10 powodów, by oglądać "Doktor Foster" – serial, na punkcie którego zwariowali Brytyjczycy
Mateusz Piesowicz
3 października 2017, 19:02
"Doktor Foster" (Fot. BBC)
Jedna z największych serialowych sensacji ostatnich lat w Wielkiej Brytanii wróciła z przytupem. 2. sezon "Doktor Foster" startuje w Ale kino+ 4 października o 20:10, a my donosimy, że nie możecie tego przegapić.
Jedna z największych serialowych sensacji ostatnich lat w Wielkiej Brytanii wróciła z przytupem. 2. sezon "Doktor Foster" startuje w Ale kino+ 4 października o 20:10, a my donosimy, że nie możecie tego przegapić.
Niemal 10 milionów Brytyjczyków nie może się mylić. A właśnie tylu widzów przyciągała przed telewizory "Doktor Foster", stając się przed dwoma laty niespodziewanym hitem BBC. Teraz serial powrócił z 2. sezonem i możemy od razu uspokoić: jest równie dobry, a może nawet lepszy niż poprzednio. Nadal potrzebujecie zachęty od oglądania? Proszę bardzo, mamy sporo argumentów.
1. Prosta historia o wielkiej sile rażenia
Coś w tym jest, że najlepsze historie to takie, które nie są zbytnio skomplikowane. "Doktor Foster" się do nich zalicza, bo to serial oparty na prostym i w dodatku znajomym pomyśle. W końcu zdrada to jeden z najpopularniejszych ekranowych motywów, a właśnie ona jest tu punktem wyjścia i motorem napędowym całej opowieści. W 1. sezonie przyglądaliśmy się, jak tytułowa doktor Gemma Foster odkrywa niewierność męża, Simona. Jak stopniowo jej poukładane życie rozpada się na drobne kawałeczki i jak kobieta zaczyna dostrzegać, że wcale nie było ono tak idealne, na jakie wyglądało.
Od tamtych wydarzeń minęły jednak dw lata, w trakcie których życie Gemmy wróciło do normy. Tak się przynajmniej wydawało, ale niespodziewane pojawienie się niewiernego męża znów wywróciło wszystko do góry nogami. Nie zmienił się tylko fakt, że "Doktor Foster" nadal jest z pozoru zwyczajną obyczajową historią, która na pierwszy rzut oka nie ma prawa niczym nas zaskoczyć. Dokładnie tak samo, jak jej poprzednia odsłona.
2. Dramat obyczajowy, thriller czy jeszcze coś innego?
A skoro nie ma prawa zaskoczyć, to na pewno prędzej czy później to zrobi – pytanie tylko, w jakim stylu? Ci z Was, którzy widzieli 1. sezon, znają już odpowiedź na to pytanie i wiedzą, że "Doktor Foster" chowa w rękawie niejednego asa, a twórca serialu, dramatopisarz i scenarzysta Mike Bartlett to prawdziwy mistrz w sprytnym układaniu fabularnych klocków. Najlepsze w tym wszystkim jest natomiast to, że serial ani na moment nie porzuca swojego prostego założenia: to cały czas jest historia zdradzanej kobiety. A że czasem zahaczy o trzymający na krawędzi fotela psychologiczny thriller, rzuci inteligentnym społecznym komentarzem albo skręci w stronę czystego szaleństwa? A kto powiedział, że opowieść o oszukanej żonie ma być z założenia nudna?
3. Gemma Foster, czyli zwykła kobieta w niezwykłej sytuacji
Najpierw szczęśliwa żona i matka, spełniona zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Potem zrozpaczona kobieta niemogąca uwierzyć, że najbliższy jej człowiek mógł ją tak zranić. A w końcu rozjuszona i żądna zemsty bohaterka, u której pytania o zdrowie psychiczne wydają się całkiem na miejscu. To w końcu która z twarzy Gemmy Foster jest prawdziwa?
Odpowiedzi na to pytanie nie zna pewnie nawet wcielająca się w nią Suranne Jones, która tworzy jedną z najlepszych aktorskich kreacji (bez podziału na płcie), jakie widziałem na małym ekranie. Jej Gemma to kobieta nosząca w sobie tysiąc różnych emocji, często sprzecznych, a jednak starająca się zachować przy tym wszystkim kamienną twarz. Zraniona i poniżona nie reaguje otwartą wrogością, choć widać, że wszystko wręcz się w niej gotuje. Jest zarazem pewna siebie i kompletnie rozbita, silna i wrażliwa, stanowcza i pogubiona w rzeczywistości, z którą nigdy nie miała do czynienia. Jest po prostu niesamowicie ludzka, bo kto w jej sytuacji wiedziałby, co dokładnie powinien zrobić?
4. Simon Foster, czyli łotr idealny
Przy Gemmie można się zastanawiać, ale tutaj sprawa jest jednoznaczna, prawda? Ten facet to bez dwóch zdań zło wcielone i najgorszy typ pod słońcem, czyż nie? Niby tak, ale… No właśnie, fakt, że w ogóle jest jakieś "ale" wiele mówi o Simonie, a jeszcze więcej o grającym go Bertiem Carvelu, który wprawdzie nie tworzy tak wielowarstwowej kreacji, jak Suranne Jones, ale nieustannie depcze jej po piętach. Simona łatwo nienawidzić, bo to bez wątpienia odrzucający człowiek, lecz jest w nim coś jeszcze, co sprawia, że trudno oderwać od niego wzrok. W końcu też pojawiają się wątpliwości. A może pan Foster naprawdę się zmienił i rzeczywiście pragnie tylko świętego spokoju? Sami spójrzcie – czy za tym uśmiechem może się kryć jakiś podstęp?
5. Drugi plan, który mógłby być pierwszym
"Doktor Foster" to nie tylko tytułowa bohaterka i jej (były) mąż. Czym wszak byłaby świetna historia obyczajowa bez wyrazistego tła? To natomiast jest tutaj absolutnie pierwszorzędne, a w 2. sezonie wyróżnia się jeszcze bardziej niż wcześniej. Bardzo rozwinięto wątek Toma (Tom Taylor), syna Fosterów, który nie jest już tylko biernym obserwatorem sytuacji, ale punktem zapalnym konfliktu i jego świadomym uczestnikiem.
To samo można powiedzieć o Kate (znana z ról w "Thirteen" i "Białej księżniczce" Jodie Comer), młodej partnerce Simona, która wyrosła na kolejną wielowymiarową bohaterkę. Jakby nadal było Wam mało, to wśród nowych twarzy mamy na przykład szalenie intrygującą Siân (Sian Brooke z "Sherlocka"), o której sami nie będziecie wiedzieć, co właściwie sądzić.
6. Serial kipiący namiętnością
Zapomnijcie o brytyjskim chłodzie i dystansie. "Doktor Foster" to serial gotujący się od namiętności i seksu! Ten ostatni pojawia się tu w przeróżnych wersjach. Bywa romantyczny lub kompletnie pozbawiony uczuć. Gwałtowny i spokojny. Znaczący albo mechaniczny. Zdarza się nawet, że jest wykorzystywany jako broń, a partnerzy wyglądają jak drapieżniki, gotowe w każdej chwili rzucić się sobie do gardła. Nigdy jednak nie przekraczają twórcy granicy, za którą seks stałby się tandetną sztuczką, mającą przyciągnąć przed ekrany więcej widzów. Co nie zmienia faktu, że czasem może prowadzić do mało komfortowych sytuacji.
Never watch Doctor Foster with your parents #DoctorFoster pic.twitter.com/Q0UdyGyffo
— -Charlotte (@char_xp) 19 września 2017
7. Emocjonalna jazda bez trzymanki
O ile w 1. sezonie twórcy przez większość czasu trzymali swoją historię w ryzach, prowadząc ją raczej spokojnie i nie pozwalając sobie na większe szaleństwa, o tyle w 2. od samego początku wcisnęli gaz do dechy i zapomnieli, jak używać hamulca. Kraksa gwarantowana? Jeśli mocno trzyma się kierownicę to niekoniecznie, a w przypadku "Doktor Foster" tak właśnie jest. Czasy, gdy serial był wyważonym dramatem obyczajowym, należą już do przeszłości, ale nowy kierunek wskazany przez twórców to naprawdę dobra zmiana.
Wiele było obaw przed kontynuacją, sama Suranne Jones mówiła, że nie była do niej przekonana, bo dla niej historia już się skończyła. Gdy jednak usłyszała, jaki jest na nią plan, mogła tylko przyklasnąć. 2. sezon "Doktor Foster" może i powstał na fali popularności pierwszego, ale takie sequele naprawdę mają sens. To zarazem ten sam serial, od którego nie mogliśmy się oderwać dwa lata temu, jak i coś kompletnie innego. Emocjonalny rollercoaster, którego twórcy żonglują stylami z taką swobodą, jakby robienie telewizji było najprostszą rzeczą na świecie. Czysta przyjemność.
8. Czołówka niemal bez zmian
Zmieniło się w serialu na przestrzeni dwóch lat bardzo dużo, ale pewne rzeczy musiały pozostać takie same. Na czele z czołówką, w której przesuwające się po ekranie przedmioty symbolizowały stopniowy rozpad rzeczywistości bohaterki i… zaskakujący finał historii. W 2. sezonie wygląda ona odrobinę inaczej, co oczywiście ma swoje uzasadnienie w fabule. Bez zmian pozostała za to muzyka autorstwa Ludovico Einaudiego.
9. Porywająca opowieść w pierwszorzędnym wykonaniu
"Doktor Foster" to jeden z tych seriali, które cieszą się równie dużym uznaniem krytyki, co popularnością wśród widzów. O oglądalności w Wielkiej Brytanii już wspominałem, ale na niej szaleństwo się nie kończy, bo to produkcja, która łączy piekielnie wciągającą, świadomie flirtującą z kiczem dramę z pierwszej klasy scenariuszem i realizacją. Nagroda BAFTA dla Suranne Jones i nominacja dla serialu nie wzięły się znikąd.
10. Drugi sezon w Ale kino+
O tym, czy 2. sezon rzeczywiście trzyma poziom poprzednika, będziecie się natomiast mogli przekonać już 4 października, gdy serial zadebiutuje na antenie Ale kino+. Kolejne odcinki co środę o godz. 20:10. Cały sezon ma ich pięć.