Co dalej z kapitanem Lorcą ze "Star Trek: Discovery"? Jason Isaacs komentuje wydarzenia z 13. odcinka
Mateusz Piesowicz
29 stycznia 2018, 19:47
"Star Trek: Discovery" (Fot. CBS All Access)
"Star Trek: Discovery" nabrało takiego tempa, że co tydzień zasypuje nas nowymi zwrotami akcji. Odcinek "What's Past Is Prologue" przyniósł kolejne rewelacje. Spoilery!
"Star Trek: Discovery" nabrało takiego tempa, że co tydzień zasypuje nas nowymi zwrotami akcji. Odcinek "What's Past Is Prologue" przyniósł kolejne rewelacje. Spoilery!
Podobnie jak tydzień temu, największy twist w "Star Trek: Discovery" znów dotyczył kapitana Lorki. Poprzednio dowiedzieliśmy się, że bohater grany przez Jason Isaacsa tak naprawdę pochodzi z Mirror Universe, należało się więc spodziewać, że wkrótce poznamy szczegóły jego planu. Ten był prosty – zabić cesarzową Georgiou i zająć jej miejsce razem z Michael u boku. Nie zakładał tylko tego, że to Lorcę spotka śmierć.
I szczerze powiedziawszy, chyba niewielu mogło się tego spodziewać. Przecież nie pozbywa się ot tak jednego z głównych bohaterów serialu i kapitana tytułowego okrętu. Wprawdzie fałszywego, ale ciągle kapitana. Los Gabriela Lorki z Mirror Universe jest jednak jasny. Przebicie mieczem i spopielenie w sporowym reaktorze raczej nie pozostawiają miejsca na wątpliwości. Podobnie jak Jason Isaacs, który zdążył już nawet zaoferować swój wyjątkowo ciasny kapitański kostium do sprzedania.
Yes yes. Me me. I"ve kicked the bucket, I"ve shuffled off my mortal coil, run down the curtain and joined the bleedin" choir invisible. I. Am. An. Ex. Captain.
Captain"s costume for sale. Size XS. Fits bloody nobody. https://t.co/CcV3d2BHzZ
— Jason Isaacs (@jasonsfolly) 29 stycznia 2018
Twórcy "Star Trek" Discovery" zdążyli nas już jednak przyzwyczaić do tego, że śmierć jest w ich produkcji względna. Wystarczy przypomnieć sobie Philippę Georgiou, która wróciła jako zła cesarzowa albo doktora Culbera (Wilson Cruz) pojawiającego się w jakiejś formie w wizjach Stametsa. Czy możemy liczyć na coś podobnego w przypadku Lorki? "Nie powiem" – odpowiedział wprost Jason Isaacs, pytany przez "The Hollywood Reporter", czy jeszcze zobaczymy go w serialu.
Nie można więc wykluczyć, że kapitan Lorca do nas wróci, choć na pewno nie dowiemy się o tym zbyt szybko. Zwłaszcza że Isaacs wprawił się już w zwodzeniu dziennikarzy, bo prawdę o pochodzeniu swojego bohatera znał od samego początku. "Nie powiedziałem nikomu prawdy, odkąd dostałem tę robotę w lipcu. Więc jeśli pytacie mnie teraz, co wydarzy się w przyszłości, to nie polegałbym na swoich słowach" – lojalnie ostrzegł w rozmowie z TVLine.
Furtka na powrót Gabriela Lorki wydaje się jednak jasna – nadal wszak nie wiadomo, co stało się z tym bohaterem w "naszej" rzeczywistości. Czy jest możliwe, że nadal żyje?
– Naprawdę chcielibyście poznać prawdziwego Lorcę po wersji z Mirror Universe? Diabeł ma przecież wszystko, co najlepsze. A może wcale się tak nie różnią. Może żaden z nas nie jest tak odległy od swojego lustrzanego odbicia. To tylko kwestia nastawienia w danym dniu. Muszę przyznać, że dość często, zwłaszcza gdy nie wypiję rano kawy, jestem lustrzaną wersją samego siebie – powiedział w swoim stylu Isaacs.
Wiemy więc tyle, że nic nie wiemy, choć nie postawiłbym ani grosza na to, że to już koniec Gabriela Lorki. Fabuła "Star Trek: Discovery" znalazła się teraz w takim punkcie, że przewidzieć, co stanie się dalej, jest praktycznie niemożliwe. Czemu więc miałoby w tym wszystkim zabraknąć miejsca dla dopiero co zmarłego bohatera?
Nowe odcinki "Star Trek: Discovery" co poniedziałek w serwisie Netflix.