie taka prosta sprawa, o czym przekonało się już wielu – tym razem swoich sił na tym polu spróbuje Netflix i może wreszcie będzie to próba w stu procentach udana. Jest kilka przesłanek ku temu, by fani gatunku datę premiery "Godless" zaznaczyli sobie w kalendarzach kilkoma wykrzyknikami.
Najważniejszą są twórcy, czyli Steven Soderbergh, którego nikomu przedstawiać nie trzeba, oraz Scott Frank, ostatnio scenarzysta "Logana". Panowie zebrali na planie bardzo ciekawą obsadę, w której znajdują się m.in. Jeff Daniels ("Newsroom"), Jack O'Connell ("Skins") i Michelle Dockery ("Good Behavior"), by opowiedzieć krótką, 7-odcinkową historię wyglądającą na westernową klasykę z feministycznym zacięciem.
Tak przynajmniej można sądzić po zdjęciach, bo na pierwszy zwiastun na razie czekamy. Wiemy, że Daniels zagra Franka Griffina, przywódcę gangu, który chce dokonać zemsty na swoim byłym protegowanym, Royu Goode (O'Connell). Ten natomiast uciekając przed przeszłością, trafia do górniczego miasteczka La Belle w Nowym Meksyku, rządzonego głównie przez kobiety, które nie wyglądają na takie, co łatwo się poddają. Bezwzględni kryminaliści kontra grupa twardych jak skała pań w westernowym wydaniu? My to kupujemy. [Mateusz Piesowicz]
8. "Rellik" – premiera 12 września w HBO GO
Nowy serial Harry'ego i Jacka Williamsów, twórców "The Missing", miał już swoją premierę, zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Polsce na HBO GO, gdzie dostępny jest na razie jeden odcinek. Recenzja pojawi się u nas dosłownie za chwilę, a tymczasem zachęcamy Was do sprawdzenia tego tytułu, niezależnie od tego, czy znacie Williamsów, czy nie.
Już sam pomysł jest bowiem wystarczająco nietypowy, aby na ten serial zerknąć. "Rellik" (czyli "Killer" czytany od tyłu) zaczyna się od złapania mordercy, którego motywacje będą wyjaśniane na przestrzeni 6 odcinków, w miarę jak serial będzie cofał się czasie. Twórcy obiecali nam mroczny, nieoczywisty kryminał, udzielający odpowiedzi na pytanie, co sprawia, że jeden człowiek staje się mordercą, a drugi ścigającym go stróżem prawa. I miejmy nadzieję, że będą w stanie słowa dotrzymać.
Tym, co zachęca do serialu już na pierwszy rzut oka, jest – oprócz nazwiska Williams – obsada. Znany z "Gry o tron" i "Fortitude" Richard Dormer gra głównego bohatera, detektywa ścigającego mordercę. Jodi Balfour z "Quarry" wciela się w jego partnerkę. Poza tym na ekranie pojawiają się Rosalind Eleazar ("Harlots"), Paterson Joseph ("Pozostawieni"), Paul Rhys ("Victoria"), Lærke Winther ("Dicte") i Michael Shaeffer. Jeśli macie HBO GO, odpalajcie serial najlepiej już teraz. [Marta Wawrzyn]
7. "Alias Grace" – premiera 3 listopada w Netfliksie
Kolejna powieść Margaret Atwood, autorki "Opowieści podręcznej", trafi tego roku na mały ekran i znów zapowiada się co najmniej dobrze. Tym razem zobaczymy opartą na faktach historię Grace Marks (w tej roli znana z "11.22.63" Sarah Gadon), kanadyjskiej służącej, która w 1843 roku została oskarżona o zabójstwo swojego pracodawcy i jego kochanki. Sprawa nie była jednak jednoznaczna, a w 6-odcinkowej historii zobaczymy z pewnością jej bardzo różne oblicza.
To samo dotyczy głównej bohaterki, która może równie dobrze okazać się niewinną dziewczyną wplątaną w koszmarną aferę, jak i bezwzględną morderczynią sprytnie pogrywającą wszystkimi dookoła. Dodajmy do tego ładnie się prezentującą historyczną oprawę; obsadę, w której znajdują się m.in. Edward Holcroft, Zachary Levi i Anna Paquin; oraz stojące za wszystkim twórczynie – reżyserkę Mary Harron ("American Psycho") i scenarzystkę Sarę Polley ("Take This Waltz"). To z pewnością będzie jedna z głośniejszych jesiennych premier i kto wie, czy również nie jedna z najlepszych. [Mateusz Piesowicz]
6. "Damnation" – premiera 7 listopada
Nowy serial USA Network, który zapowiada się nieźle, choć prawdopodobnie bardziej bym na niego czekała, gdyby Aden Young nie opuścił obsady, zanim ruszyły zdjęcia. Już go sobie wyobrażałam w roli fałszywego pastora z Iowy, który manipuluje tłumem, a tu trzeba obejść się smakiem. Jego rolę ostatecznie przejął Killian Scott, którego możecie zobaczyć w zwiastunie powyżej.
"Damnation" to serial osadzony w Ameryce z lat 30. i opowiadający historię bratobójczej walki w czasach Wielkiego Kryzysu. Wspomniany pastor próbuje wzniecić powstanie biednych przeciwko status quo. Skupiony na swojej misji, nie zauważa, że lokalny magnat przemysłowy wynajął zawodowego łamistrajka (Logan Marshall-Green), który ma go powstrzymać przy użyciu wszelkich możliwych środków. Obu panów, jak się okazuje, łączy krwawa przeszłość.
Wszystko to wygląda dość intrygująco, aby dać serialowi szansę, choć oczywiście istnieje możliwość, że skończy się na schematach w trochę innej niż zwykle oprawie. Różnie ostatnio bywa z projektami USA Network, ale jednego odmówić tej stacji nie można: jest coraz odważniejsza i coraz częściej stawia na seriale, które są jakieś. Tylko czekać aż pojawi się drugi "Mr. Robot". [Marta Wawrzyn]
5. "Star Trek: Discovery" – premiera 24 września w USA, dzień później w Netfliksie
Powrót legendarnej serii science fiction po latach wzbudza sporo emocji. Zwłaszcza wśród fanów "Star Treka", którym niekoniecznie musi podobać się fakt, że nowemu serialowi może być bliżej do ostatnich kinowych odsłon ich ukochanej serii, niż do poprzednich wcieleń telewizyjnych. Ja jednak narzekać przynajmniej do premiery nie zamierzam, bo "Discovery" w zapowiedziach prezentuje się co najmniej nieźle.
Na razie przede wszystkim pod względem realizacyjnym, bo szczegółów fabularnych nie mamy zbyt wielu. Akcja ma się rozgrywać 10 lat przed wydarzeniami przedstawionymi w serii oryginalnej i będzie się koncentrować na zimnej wojnie pomiędzy Klingonami i Federacją. Całość ma być tym razem opowiedziana z punktu widzenia pierwszej oficer Michael Burnham (Sonequa Martin-Green).
W obsadzie są ponadto Michelle Yeoh, Jason Isaacs, James Frain, Doug Jones i Anthony Rapp, a wśród twórców znajdują się Bryan Fuller i Alex Kurtzman. Nie wiem, czy "Discovery" będzie serialem, który dorówna swoim poprzednikom, ale na razie nie widzę powodów, by odbierać mu na to szansę, nawet jeśli ostatecznie obierze nieco inną drogę. [Mateusz Piesowicz]
4. "The Punisher" – premiera jesienią 2017
Po fatalnym "Iron Fist" i bardzo przeciętnych "The Defenders" mój zapał do kolejnych produkcji Marvela i Netfliksa mocno oklapł, ale ta ma spore szanse, by na nowo go rozbudzić. Zwłaszcza że głównego bohatera, Franka Castle'a (Jon Bernthal), znamy już z 2. sezonu "Daredevila" i wiemy, do czego jest zdolny.
Dokładną datę premiery "The Punisher" Netflix, nie wiedzieć czemu, ciągle przed nami ukrywa, ale wiemy, że serial na pewno pojawi się jeszcze w tym roku i wszystko wskazuje na to, że warto na niego czekać. Według opisu Frank po dokonaniu krwawej zemsty na ludziach odpowiedzialnych za śmierć jego rodziny, odkryje spisek wykraczający daleko poza nowojorski półświatek. Powinniśmy się też dowiedzieć więcej na temat wojskowej przeszłości bohatera, a na ekranie prócz gromady nowych postaci pojawi się również Karen Page (Deborah Ann Woll).
A przede wszystkim Frank założy strój z charakterystyczną czaszką na piersi i wyruszy, by wymierzyć bezlitosną sprawiedliwość wszystkim, którzy na nią zasłużyli. Cokolwiek będzie się działo, mrok i brutalność mamy zagwarantowane jak w banku. [Mateusz Piesowicz]
3. "Philip K. Dick's Electric Dreams" – premiera 17 września
Nowy serial brytyjskiego Channel 4, który powstał przy współpracy z amerykańskim Amazonem, ma wielki potencjał, by stać się następnym "Black Mirror". Począwszy od materiału źródłowego, czyli opowiadań Philipa K. Dicka, przez bardzo mocną obsadę i osoby twórców, aż po surrealistyczny zwiastun – wszystko tutaj każe być na tak.
"Electric Dreams" to antologia science fiction, zrobiona dokładnie tak jak "Black Mirror", czyli każdy odcinek będzie tutaj osobną historią. Serial tworzą Ronald D. Moore ("Outlander", "Battlestar Galactica") i Michael Dinner ("Masters of Sex"). Jednym z producentów jest także Bryan Cranston ("Breaking Bad"), którego zobaczymy również na ekranie. Obsada prezentuje się rewelacyjnie; w różnych odcinkach pojawią się m.in. Anna Paquin, Benedict Wong, Terrence Howard, Mireille Enos, Greg Kinnear, Steve Buscemi, Lara Pulver, Richard Madden, Mel Rodriguez, Vera Farmiga, Annalise Basso, Maura Tierney, Essie Davis, Liam Cunningham i Ruth Bradley.
Serial startuje w Wielkiej Brytanii w niedzielę odcinkiem "The Hood Maker", w którym zobaczymy Richarda Maddena, dawnego Robba Starka z "Gry o tron". Odjechany zwiastun – w którym pojawia się m.in. człowiek-świnia i chłopiec ostrzegający nas, że jego tata jest kosmitą – zapowiada prawdziwą ucztę dla fanów seriali w stylu "Black Mirror" czy "Strefy mroku". I oby się udało. [Marta Wawrzyn]
2. "Mindhunter" – premiera 13 października w Netfliksie
Jeśli David Fincher robi serial o seryjnych mordercach dla Netfliksa, to znaczy, że będziemy go oglądać. Innej opcji po prostu nie ma, bo nawet jeśli ta tematyka wydaje się już dosyć wyświechtana, po tym akurat twórcy spodziewamy się wszystkiego co najlepsze. On czuje się jak ryba w wodzie w takich mrocznych klimatach.
A "Mindhunter" jest o tyle ciekawy, że nie dzieje się współcześnie. Fabuła została osadzona w 1979 roku i będzie kręcić się wokół dwóch agentów FBI (w tych rolach Jonathan Groff i Holt McCallany), którym w rozwiązywaniu spraw pomagają rozmowy z seryjnymi mordercami przebywającymi w więzieniach. Badania, które prowadzą, mają odmienić przyszłość kryminalistyki. Główną rolę kobiecą w serialu gra z kolei Anna Torv.
Serial jest oparty na książce non-fiction "Mind Hunter: Inside the FBI's Elite Serial Crime Unit" z 1996 roku. Jednym z jej autorów jest John Douglas, były agent specjalny, który zajmował się tworzeniem profili seryjnych morderców, i zarazem postać, którą fani seriali kojarzą, nawet jeśli tego nie wiedzą. To on był inspiracją dla twórców postaci Willa Grahama z "Hannibala" i Jasona Gideona z "Criminal Minds".
David Fincher zabierze nas więc niejako do początków. Zobaczymy, jak zaczynali tacy ludzie jak Will Graham, jak stali się skuteczni i ile ich to kosztowało. Liczę na to, że "Mindhunter" będzie w stanie wejść rzeczywiście głęboko nie tylko w umysły morderców, ale także tych, którzy z ich rozpracowywania zrobili sposób na życie. Jeśli mu się uda, to będzie jedna z najmocniejszych rzeczy nie tylko tej jesieni, ale i całego roku. [Marta Wawrzyn]
1. "Kroniki Times Square" – premiera 11 września, pilot dostępny w HBO GO
W tym przypadku nie musimy się domyślać, czy serial nam się spodoba, bo po prostu już to wiemy. Pierwszy odcinek miał już telewizyjną premierę, my natomiast widzieliśmy całość i jesteśmy przekonani, że lepszej nowości tej jesieni nie będzie.
Nowy serial Davida Simona i George'a Pelecanosa ("The Wire") to kapitalna podróż w przeszłość, a konkretnie do Nowego Jorku z lat 70., kiedy to w okolicach 42. ulicy na Manhattanie raczkował przemysł pornograficzny. "Kroniki Times Square" nie są jednak tylko opowieścią o początkach tego, dziś ogromnego biznesu, a przede wszystkim szczegółowym obrazem epoki i ludzi, których los został w jakiś sposób związany ze sprzedawaniem seksu jako towaru.
W 8 odcinkach spotkacie całą paletę barwnych osobowości, począwszy od granych przez Jamesa Franco braci Frankiego i Vincenta Martino, poprzez tłum prostytutek, z których każda ma swoją własną historię do opowiedzenia, aż po alfonsów, przestępców, stróżów prawa i wszystkich innych, którzy tworzyli bijące serce miasta. Serial nie wartościuje, lecz jak to zawsze u Simona, przedstawia z niemal dokumentalną precyzją obraz świata, w który wsiąka się bez reszty, poznając jego mieszkańców, ich problemy, aspiracje i marzenia. Seks? Tak, oczywiście że jest i to w dużych ilościach, ale wreszcie mamy serial, w którym nie jest on prostym wabikiem na widza. W końcu dla bohaterów "Kronik Times Square" to tylko praca, jak każda inna. [Mateusz Piesowicz]