Kapitan i jego sekrety. "Star Trek: Discovery" potwierdza kolejną teorię
Mateusz Piesowicz
24 stycznia 2018, 20:02
"Star Trek: Discovery" (Fot. CBS All Access)
Koniec 1. sezonu serialu "Star Trek: Discovery" coraz bliżej, a to sprzyja odkrywaniu kart przez twórców. W odcinku "Vaulting Ambition" poznaliśmy kolejny fakt, który sporo zmienia w całej historii. Spoilery!
Koniec 1. sezonu serialu "Star Trek: Discovery" coraz bliżej, a to sprzyja odkrywaniu kart przez twórców. W odcinku "Vaulting Ambition" poznaliśmy kolejny fakt, który sporo zmienia w całej historii. Spoilery!
Tydzień temu dowiedzieliśmy się, że Ash Tyler i Voq to ta sama osoba. Po kolejnym odcinku "Star Trek: Discovery" jesteśmy mądrzejsi o jeszcze jedno odkrycie, które nie jest może szokujące dla widzów obeznanych z fanowskimi teoriami (o tej pisaliśmy po jesiennym finale 1. sezonu), ale bardzo istotne z fabularnego punktu widzenia. Fakt, że kapitan Gabriel Lorca pochodzi z Mirror Universe, tłumaczy bowiem wiele niejasności związanych z tym bohaterem.
Rewelacje z nim związane "Vaulting Ambition" potwierdziło na samym końcu, przy okazji rozmowy Michael z cesarzową Georgiou (Michelle Yeoh). Zmuszona do ujawnienia swojej prawdziwej tożsamości bohaterka złapała pewną nić porozumienia z okrutną władczynią, niespodziewanie odkrywając, że zdrajcę i przyczynę całego zamieszania z alternatywną rzeczywistością miała tuż przy swoim boku. Jego wrażliwość na światło (cecha charakterystyczna dla mieszkańców Mirror Universe) była już ostatecznym dowodem, a jeśli ktoś jeszcze nie był przekonany, to sam Lorca chwilę potem dopełnił formalności, wydostając się z agonizera.
W ten sposób wszystkie niejednoznaczne kwestie dotyczące bohatera granego przez Jasona Isaacsa stały się od razu bardziej zrozumiałe. Jego charakter, kontrowersyjne decyzje, ryzykowanie życiem załogi, niesubordynacja względem przełożonych. To, co czyniło go tak różnym od znanych nam kapitanów Gwiezdnej Floty, zyskało tu konkretny powód. Ten Gabriel Lorca realizował po prostu plan powrotu do własnej rzeczywistości, czego ofiarą padł m.in. Stamets (Anthony Rapp). No dobrze, to już wiemy. Ale co dalej?
W tym miejscu robi się naprawdę ciekawie, bo pytania można mnożyć. Co stało się z "prawdziwym" Lorcą? Czy jego sobowtór go zabił i zajął jego miejsce? I skąd w ogóle wziął się w innej rzeczywistości? A skoro już wrócił, to jaki będzie następny krok?
Do tego dochodzi jeszcze kwestia Michael. Ta z Mirror Universe była blisko związana z Lorcą, z którym chcieli wspólnie obalić cesarzową. Co się z nią stało? I jakie plany ma kapitan wobec naszej bohaterki? O niej, stojącej teraz pomiędzy złowrogą wersją swojej mentorki i oszustem, któremu zdążyła już zaufać, nawet nie wspominam. Mętlik w głowie w pełni uzasadniony.
Do końca sezonu pozostały 3 odcinki, po których trudno spodziewać się czegokolwiek. Wypada tylko mieć nadzieję, że twórcy mają to wszystko naprawdę dokładnie zaplanowane, bo sieć intryg, jaką utkali, robi się coraz bardziej zawiła. Oby sami się w niej nie zaplątali.