Bill Hader powraca jako Stefon w "Saturday Night Live". I bawi się lepiej niż kiedykolwiek!
Nikodem Pankowiak
19 marca 2018, 14:33
"Saturday Night Live" (Fot. NBC)
Kiedy Bill Hader wcielał się w Stefona i doradzał, gdzie się bawić w Nowym Jorku, zawsze były salwy śmiechu. Jego powrót do "Saturday Night Live" po dłuższej przerwie to prawdziwe szaleństwo.
Kiedy Bill Hader wcielał się w Stefona i doradzał, gdzie się bawić w Nowym Jorku, zawsze były salwy śmiechu. Jego powrót do "Saturday Night Live" po dłuższej przerwie to prawdziwe szaleństwo.
Stefon, czyli jedna z najlepszych postaci Billa Hadera w "Saturday Night Live", zawsze świetnie wiedział, co się dzieje na klubowej mapie Nowego Jorku. I zawsze bezbłędnie potrafił doradzić tym, którzy poszukiwali miejsca na weekendową imprezę. Nic więc dziwnego, że jego powrót do programu został powitany głośną owacją, a w trakcie występu publika reagowała tak żywo, że Hader częściej niż zwykle miał problemy z zachowaniem powagi.
Nasz ulubiony miejski korespondent w ciągu niecałych 7 minut opisał Moonlightowi i La La Land (to nowe ksywki Michaela Che i Colina Josta, prowadzących Weekend Update) kilka miejsc, które każdy chciałby odwiedzić, w dzień św. Patryka i nie tylko.
Znalazł się wśród nich Gaddush, "najgorętszy klub Nowego Jorku, zainspirowany prawdziwymi zdarzeniami", w którym można doznać tego "znajomego, lecz niepokojącego uczucia – jak kiedy Larry King gra sam siebie w filmie". Największa atrakcja? Zabawa zwana "The Stranger", czyli "kiedy siadasz na ręce Billy'ego Joela, aż ta zdrętwieje, a następnie pocierasz się nią… udając, że to ręka Bruce'a Springsteena".
Jeden z opisywanych klubów – Off to Church, Mother! – okazał się nie tylko idealny dla Irlandczyków (bądź po prostu białych ludzi, którzy lubią przemoc), ale i tak niepoprawny politycznie, że aż Stefon musiał naradzić się ze swoim prawnikiem/konceptualnym artystą moczowym, zanim był w stanie opisać, co się tam wyprawia. Prawnika o świetnie pasującym imieniu Shy zagrał John Mulaney.
Zabrakło tylko jednej rzeczy: gościnnego występu Setha Meyersa. Mąż Stefona niestety do programu nie powrócił, ale na szczęście jest YouTube i możemy sobie przypomnieć ten piękny moment, kiedy panowie się pocałowali przed kamerami. Co ciekawe, to też działo się w okolicach dnia św. Patryka.