10 powodów, dla których warto oglądać "Drunk History – Pół litra historii"
Marta Wawrzyn
11 października 2017, 20:03
"Drunk History - Pół litra historii" (Fot. Piotr Dejneko/Comedy Central)
12 października w Comedy Central rusza jeden z najbardziej absurdalnych i najzabawniejszych seriali, jakie ostatnio widzieliśmy. Podrzucamy powody, dla których warto zobaczyć "Drunk History – Pół litra historii".
12 października w Comedy Central rusza jeden z najbardziej absurdalnych i najzabawniejszych seriali, jakie ostatnio widzieliśmy. Podrzucamy powody, dla których warto zobaczyć "Drunk History – Pół litra historii".
W polskich serialach tej jesieni bardzo dużo się dzieje, nie tylko na poletku kryminalnym. Powoli zaczynamy przyzwyczajać się do dobrobytu i coraz bardziej nietypowych niespodzianek. Kiedy Comedy Central pokazało nam "Drunk History – Pół litra historii", byliśmy zaskoczeni, że w polskich warunkach może powstać tak absurdalna i świeża komedia, a nasi celebryci mają tyle dystansu do siebie.
Serial startuje 12 października o godz. 22:00 w Comedy Central, kolejne odcinki będą emitowane co czwartki. My już widzieliśmy cztery skecze (o Koperniku, Piłsudskim, Szpicbródce i geście Kozakiewicza) i nie możemy się doczekać kolejnych odcinków. Oto 10 powodów, dla których warto się zainteresować "Drunk History – Pół litra historii".
1. Szalony format, który świetnie pasuje do Polaków
"Drunk History" nie jest konceptem nowym ani tym bardziej wymyślonym przez Polaków. To coś, co Comedy Central zaadaptowało w różnych krajach (m.in. w Wielkiej Brytanii, na Węgrzech i krajach Ameryki Łacińskiej), po tym jak sukces odniosła amerykańska wersja. Ta zaś powstała w 2008 roku jako skromny internetowy program ze skeczami, tworzony przez serwis Funny or Die. W 2013 roku format przejęło Comedy Central i tak zaczęła się jego wielka kariera.
W skrócie, ten szalony format polega na tym, że upija się znaną osobę i każe się jej opowiadać z pamięci anegdotę historyczną, z którą wcześniej miała okazję dokładniej się zapoznać. Delikwent jest nagrywany, a my nieustannie dostajemy dowody na to, że wypił naprawdę dużo. Jednocześnie na ekranie jego opowieść ożywa w kostiumowej inscenizacji, która też do typowych nie należy (dość powiedzieć, że aktorzy nie wypowiadają żadnych kwestii, tylko naśladują ruchem ust to, co mówi narrator).
A wszystko to pasuje do Polski i Polaków idealnie: mamy bogatą historię, bardzo długą narodową tradycję spożywania wszelkich trunków i niewątpliwie potrafimy się z siebie śmiać.
2. Polska historia na wesoło
Faktem jest, że choć potrafimy się z siebie śmiać, to do historii podchodzimy bardzo poważnie, bo często bywała ona tragiczna. I spokojnie, Comedy Central niczego nie profanuje ani nikogo nie obraża, zostawiając w spokoju to wszystko, co w naszej historii wesołe nie było. Skecze, które mieliśmy okazję zobaczyć, skupiały się albo na momentach ważnych i wielkich podanych w mniej poważnej formie, albo były jakąś wersją krążących anegdot. Profanacji nie dostrzegliśmy, za to polskie "Drunk History" zaskoczyło nas niejednokrotnie swoją świeżością i błyskotliwością.
3. Perełka wśród polskich seriali komediowych
Jeśli oglądacie amerykańskie czy brytyjskie seriale komediowe, zapewne dobrze wiecie, że dziwnych pomysłów na świecie nie brakuje. Wiecie też, że komedie oparte na skeczach, jak "Inside Amy Schumer" czy właśnie "Drunk History", stanowią liczący się nurt, a ich twórcy mają nieskończoną ilość pomysłów. W Polsce bardzo ciężko o takie rzeczy, nasze najlepsze sitcomy to te sprzed 20 lat. To jeden z powodów, dla których "Drunk History – Pół litra historii" wypada jeszcze lepiej niż jego amerykański odpowiednik. Zrobili to Polacy i zrobili to dobrze.
4. Absurd wylewający się hektolitrami z ekranu
"Drunk History" to komedia oparta przede wszystkim na absurdzie. Postacie historyczne zamieniane są przez pijanych narratorów w najbardziej ludzkich ludzi, jacy kiedykolwiek żyli w kraju nad Wisłą. Najbardziej nadęte balony pękają w jednej chwili, zostają ludzie tacy jak my, który dokonują ważnych rzeczy, czasem przez przypadek. No a poza tym warto pamiętać, że narratorzy znajdujący się "pod wpływem" nie są najlepszym źródłem faktów historycznych. Comedy Central ostrzega, że te bardzo często ulegają rozmyciu, i rzeczywiście tak jest. "Drunk History" to nie źródło wiedzy historycznej, tylko absurdu, który nie ma żadnych granic.
5. Nietypowe inscenizacje kostiumowe
A najbardziej absurdalne prawdopodobnie jest to, że niestworzone rzeczy opowiadane przez pijanych narratorów zostają z fantazją przedstawione na ekranie za pomocą kompletnie odjechanych inscenizacji kostiumowych. Aktorzy, wśród których znajdziecie wiele znakomitych nazwisk, nic nie mówią, tylko naśladują ruchem ust to, co mówią narratorzy. A że ci często się zacinają, plączą albo zaczynają chichotać w trakcie całkiem poważnej opowieści, aktorzy muszą robić to samo.
W amerykańskiej wersji zdarzało się, że ktoś zdrowo przesadzał z pijaństwem i powiedzmy, że nie wytrzymał do końca nagrania. Taki tragiczny przypadek spotkał na samym początku serialu Matta Gourleya, który zaczął wymiotować w trakcie opowieści o aferze Watergate, a znakomici aktorzy, odgrywający inscenizację (Nathan Fielder, Fred Willard, Jack McBrayer i Bob Odenkirk), musieli się dopasować. Żadne ekranowe spotkanie Woodwarda z Głębokim Gardłem nie było tak absurdalne jak to i mam nadzieję, że polska wersja też nie będzie bała się pójść na całość, jeśli tylko trafi się okazja.
6. Bardzo mocna obsada, która nie zawsze ma mocne głowy
Stereotyp głosi, że Polacy mają mocniejsze głowy niż mieszkańcy krajów zachodnich, ale oglądając pijanych polskich celebrytów nie raz, nie dwa pomyślicie, że jednak jakieś granice naszego narodowego pijaństwa istnieją. W skeczach, które oglądaliśmy, występowali Joanna Kołaczkowska, Maciej Nawrocki, Bartek Kasprzykowski i Kasia Kołeczek.
A oprócz nich na ekranie pojawią się w roli narratorów bądź aktorów Piotr Cyrwus, Renata Dancewicz, Maciek Dąbrowski (Człowiek Warga), Ewa Jarosik, Andrzej Popiel, Sebastian Cybulski, Leszek Lichota, Jacek Kopczyński, Mikołaj Lizut, Michał Meyer, Tomasz Zimoch, Mariusz Czajka, Rafał Mohr, Stefan Popkowski, Mirosław Baka, Artur Kruczek, Mateusz Lewandowski, Katarzyna Kwiatkowska, Agata Sasinowska, Matylda Damięcka, Rafał Rutkowski, Tomson Tomasz Lach, Vienio, Michał Zieliński, Michał Piróg, Daria Widawska, Jerzy Bończak, Kazimiera Szczuka i inni. Zestaw jest więc bardzo zróżnicowany i oprócz aktorskich sław zawiera także komików, dziennikarzy i influencerów.
7. Dowód na to, że nasi celebryci potrafią śmiać się z siebie
Gdybyście mieli co do tego wątpliwości, widzieliśmy na własne oczy. Jest wśród polskich celebrytów mnóstwo osób, które potrafią się z siebie śmiać, mają do siebie dużo dystansu i nie boją się być częścią czegoś rzeczywiście absurdalnego.
8. Licznik tego, co kto wypił
Pojawiający się na ekranie licznik, prezentujący ilość oraz różnorodność spożywanych trunków, to źródło nieustannej radości dla widza. Można się nieźle zdziwić, ile niektórzy mają fantazji, co potrafią ze sobą zmieszać i jak bardzo są skłonni sięgnąć po jeszcze więcej. Są też tacy, którzy wyraźnie chcą pić z większą klasą, ale i oni prędzej czy później pękają.
9. I te momenty kiedy rzeczywiście widać, ile kto wypił
Cała zabawa polega na tym, żeby zapomnieć o hamulcach, przestać się bać, "co ludzie powiedzą", i iść przed kamerą na całość. W różnych przypadkach różnie to wychodzi. Jedni prezentują swoje pijackie oblicza z wdziękiem i bez cienia skrępowania, inni wyraźnie starają się zachować fason. Morze wypitego alkoholu zawsze jednak robi swoje, więc każdemu w końcu trafia się jakieś potknięcie, moment zapomnienia czy źle wypowiedziane nazwisko. A i polska afera Watergate prędzej czy później pewnie komuś się przydarzy.
10. Krótkie odcinki i skecze, które nie nużą
"Drunk History – Pół litra historii" ma wiele zalet, a jedną z nich są krótkie, 20-minutowe odcinki, zawierające po trzy skecze. To nie jest więc tak, że ktoś zaczyna swoją pijacką opowieść, a następnie wlecze się to w nieskończoność. Tutejsze skecze kończą się w takim momencie, że najczęściej chcielibyśmy zobaczyć jeszcze trochę więcej.