2. sezon "Riverdale" – plusy i minusy nowych odcinków. Oceniamy!
Paulina Grabska
23 lutego 2018, 21:44
"Riverdale" (Fot. Netflix)
Twórcy "Riverdale" zafundowali nam miesięczną przerwę w 2. sezonie. To idealny moment na podsumowanie dotychczasowych wątków i stwierdzenie, co zagrało, a co niekoniecznie. Uwaga na spoilery.
Twórcy "Riverdale" zafundowali nam miesięczną przerwę w 2. sezonie. To idealny moment na podsumowanie dotychczasowych wątków i stwierdzenie, co zagrało, a co niekoniecznie. Uwaga na spoilery.
Plus: Archie próbujący rozpracować Hirama
Archie pod przykrywką był wspaniałym motywem. Do pewnego momentu nie wiedzieliśmy, w jakim stopniu jego zachowanie było podyktowane wewnętrznym kodeksem moralnym oraz układem z agentem Adamsem, a na ile jego działania są kierowane prawdziwą fascynacją potęgą Hirama, nie mówiąc już o uczuciu do Ronnie. Wszystko było dobrze do momentu…
Minus: rozwiązanie zagadki agenta Adamsa
…gdy dowiedzieliśmy się, że Archie zamierza przeciwstawić się funkcjonariuszowi prawa, a później okazało się, że Adams tak naprawdę był bardzo skomplikowanym spiskiem mającym na celu sprawdzenie lojalności młodego Andrewsa. Za sznurki pociągała Hermione, co można uznać za atut. Zachowanie Archie'ego było bardzo nierozsądne i niezgodne z jego kręgosłupem moralnym. Twórcy dali widzom miesiąc na oswojenie się z tą sytuacją, jednak z góry wiadomo, że na pewno nie poprowadzi to do niczego dobrego dla Archie'ego.
Plus: mroczna strona Betty
Betty Cooper to jedna z tych bohaterek, które robią się ciekawe, gdy schodzą na złą drogę. Współczesna wariacja na temat Betty Draper już w pierwszym sezonie pokazała pazurki, ale w momencie, w którym między dziewczyną a Czarną Maską (Black Hood) nawiązuje się specyficzna więź, Betty miała jeden ze swoich najlepszych wątków. Ciarki wracają na samą myśl. Trzeba przyznać, że tu twórcy trafili w dziesiątkę i pokazali, że gdy chcą, potrafią zrobić świetny thriller.
Minus: Chic sprowadzony przez Betty – z jednym małym plusem
Niestety Betty weszła mocno na teren minusowy, kiedy postanowiła sprowadzić do domu Chica. Przede wszystkim: co to za pomysł? Zamiast ratować Polly z objęć sekty, walczyć, by wróciła do rodziny razem z dziećmi, lepiej sprowadzić odrzuconego chłopaka bez wcześniejszego sprawdzenia jego przeszłości? Ot, logika "Riverdale". Chic okazał się bardzo bezbarwnym bohaterem. To powinien być człowiek, który wchodzi w akcję i miesza, ale nie w sposób, który pokazali twórcy. Na pewno byłoby również lepiej, gdyby nie miał przegranego życia wypisanego na twarzy. Najwyraźniej dobre geny w rodzinie Cooperów przy narodzinach Chica zrobiły sobie wolne. Jedyne, co dobrego spowodował ten bohater, to że trochę uczłowieczył Alice. Ale mogłoby to nastąpić w innych, lepszych okolicznościach.
Plus: Betty i Jughead znowu razem
Całe szczęście, że do siebie wrócili, bo to najfajniejsza para w tym serialu. Skoro oboje są dark and full of terrors (ha ha ha), równie dobrze mogą przechodzić przez to razem.
Minus: zachowanie Jugheada wobec nowego porządku w szkole
Jughead mógłby przestać snuć się po szkolnych korytarzach i jęczeć. Jego niepodległościowe zapędy szkodzą innym Serpents w lepszej asymilacji w Riverdale High. Mam nadzieję, ze po aferze z dziadkiem Toni Jug wrzuci trochę na luz.
Plus: Serpents w Riverdale High
Otóż to, świeża krew w Riverdale High wprowadza bardzo ciekawą dynamikę w szkole. Byłoby doskonale, gdyby końcówka 2. sezonu bardziej skoncentrowała się właśnie na aktywnościach obu grup w murach liceum. W końcu to tego typu wątki wychodzą w Riverdale jako jedne z najlepszych.
Minus: brak pomysłu na Cheryl
Kiedyś trzymała w ryzach całe Riverdale High, dziś snuje się jak cień dawnej siebie, w kiepskich ciuchach i z ułamkiem niegdysiejszej energii. Nawet jej intrygi nie są już tak mocne. W 1. sezonie, gdy Cheryl Blossom pojawiała się w zasięgu wzroku, wszyscy wstrzymywali oddech. Teraz jest niemal niewidzialna. Poza wątkiem z Nickiem i próbą gwałtu, scenarzyści nie mają na nią pomysłu. Wiadomo, że Cheryl miała bardzo duży udział w historii na początku serialu, jednak nie oznacza to, że teraz trzeba całkowicie odsuwać ją na bok. Obecnie nawet Josie jest więcej i ma bardziej czynny udział w wydarzeniach. Uwolnić Cheryl!
Plus: rozprawienie się z Penny Peabody, oby raz na zawsze
Penny Peabody byłaby fajna, gdyby nie przypominała wilkołaków z "True Blood", czyli czegoś, od czego serial zaczął się psuć (z wyjątkiem Alcide'a, Alcide'a zawsze szanujemy). Niestety zamiast pełnowymiarowej postaci otrzymaliśmy narzędzie, które pojawiało się tylko wtedy, gdy trzeba było wprowadzić trochę zamętu. Szkoda, bo fajnie byłoby zobaczyć więcej kobiet-Serpentek, jednak Penny to zmarnowany potencjał. Chętnie dowiedziałabym się o niej więcej, chociażby w jaki sposób wypracowała sobie taką strefę wpływów. Jeżeli miałaby powrócić, to z jakimś dobrym twistem.
Minus: bieganie za Black Hood i rozwiązanie jego zagadki
Czarna Maska miał dobre momenty, przede wszystkim gdy dawał Betty kolejne polecenia. Jednak sama idea, że psychopatycznego mordercę ściga głównie młodzież licealna, a nie zastępy FBI i SWAT, jest co najmniej niedorzeczna. Przez jego wątek "Riverdale" zeszło z dobrego kursu. Pośpieszne rozwiązanie było delikatnie mówiąc mało satysfakcjonujące – przez pół sezonu budowano napięcie tylko po to, by okazało się, że zabijał gość, którego widzieliśmy łącznie przez kilka minut na ekranie? Jedyne, co może zatrzeć złe wrażenie, to gdy okaże się, że tak naprawdę za maską krył się ktoś, kogo bardzo dobrze znamy.
Plus: Toni Topaz jako lśniący klejnot
Gdy tylko Toni pojawiła się na horyzoncie, bałam się, że wpędzą ją w banalny wątek romansu z Jugheadem. Na szczęście tak się nie stało. Toni ucięła zaloty Jugheada, które w dużej mierze wynikały z chęci załatania dziury w sercu po rozstaniu z Betty. Jednocześnie oznajmiła, że bardziej interesują ją dziewczyny. Co dobre, twórcy "Riverdale" traktują orientację Toni jako coś najbardziej naturalnego na świecie. Miło oglądać, że dziewczyna jest z tym w pełni pogodzona, do tego mocno stąpa po ziemi i trudno ją stłamsić. Toni jest pełna współczucia oraz wsparcia dla najbliższych. Ktoś, kto miał potencjał na bycie jedną z najbardziej irytujących postaci, stał się jedną z takich, których nie da się nie lubić. Dziewczyna próbuje wprowadzić trochę rozsądku w rozumy innych mieszkańców Riverdale i chwała jej za to.
Minus: nudna Veronica
Kiedy w serialu pojawiła się Toni, nagle okazało się, że Veronica nie jest już jedyną dziewczyną w "Riverdale", która była tu i tam i widziała trochę więcej niż pozostali bohaterowie. W tym sezonie Ronnie straciła nieco ikry. Przy pojawieniu się Nicka, echa nowojorskiej przeszłości, miałam nadzieję, że dowiemy się o niej czegoś nowego i ekscytującego, jednak tak się nie stało (szkoda, że CW nie pokusiło się o jakiś easter egg z "Gossip Girl"). Veronica została wtajemniczona w część interesów swoich rodziców, ale na razie łączenie tej sprawy ze swoimi przyjaźniami idzie jej nad wyraz gładko. Czekamy na jakieś potknięcie.
Plus: matka Cheryl
Najwięcej humorystycznych akcentów 2. sezonu zawdzięczamy pani Blossom. Matka Cheryl w nowej odsłonie "Riverdale" postanowiła zostać luksusową kurtyzaną, która poprawia jakość życia smutnych mieszkańców miasta. Gdy Cheryl w wiadomy sobie sposób organizuje dużą sumę pieniędzy, na jaw wychodzi, że Penelope tak naprawdę uprawia ten zawód, bo sprawia jej on wiele przyjemności (pun intended). Każde pojawienie się pani Blossom na ekranie powoduje wybuch śmiechu. Ciekawe, kiedy ktoś wpadnie na pomysł spin-offu o jej młodości, mogłoby to być bardzo ciekawe. Taka czerwona Morticia Adams z nieposkromionym popędem seksualnym…
Plus: więcej historii miasteczka Riverdale
W serialach rozgrywających się w małych miasteczkach zawsze lubię pokazanie jakiegoś fragmentu jego historii, zwyczajów, lokalnych obrzędów. Może dlatego, że jestem wielbicielką amerykańskiej prowincji. Ostatnio w "Riverdale" mogliśmy oglądać miejskie święto. Tego typu wydarzenia zawsze są areną najciekawszych akcji. Twórcy mogliby postarać się o więcej takich smaczków.
Minus: za mało Kevina
Kevin jest jednym z najlepszych bohaterów. Powinno być go zdecydowanie więcej!
Minus: nowy Reggie
"Trzynaście powodów" ograbiło "Riverdale" z jednego z fajniejszych bohaterów na drugim planie. Oby nam to ładnie wynagrodzili, bo inaczej się pogniewamy.
Jak widzicie, znaleźliśmy prawie tyle samo plusów, co minusów i to jest najlepsze podsumowanie naszych uczuć wobec 2. sezonu "Riverdale". A co według Was jest najlepsze i najgorsze w nowych odcinkach? Zapraszamy do dyskusji!
Wszystkie dotychczasowe odcinki "Riverdale" są dostępne na Netfliksie. Kolejny pojawi się 8 marca.