"Zabójstwo Versace: American Crime Story", odcinek 3 – co jest prawdą, a co fikcją?
Marta Wawrzyn
2 lutego 2018, 22:04
"Zabójstwo Versace: American Crime Story" (Fot. FX)
Za nami "A Random Killing", 3. odcinek 2. sezonu "American Crime Story", w którym poznaliśmy jedną z poprzednich ofiar Andrew Cunanana. Czy chicagowski magnat rynku nieruchomości znał swojego zabójcę?
Za nami "A Random Killing", 3. odcinek 2. sezonu "American Crime Story", w którym poznaliśmy jedną z poprzednich ofiar Andrew Cunanana. Czy chicagowski magnat rynku nieruchomości znał swojego zabójcę?
"A Random Killing" to trzeci odcinek "Zabójstwa Versace" i zarazem pierwszy, w którym nie pojawia się nikt o nazwisku Versace (tak, będzie takich więcej). Głównymi bohaterami – obok granego przez Darrena Crissa mordercy – jest bogate małżeństwo z Chicago, Lee (Mike Farrell) i Marilyn Miglin (Judith Light). On dorobił się majątku na nieruchomościach, ona rządzi w branży kosmetycznej.
W "American Crime Story" zobaczyliśmy wydarzenia poprzedzające 4 maja 1997 roku, czyli dzień zabójstwa Lee Miglina, jak również to, co nastąpiło później. Serwis Vulture, wraz z dziennikarką Luisą Yanez (obecnie "Miami Herald", w latach 90. "Sun-Sentinel"), która opisywała sprawę morderstwa Gianniego Versacego, sprawdził, co miało miejsce naprawdę, a co scenarzyści zmienili albo dodali od siebie.
CO JEST PRAWDĄ W 3. ODCINKU "ZABÓJSTWA VERSACE"
Ludzie usłyszeli o Andrew Cunananie. Jak mówi Luisa Yanez, to właśnie po morderstwie Lee Miglina o Cunananie zrobiło się głośno. Wcześniej Cunananem nikt się nie interesował, bo zabił "tylko" dwóch znajomych. Morderstwo Miglina to zmieniło, bo on był kimś prominentnym w Chicago. Po tym szokującym wydarzeniu Ameryka zaczęła szukać kolejnego seryjnego mordercy, który pojawiał się w kolejnych miejscach.
Jak Cunanan zabił Miglina. Nigdy nie udało się oficjalnie potwierdzić, że Cunanan i Miglin byli znajomymi – tym bardziej kochankami – ale przerażające szczegóły morderstwa się zgadzają. Ciało biznesmena wyglądało jak po torturach, choć policyjni eksperci mówili, że nie były to "rytualne tortury". Narzędzia zbrodni były takie same jak w serialu, zgadza się nawet worek cementu, który na pierwszy rzut oka może wydawać się przesadą ze strony Ryana Murphy'ego i spółki.
Błąd Cunanana z telefonem w aucie. To też niestety prawda i zarazem "pierwszy przykład niezdarności policji", jak mówi dziennikarka z Miami. Cunanan faktycznie ukradł Lexusa Miglina, telefon rzeczywiście w aucie był i pozwalał auto namierzyć, a mimo to ani policji z Chicago, ani z Filadelfii nie udało się wtedy znaleźć mordercy.
The Sky Needle. Nie wiadomo, czy Cunanan faktycznie spalił projekt najwyższego wieżowca na świecie, ani czy Miglin w ogóle mu o nim opowiadał. Ale biznesmen naprawdę pracował nad projektem budynku, który byłby wyższy od Sears Tower. Planów nigdy nie zrealizowano, a najwyższy obecnie budynek świata znajduje się w Dubaju.
Reakcja Marilyn Miglin. Do dziś nie wiemy, czy żona Miglina podejrzewała go o bycie gejem, ale jej reakcja na zabójstwo się zgadza. Rodzina chicagowskiego magnata stała i do dziś stoi na stanowisku, że to było przypadkowe morderstwo. "Ona zawsze mówiła: 'nie wiemy, kim jest ta osoba. To kompletnie obcy człowiek. Nie znaliśmy go. Nie zaprosilibyśmy kogoś takiego do domu'. Oni nigdy nie dopuszczali myśli, że to był ktoś, kto go znał" – tłumaczy Yanez.
CO SERIAL PODKRĘCIŁ ALBO DODAŁ OD SIEBIE
Powiązania Miglinów z Cunananem. Były przez lata spekulacje – także ze strony FBI – że albo Lee Miglin, albo być może jego syn Duke, mieli jakiś rodzaj relacji z Andrew Cunananem. Dziennikarka "Miami Herald" mówi jednak, że nigdy tego nie potwierdzono. Rodzina Miglinów robiła, co mogła, żeby ich prywatne życie było faktycznie prywatne. Innymi słowy, z Miglinem było dokładnie tak jak z Giannim Versace – jeśli Cunanan go w jakiś sposób znał, to by wiele tłumaczyło. Ale nie mamy pewności, że kiedykolwiek w ogóle go spotkał. "Nie wiem, skąd on mógłby znać Miglina, ale z drugiej strony, jak udało mu się go znaleźć tak szybko w Chicago?" – zastanawia się Luisa Yanez.
Cunanan w sklepie Versace. Andrew Cunanan rzeczywiście zajrzał na krótko do Nowego Jorku pomiędzy zamordowaniem Miglina i Versacego. FBI zna wiele szczegółów na ten temat, na przykład wiadomo, że morderca był na pokazach filmów "Kłamca, kłamca" i "Zdrada". Nigdzie w tych aktach nie ma jednak wzmianki o wizycie w sklepie Versace na Manhattanie.
Morderstwo Williama Reese'a. W serialu William Reese jest kompletnie przypadkową ofiarą. Andrew dostrzega go w parku stanowym w New Jersey, kiedy szuka okazji, żeby ukraść nowe auto i pozbyć się Lexusa Lee Miglina. I to się zgadza, tak rzeczywiście było. Ale już sugestia, że Reese początkowo chciał zabrać auto starszej pani, nie ma potwierdzenia w faktach. Dziennikarka z Miami mówi, że nie było żadnego świadka ani nikogo, kto by powiedział, że Cunanan go zaatakował. Prawdopodobnie scena ze starszą panią jest tylko po to, żeby było oczywiste dla widzów, jak przypadkowe było morderstwo Reese'a.
Ostatnie słowa Reese'a. Tutaj prawdopodobnie serial zrobił to, co w 1. odcinku, kiedy Versace odwraca się w kierunku mordercy i mówi "nie, nie!". Ostatnie słowa Reese'a zostały podkręcone, ale wiemy, że rzeczywiście mężczyzna zostawił żonę, Rebeccę, i nastoletniego syna, Troya. O Troyu było głośno ostatniej wiosny, kiedy został aresztowany za próbę przymuszenia nieletniej osoby (poniżej 16. roku życia) do seksu. "Jestem pewna, że Cunanan jest za to w jakiś sposób odpowiedzialny" – komentuje Yanez.
Za tydzień "Zabójstwo Versace: American Crime Story" znów cofnie się w czasie, by pokazać nam ostatnie chwile Davida Madsena w odcinku "House by the Lake".
"Zabójstwo Versace: American Crime Story" można oglądać w czwartki o godz. 22:00 na kanale FOX Polska.