Wreszcie koniec sekretów – popularna teoria ze "Star Trek: Discovery" potwierdzona
Mateusz Piesowicz
16 stycznia 2018, 18:27
"Star Trek: Discovery" (Fot. CBS All Access)
Długo kazali nam czekać twórcy "Star Trek: Discovery" na potwierdzenie teorii, która krążyła po sieci od kilku miesięcy. Dziś wszystko jest już jasne. Uwaga na spoilery z odcinka "The Wolf Inside"!
Długo kazali nam czekać twórcy "Star Trek: Discovery" na potwierdzenie teorii, która krążyła po sieci od kilku miesięcy. Dziś wszystko jest już jasne. Uwaga na spoilery z odcinka "The Wolf Inside"!
Jesteśmy po zaledwie dwóch odcinkach "Star Trek: Discovery", odkąd serial wrócił po zimowej przerwie, a nowe informacje zalewają nas w takim tempie, że brakuje czasu na przyswojenie ich wszystkich. Gdzieś pomiędzy kolejnymi rewelacjami związanymi z pobytem bohaterów w Mirror Universe, znalazło się też miejsce na wyjaśnienie teorii, która towarzyszyła jednej z postaci niemal od początku jej obecności na ekranie.
Mowa oczywiście o Ashu Tylerze (Shazad Latif) i jego utrzymywanej w tajemnicy drugiej osobowości, którą miał być Klingon Voq. Do tej pory dostawaliśmy tylko wskazówki na temat tego, jak właściwie wszystko się odbyło. Wiedzieliśmy, że Tyler był klingońskim więźniem, a także, że przechodził fizyczne i psychiczne tortury ze strony L'Rell (Mary Chieffo), których wspomnienie wracało do niego w formie swego rodzaju stresu pourazowego. O tym, że za jego męczarniami stoi coś więcej, przekonaliśmy się tydzień temu, gdy przypadkową ofiarą bohatera został doktor Culber.
By jednak ostatecznie dowieść, że Ash Tyler i Voq to ta sama osoba, obydwaj musieli… stanąć naprzeciwko siebie. Brzmi skomplikowanie, ale od czego ma się Mirror Universe? Wystarczyło uczynić tamtejszego Voqa przywódcą rebelii przeciwko Imperium Ziemskiemu i już, mętlik w głowie biednego Asha gotowy. Trudno mu się dziwić, w końcu nie dość, że nie czuł się sobą, to jeszcze spotkał samego siebie w klingońskim ciele – naprawdę można oszaleć.
Podobnie mógł się czuć Shazad Latif, który sekret swojego bohatera (a raczej bohaterów) musiał ukrywać niemal od samego początku. Showrunnerzy serialu, Gretchen J. Berg i Aaron Harberts, powiedzieli "The Hollywood Reporter", że pomysł na Klingona w ludzkiej skórze mieli od zawsze, ale nie wiedzieli, kto go zagra, dopóki nie zobaczyli Latifa, pierwotnie obsadzonego w roli Kola. Gdy już znaleźli odpowiedniego aktora, musieli z kolei przyszykować mistyfikację, by tajemnica nie wyszła na jaw zbyt szybko.
Stąd wziął się Javid Iqbal, aktualnie najpopularniejszy nieistniejący aktor w telewizji. Jak wyjaśnił Latif w rozmowie z "Inverse", przyjęty przez niego pseudonim to w rzeczywistości imię jego zmarłego przed sześcioma laty ojca, którego chciał w ten sposób uhonorować. Oczywiście twórcy spodziewali się, że fani rozgryzą tę zagadkę, ale nie zamierzali jej oficjalnie potwierdzać wcześniej, niż zrobił to serial. Dlatego przez miesiące byliśmy skazani na domysły i niezbyt przekonujące uniki obsady.
Teraz, gdy wreszcie można mówić otwarcie, Latif zaczął odsłaniać więcej szczegółów na temat swoich postaci, choć niektóre z nich nadal pozostają niejasne. Wiadomo jednak, że prawdziwy Ash Tyler rzeczywiście był klingońskim więźniem, którego ciało, umysł i wspomnienia wykorzystano jako przykrywkę dla Voqa. Klingon i człowiek stali się więc jednym organizmem, w którym pierwszy był uśpionym rdzeniem, a drugi stanowił wierzchnią warstwę. Co ważne, obydwaj są prawdziwi i teraz, gdy Voq na dobre się przebudził, najwyraźniej stoczą walkę o panowanie nad sobą.
W tej z kolei istotną rolę mogą odegrać uczucia, jakie Ash żywi do Michael, i które do tej pory utrzymywały jego człowieczeństwo na powierzchni. Być może będą też decydujące w dalszym ciągu opowieści, bo Latif zapewnia, że motyw Asha/Voqa i związanych z nimi Michael i L'Rell jest daleki od zakończenia: "Będzie jeszcze bardziej zwariowanie. I emocjonalnie. W tym momencie to historia czworokąta miłosnego rozgrywającego się w trzech ciałach. Mamy wiele konfliktów do rozwiązania. To szaleństwo, ale błyskotliwe".
Wypada tylko trzymać kciuki, by twórcy sami się w tym wszystkim nie pogubili. Na razie wychodzi im naprawdę nieźle, nawet w scenie, gdzie Latif był zmuszony jednocześnie grać Asha/Voqa w jednym ciele oraz wersję Voqa z Mirror Universe. Towarzyszył mu oczywiście dubler, dokładnie odtwarzający jego ruchy w obydwu rolach, ale nakręcenie całości i tak zajęło ekipie 2 dni. Efekt w postaci Shazada Latifa walczącego z samym sobą jest jednak tego wart.
Co czeka Asha/Voqa dalej? Ile jest człowieka w Klingonie i vice versa? Czy Ash może odpowiadać za czyny Voqa? I czy w ogóle jest jeszcze jakiś Ash? Jakieś odpowiedzi powinniśmy dostać już wkrótce, choć wątpliwe, by wszystko wyjaśniło się jeszcze w tym sezonie.