Kto i dlaczego zabija w 2. sezonie "Riverdale"? Są już teorie na temat Anioła Śmierci
Marta Wawrzyn
13 października 2017, 22:02
"Riverdale" (Fot. CW)
Kim jest zamaskowany morderca, który pojawił się w finale 1. sezonu "Riverdale" i najwyraźniej zostanie z nami na jakiś czas? Pojawiły się pierwsze teorie na temat tej tajemniczej persony. Uwaga na spoilery!
Kim jest zamaskowany morderca, który pojawił się w finale 1. sezonu "Riverdale" i najwyraźniej zostanie z nami na jakiś czas? Pojawiły się pierwsze teorie na temat tej tajemniczej persony. Uwaga na spoilery!
W odcinku "A Kiss Before Dying" otwierającym 2. sezon "Riverdale" przeżyliśmy prawdziwy dramat razem z Archiem Andrewsem i jego ojcem, ale na szczęście twórcy oszczędzili nam śmierci Freda. Zginął ktoś zupełnie inny, a tytuł odcinka jest o tyle przewrotny, że chwilę wcześniej rzeczywiście widzieliśmy pocałunek.
Panna Grundy pocałowała swojego nowego chłopca, młodszego, a jakże, po czym została zamordowana przez zamaskowanego jegomościa. Nie wiemy na pewno, czy tego samego, który strzelał w Pop's Diner, wiemy tylko, że obaj panowie noszą czarne maski, przez co na pierwszy rzut oka wyglądają identycznie (możecie ewentualnie sprawdzić, czy zielone oczy też się zgadzają).
Mamy nową zagadkę kryminalną, teraz pytanie brzmi, co już wiemy i czego możemy się domyślać. Serwis Buddy TV opublikował trzy świeże teorie na temat tego, co się będzie działo w 2. sezonie "Riverdale".
1. W Riverdale grasuje seryjny morderca
Ta teoria wygląda na naciąganą, ale oparta jest na słowach twórcy serialu Roberta Aguirre-Sacasy, który powiedział, że 2. sezon będzie przypominał filmowy horror, z elementami psychologii, narastającą paranoją i łotrem zwanym Sugar Manem, który przypomina trochę Slender Mana. Obrazek z Twittera wyraźnie sugeruje, że Sugar Man ma jakiś związek z rodziną Blossomów. Czy on i facet w czarnej masce to jedna i ta sama osoba? Nie jest to niemożliwe.
Lock your doors, #Riverdale, the Sugar Man is coming… pic.twitter.com/WkPSHQnt6N
— RobertoAguirreSacasa (@WriterRAS) 16 sierpnia 2017
Ale jednak wydaje się to mało prawdopodobne. Zagadka kryminalna z 1. sezonu "Riverdale" wciągała, bo była oparta na emocjach, związana z historią rodziny, która rządzi w miasteczku. Seryjny morderca, który zabija mieszkańców według jakiegoś swojego klucza, w tym momencie prawdopodobnie by nie był najlepszym zagraniem, bo odarłby serial z całej warstwy emocjonalnej (innymi słowy, lepiej, żeby był to morderca jakoś związany z tymi ludźmi i mający konkretny motyw).
Myślę, że twórcy to wiedzą, dlatego wątpię, aby "Riverdale" miało w 2. sezonie przemienić się w horror z psychopatą w roli głównej. Takie rzeczy się robi w kolejnych sezonach, kiedy wszystko inne już było.
2. Zabójstwo panny Grundy to tylko zasłona dymna
W finale 1. sezonu Fred Andrews został postrzelony przez zamaskowanego jegomościa, w premierze 2. sezonu identycznie wyglądający facet brutalnie zamordował pannę Grundy. Co łączy ze sobą te dwa zdarzenia? Co zmienia morderstwo panny Grundy? No cóż, jeśli myśleliście, że za postrzeleniem Freda mógł stać Hiram Lodge albo ktoś z Southside Serpents, to teraz wydaje się to mniej prawdopodobne. A może ktoś chce, żebyśmy tak myśleli?
W tej teorii chodzi o to, że ktoś chciał zabić Freda. To on był tutaj celem, ale nie dość że przeżył, to jeszcze dzieciaki z Jugheadem i Betty na czele szybko zaczęły węszyć wokół sprawy. Morderca musiał zatrzeć ślady – i właśnie do tego służyło morderstwo panny Grundy. To tylko zasłona dymna, mająca zmylić detektywów, którzy będą próbowali doszukać się podobieństw między jednym zdarzeniem a drugim.
Efekt jest więc taki, że zostawiamy pannę Grundy w spokoju i wracamy do Freda i pytania, kto chciał się go pozbyć i dlaczego. Ojciec Veroniki został przedstawiony jako człowiek niebezpieczny, zdecydowanie taki, który mógłby posunąć się do zabójstwa. Ktoś z lokalnych gangsterów też jak najbardziej wchodzi w rachubę. Tylko czy nie byłoby to za proste?
3. Mordercy od początku chodziło tylko o pannę Grundy
Buddy TV twierdzi, że najbardziej prawdopodobna opcja jest dokładnie odwrotna: cały czas chodziło tylko o Geraldine Grundy. Jej wątek pojawił się na początku 1. sezonu i został porzucony po czterech odcinkach. A w międzyczasie zdążyliśmy zauważyć, że nauczycielka, która najwyraźniej ma zwyczaj sypiać z uczniami wszędzie, gdzie się pojawia, ma swoje sekrety. Na przykład taki, że naprawdę nazywa się inaczej (Jennifer Gibson) i, jak sama mówi, ukrywa się przed mężem, który ma skłonności do przemocy.
Jeśli z tym mężem to prawda, on mógł ją zabić, a wcześniej zabrać Fredowi portfel, w nadziei że dowie się od niego, gdzie panna Grundy się ukrywa. Fred miał dużo wspólnego z tym, że nauczycielka opuściła Riverdale, i możliwe, że wiedział, dokąd wyjechała, a facet, który go postrzelił, chciał z niego wyciągnąć tę informację. Zniknięcie portfela prawdopodobnie ma znaczenie.
Dodatkowo, jeśli morderca to były facet panny Grundy, jasne staje się, czemu nie strzelił Fredowi prosto w głowę, za to przyłożył broń do głowy Archiego, chłopaka, który z nią sypiał. Zazdrosny mąż ostatecznie jednak nie pozbawił życia nastoletniego chłopca, tylko postanowił ukarać kobietę, która mu to wszystko zrobiła. Czy brzmi to wszystko prawdopodobnie? Tak, jeśli tylko panna Grundy mówiła prawdę, kiedy opowiadała o byłym mężu. Czego nie wiemy. Ale nawet jeśli to nie mąż, mordercą wciąż może być ktoś, komu chodziło tylko i wyłącznie o nią.
Tyle teorii na początek. Przed nami tym razem dłuższy sezon, składający się z 22 odcinków, więc scenarzyści mają dość czasu, żeby opowiedzieć bardziej skomplikowaną historię, niż to wszystko, co przeczytaliście powyżej.