Najlepsze występy gościnne w serialu "Rick i Morty"
Marta Wawrzyn
8 lutego 2018, 20:03
"Rick i Morty" (Fot. Adult Swim)
Jedną z najlepszych serialowych kreskówek możecie oglądać od piątku do niedzieli od godz. 23:00 na kanale Comedy Central Family. Z tej okazji przypominamy fantastyczne występy gościnne, głównie z dwóch pierwszych sezonów.
Jedną z najlepszych serialowych kreskówek możecie oglądać od piątku do niedzieli od godz. 23:00 na kanale Comedy Central Family. Z tej okazji przypominamy fantastyczne występy gościnne, głównie z dwóch pierwszych sezonów.
"Rick i Morty" to nie tylko jedna z najzabawniejszych kreskówek dla dorosłych widzów, to także serial wypakowany popkulturowymi odniesieniami i występami prawdziwych gwiazd, które odważnie wcielają się w najdziwniejsze role. Aktorzy znani nie tylko z komedii przychodzą tutaj, by udzielić głosu najróżniejszym kosmitom, których spotykają gdzieś we wszechświecie tytułowi bohaterowie, albo chociażby zagrać prezydenta USA.
W 3. sezonie wystąpili m.in. Danny Trejo, Susan Sarandon, Gillian Jacobs czy Nathan Fillion. Ale te najlepsze, najbardziej niezwykłe występy miały miejsce w dwóch pierwszych sezonach. Praktycznie każdą postać z poniższej dziesiątki pamięta się po latach, nawet jeśli pojawiła się na ekranie na pięć albo dziesięć minut.
Christina Hendricks jako Unity
Na przestrzeni trzech sezonów zdążyliśmy poznać Ricka Sancheza przede wszystkim jako szalonego naukowca, autodestrukcyjnego – i jednocześnie destrukcyjnego – geniusza oraz dziadka, który funduje wnukowi traumatyczne przygody. Wiemy, że ma córkę, Beth, i że nienawidzi jej męża Jerry'ego, który jest personifikacją totalnej przeciętności. A co z matką Beth? I innymi romansami Ricka? Tych jest w serialu niewiele, ale kiedy już się pojawiają, okazują się warte czekania.
Wielka miłość Ricka, Unity, jest gwiazdą odcinka "Auto Erotic Assimilation", a głosu użycza jej wspaniała Christina Hendricks. Szybko okazuje się, że Unity i Rick tworzą prawdziwie toksyczną parę, która przyciąga się z niespotykaną siłą – ona jest silną kobietą, a dokładniej bytem, który jest w stanie kontrolować ludzkie umysły i przybierać wszelkie możliwe postacie jednocześnie; zaś on to tutaj typowy zły chłopiec, dla którego ona rzuciłaby wszystko. Taki romans to przepis katastrofę i zarazem jeden z najbardziej zaskakujących wątków "Ricka i Morty'ego".
John Oliver jako dr Xenom Bloom
John Oliver kiedyś był w ekipie "Community", nie mogło go więc zabraknąć w kolejnym serialu Dana Harmona. I trzeba przyznać, że świetnie wykorzystuje swoje pięć minut, wcielając się we współzałożyciela tytułowego przybytku z odcinka "Anatomy Park", parodiującego "Park Jurajski". Dr Xenon Bloom to nie człowiek, to antropomorficzna ameba – tak się składa, że absolutnie genialna – która stworzyła nietypowy park rozrywki we wnętrzu bezdomnego faceta o imieniu Ruben.
Niestety, energiczny, w każdej chwili gotowy do działania Bloom nie ma łatwego życia, bo Ruben nie jest chodzącym okazem zdrowia. Tak przyziemne problemy jak biegunka są na porządku dziennym, a dodatkowo parkowi w każdej chwili grozi zamknięcie. Piękny brytyjski akcent Johna Olivera tylko podnosi poziom absurdu, sprawiając, że ta przedziwna lekcja anatomii rzeczywiście zapada w pamięć.
Keith David jako Prezydent
W świecie "Ricka i Morty'ego" nie ma prezydenta Donalda Trumpa, ale to nie znaczy, że brakuje politycznego absurdu. Keith David jako amerykański lider – doskonale zdający sobie sprawę ze szkód wyrządzanych światu przez tytułowych bohaterów – zdążył pojawić się już w serialu więcej niż raz. A najbardziej zapada w pamięć występ w finale 3. sezonu i pamiętne konsekwencje braku zgody na wspólne selfie.
Keith David niewątpliwie brzmi jak ktoś, kto mógłby być drugim Barackiem Obamą, tyle że nie w tym serialu. "Rick i Morty" nie zna żadnych autorytetów, o czym przekonuje się także biedny Prezydent, któremu pewnego razu przychodzi paradować bez gaci przed kosmitami. Inny świetny moment z tym bohaterem to pamiętny międzygalaktyczny talent show z wisienką na torcie w postaci "Get Schwifty". Kto by pomyślał, że amerykańscy twórcy tak dobrze znają Eurowizję.
Warto też zauważyć, że w tym samym odcinku wystąpił Kurtwood Smith w roli generała, który praktycznie był lustrzanym odbiciem Reda Foremana, czyli jego kultowej już postaci z "Różowych lat 70.".
Werner Herzog jako Shrimply Pibbles
"Rick i Morty" ma swojego prezydenta USA, ma także własnego kosmicznego Mahatmę Gandhiego. Werner Herzog pojawia się w odcinku "Interdimensional Cable 2: Tempting Fate" – jednym z tych, w których tytułowi bohaterowie zatracają się w międzygalaktycznej kablówce – jako Shrimply Pibbles, legendarny obrońca praw obywatelskich, który żeby przeżyć, potrzebuje nowego serca. Nowego serca, czyli tego, co mieszkańcy Ziemii nazywają penisem. Na dodatek tak się nieszczęśliwie składa, że pod ręką jest akurat penis Jerry'ego…
Herzog z cudowną powagą wypowiada kwestie w stylu "Żyłem pomiędzy ludźmi. Ich cała kultura jest zbudowana wokół ich penisów" – i nic dziwnego, bo ma ogromne doświadczenie w tego typu występach. Jego głos można było usłyszeć wcześniej m.in. w "Pingwinach z Madagaskaru", "Simpsonach" i "American Dad!".
Jemaine Clement jako Fart
"Rick i Morty" potrafi świetnie zamieniać mało eleganckie żarty w prawdziwą klasykę i symfonię absurdu jednocześnie. A tutaj mamy całą postać, będącą hołdem dla jednej z najbardziej wstydliwych ludzkich czynności. Postać kompletnie abstrakcyjną, bo przybierającą formę śmierdzącej – i śpiewającej! – chmurki, której głębia psychologiczna zadziwia na każdym kroku.
Serial kapitalnie wykorzystuje muzyczny talent Jemaine'a Clementa, każąc mu wyśpiewywać egzystencjalne pieśni o życiu, śmierci i wszystkim pośrodku. W pamięć zapada szczególne "Goodbye Moonmen" – zgrabne nawiązanie do serialu "Flight of the Conchords" i Clementa wcielającego się w Davida Bowiego.
Alfred Molina jako Diabeł/Lucius Needful
Gwiazda odcinka "Something Ricked This Way Comes". Z Diabłem zapoznaje się Summer, która zaczyna pracować w jego sklepie, Needful's – bardzo nietypowym przybytku, gdzie można dostać różne rzeczy za darmo, jeśli jest się gotowym na poniesienie konsekwencji ich używania. Lucius Needful kieruje się zasadą, że wszystko w życiu ma swoją cenę, co wnuczka Ricka, o dziwo, jest w stanie zrozumieć i zaakceptować. Gorzej z samym Rickiem, który na żadne pakty z Diabłem nie ma ochoty.
Odcinek z Alfredem Moliną dosłownie wypakowany jest fantastycznymi referencjami popkulturowymi i literackimi, począwszy od tytułu ("Something Wicked This Way Comes" to powieść Raya Bradbury'ego), a skończywszy na nazwie sklepu, która nasuwa skojarzenie z "Needful Things", czyli w polskiej wersji "Sklepiku z marzeniami" Stephena Kinga.
Stephen Colbert jako Zeep Xanflorp
Kolejny występ, który możemy śmiało zaliczyć do najlepszych z najlepszych. Stephen Colbert zagrał gościnnie w odcinku "The Ricks Must Be Crazy", w którym Rick stworzył Rick's Microverse Battery, czyli całe uniwersum, służące tylko do jednego celu: żeby zasilić jego statek kosmiczny. Zeep Xanflorp jest jednym z głównych naukowców biorących w tym udział – i zarazem spryciarzem, który zdążył stworzyć ma boku swoje własne uniwersum, co nie może podobać się Rickowi.
Podobnie jak nasz ulubiony szalony dziadek, Zeep także jest geniuszem, który nie najlepiej sobie radzi w relacjach międzyludzkich. I Colbert rzeczywiście błyszczy, wcielając się w postać, która jest w stanie dorównać Rickowi pod każdym względem czy nawet go przechytrzyć. A przy tym jest zielonym kosmitą.
David Cross jako Prince Nebulon
David Cross gościł w odcinku "M. Night Shaym-Aliens!", którego fabuła osadzona jest w symulacjach, tak że w końcu coraz trudniej jest się zorientować, co jest prawdą, a co nie. Książę Nebulon i jego ludzie – Zigerionowie – zamykają głównych bohaterów w fałszywej rzeczywistości, po to żeby zdobyć przepis Ricka na ciemną materię. Rick daje oczywiście radę ich przechytrzyć, także dlatego że nie boi się rozebrać.
Okazuje się bowiem, że Nebulon i jego ekipa – podobnie jak niegdyś grany przez Crossa Tobias Fünke z "Arrested Development" – mają poważny problem z nagością. "Rick i Morty" we wdzięczny sposób nawiązuje do kultowego sitcomu, przypominając, jak fantastyczny był Tobias i jego fobia, objawiająca się noszeniem szortów w sytuacjach, w których inni ludzie bez problemu zrzucają odzienie.
Matt Walsh jako Sleepy Gary
Znany z "Veepa" Matt Walsh wcielił się w odcinku "Total Rickall" w bardzo nietypowego kosmitę, który zamieszkuje w ludzkich domach i znajduje sobie nowe rodziny, tworząc w głowach tych ludzi fałszywe wspomnienia. Sleepy Gary bez problemu był w stanie zawładnąć świadomością Jerry'ego, któremu wydawało się, że łączy go z nim bliska zażyłość. Ich romantyczna znajomość, ukrywana przed Beth, jest przezabawna, zwłaszcza że Gary wygląda niemal jak lustrzane odbicie Jerry'go.
Keegan-Michael Key i Jordan Peele jako Fourth Dimensional Beings
Duet komików, który wcześniej gościnnie grał m.in. w "Fargo", był jedną z głównych atrakcji premiery 2. sezonu. Kiedy Morty'emu i Summer w odcinku "A Rickle in Time" udało się popsuć czas i sprawić, że pojawiło się wiele różnych osi czasowych, do drzwi Ricka zapukał przedstawiciel specjalnych służb, zajmujących się tego typu problemami. Przy czym ów przedstawiciel nie był człowiekiem, a właśnie czterowymiarową istotą, wyglądającą jak wielkie jądro i graną przez Keegana-Michaela Keya. Istotą bardzo niecierpliwą, rozemocjonowaną i nielubiącą sprzeciwu.
W scenie po napisach okazało się, że nietypowy policjant ma partnera i oczywiście wciela się w niego Jordan Peele. Niestety, nawet we dwóch nie są w stanie sobie poradzić z trudnym zadaniem odnalezienia Ricka i ukarania go za brak szacunku dla czasu. Znajdują za to Einsteina i spuszczają mu lanie, czego konsekwencją jest powstanie teorii względności. Bo w "Ricku i Mortym" zawsze chodzi o rzeczy wielkie.
Serial "Rick i Morty" możecie oglądać na kanale Comedy Central Family od piątku do niedzieli – w piątki i soboty o godz. 23:05, w niedziele o 23:00.
W styczniu Comedy Central Family wprowadziło pasmo Comedy Central Extra, w ramach którego od godz. 20:00 do godz. 2:30 pokazywane są popularne seriale komediowe, jak "Goldbergowie", "Seks w wielkim mieście", "Latający cyrk Monty Pythona", "Brooklyn 9-9", "South Park" i właśnie "Rick i Morty", a także polskie produkcje: "Comedy Club" oraz "Drunk History – pół litra historii".