Serialowa alternatywa: "Bankowa gra", czyli niemiecki thriller w świecie finansjery
Mateusz Piesowicz
28 marca 2018, 22:28
"Bankowa gra" (Fot. ZDF/Arte)
Bankowość, finanse i wciągający serial? Wbrew pozorom te rzeczy mogą iść ze sobą w parze, czego najnowszym dowodem jest "Bankowa gra" – niemiecka produkcja o bardzo współczesnej tematyce.
Bankowość, finanse i wciągający serial? Wbrew pozorom te rzeczy mogą iść ze sobą w parze, czego najnowszym dowodem jest "Bankowa gra" – niemiecka produkcja o bardzo współczesnej tematyce.
Wyobraźcie sobie, że nagle tracicie swobodny dostęp do oszczędności na swoim koncie. W teorii niewiele się zmienia – w końcu pieniądze przez cały czas były tylko cyferkami na ekranie, a nie fizycznym obiektem, więc właściwie niczego materialnego nie straciliście. A jednak stres jest bardzo rzeczywisty i szybko przeradza się w czystą panikę, że oto cały nasz dorobek zniknął i zostaliśmy z niczym. Stąd już prosta droga do wyjścia na ulice i powszechnej anarchii.
Od takich właśnie scen rozpoczyna się akcja "Bankowej gry". Ten dobrze przyjęty niemiecki serial (ma już zamówienie na 2. sezon) jest osadzony w świecie wielkich pieniędzy i jeszcze większych przekrętów, rozgrywających się nad głowami niczego nieświadomych klientów potężnych instytucji finansowych. Co dokładnie się stało i jak do tego doszło, przekonamy się, cofając się w czasie i towarzysząc Janie Liekam (Paula Beer), młodej pracowniczce sektora finansowego, która nieświadomie trafia w sam środek ogromnej afery.
A wszystko to w trakcie robienia błyskawicznej kariery, bo tak trzeba nazwać zwolnienie z luksemburskiego banku inwestycyjnego tylko po to, by zaraz potem miękko wylądować na prestiżowej posadzie we frankfurckim Deutsche Global Invest. Tam bohaterka trafia pod skrzydła Gabriela Fengera (Barry Atsma), prawdziwej gwiazdy niemieckiego sektora finansowego, a przy okazji ryzykanta, który ciągle wymaga więcej od siebie i swoich pracowników. Dla ambitnej Jany sprostanie jego wymaganiom to idealny test – przynajmniej dopóki nie odkryje, że jest tylko instrumentem w czyichś rękach.
To wszystko stanowi rzecz jasna tylko punkt wyjścia całej historii, bo tempo wydarzeń w "Bankowej grze" jest wręcz kosmiczne. Nie jest to oczywiście pierwsza produkcja obracająca się wokół pieniędzy, ale odkrycie, że losy inwestorów, bankierów i innych ludzi wpatrujących się z zapałem w szeregi cyfr, mogą swoją dynamiką zawstydzić szereg filmów akcji, ciągle jest dość zaskakujące. Jeśli zatem spodziewacie się nudnej i rozwleczonej w czasie historii, lepiej od razu porzućcie takie myślenie, bo nic takiego nie ma tu miejsca.
Wręcz przeciwnie, podczas seansu "Bankowej gry" odnosiłem wrażenie, że serialowi nie zaszkodziłoby, gdyby czasem trochę zwolnił i pozwolił nam choćby na nieco lepsze zrozumienie swoich bohaterów. Tych poznajemy bowiem w samym środku wydarzeń, gdy spoczywa na nich gigantyczna presja, a wszyscy dookoła spędzają czas na wzajemnym motywowaniu się do nadludzkiego wysiłku. Trudno w takich warunkach kogoś naprawdę dobrze scharakteryzować, a jednak tutaj ta sztuka udaje się całkiem nieźle.
I dotyczy to nie tylko Jany, wraz z którą poznajemy mechanizmy funkcjonowania tego specyficznego światka, ale także jej współpracowników. Adam (Albrecht Schuch), Thao (Mai Duong Kieu) czy Luc (Marc Limpach) wydają się początkowo jednowymiarowymi postaciami, ale z czasem każde z nich nabiera wyrazu i staje się pełnoprawnym bohaterem. Co nie oznacza, że kogoś tu polubicie, bo "Bankowa gra" nie jest tym typem produkcji, w której chce się komuś kibicować. Raczej takim, gdzie kwestie moralne i etyczne są w najlepszym razie podważane, jeśli nie całkowicie ignorowane.
Czego innego się jednak spodziewać po rzeczywistości, w której bogactwo i władza wynikają nie tyle z zasobności konta, ale umiejętności szybkiego mnożenia zysków, błyskawicznych reakcji i podejmowania wątpliwych, a często też ryzykownych decyzji? Pieniądze są tu środkiem, ale nie celem w samym sobie, co odróżnia "Bankową grę" od wielu innych produkcji, w których chodzi o zbicie majątku. Tym, co napędza bohaterów, jest ich własne ego, kuszone wizją wielkości i wpływów.
Myślenie o tym w kategoriach bogactwa jest bardzo uproszczone, co da się zaobserwować na przykładzie ewoluującej przez cały sezon Jany. Od zdolnej, ale łatwo wpadającej w panikę dziewczyny, do kobiety uczącej się od podstaw, za które sznurki należy pociągnąć, by inni tańczyli, jak im zagra. Znów można się powtórzyć, że jest ta przemiana zbyt nagła, a przez to nieprzekonująca, ale prawda jest taka, że nie ma zbyt wiele czasu, by się nad tym zastanawiać.
A to dlatego, że "Bankowa gra" naprawdę mocno wciąga, nawet jeśli tematyka serialu wydaje się Wam zupełnie obca. Zapewniam, że będąc niemal całkiem zielonym w zakresie finansów i chwilami musząc się domyślać, o co właściwie biega, i tak nie mogłem się oderwać od ekranu do samego końca. Napięcie towarzyszące bohaterom zdecydowanie udziela się też widzowi, więc całkiem naturalnym staje się, że pytania o moralność schodzą na drugi plan.
Nieco gorzej ma się sprawa z sensem i fabularnymi szarżami, jakich tu niestety nie brakuje. Wszystko oczywiście wpisuje się w przyjętą konwencję, ale niekiedy twórcy wyraźnie przesadzają, próbując jeszcze bardziej urozmaicić swój scenariusz. Nie dość im więc afery o międzynarodowym zasięgu, muszą ją jeszcze urozmaicić efekciarskimi wątkami osobistymi (najwięcej miejsca poświęca się Janie i jej chłopakowi, ale to nie jest najbardziej przejaskrawiony przykład) albo wrzuconą na siłę historią o chorym burmistrzu Lipska.
Są to jednak wpadki, które nie psują obrazu całości. A ten prezentuje się naprawdę okazale, oferując nam seksowny, nowoczesny thriller, który ogląda się z wypiekami twarzy. Znakomitą robotę wykonują aktorzy, idealnie dopasowując się do swoich ról – ludzi konkretnych, szybkich w decydowaniu i precyzyjnych w działaniu. Atmosferę ciągłego napięcia potęgują jeszcze dodatkowo utrzymane w chłodnej kolorystyce zdjęcia i zwięźle napisane dialogi, które nie pozwalają zapomnieć, że nie ma tu ani chwili do stracenia na zbędne pogaduszki.
Nie unika "Bankowa gra" popadania w pewne banały i nieraz wydaje się prześlizgiwać po tematach, które można by znacznie bardzie zgłębić, ale i tak jest obowiązkową pozycją dla każdego miłośnika nowoczesnych thrillerów. Stara się przy tym znaleźć odpowiedzi na pytania o lęki współczesnego świata, a nawet bardziej ogólne o ludzką naturę. I niekiedy udziela ich bardzo trafnie, co może wyglądać dość niepokojąco. Ale może nie ma się czym martwić? W końcu posiadanie pieniędzy to tylko iluzja.
Cały 1. sezon "Bankowej gry" jest dostępny w HBO GO.
***
W kolejnej Serialowej alternatywie komediowe klimaty z Idrisem Elbą w roli głównej. Zapraszamy na "In the Long Run".