Jon Hamm i zęby przyprawiające o dreszcze. Poznajcie sekrety premiery 2. sezonu "Legionu"
Mateusz Piesowicz
6 kwietnia 2018, 15:02
"Legion" (Fot. FX)
Oglądając nowy odcinek "Legionu", mogliście usłyszeć znajomy głos i pewien niepokojący dźwięk. O tym, skąd się tam wzięły i czy jeszcze powrócą, mówią twórcy serialu.
Oglądając nowy odcinek "Legionu", mogliście usłyszeć znajomy głos i pewien niepokojący dźwięk. O tym, skąd się tam wzięły i czy jeszcze powrócą, mówią twórcy serialu.
Spośród wszystkich szaleństw, jakie zafundowała nam premiera 2. sezonu "Legionu" (nasze omówienie odcinka ze spoilerami znajdziecie tutaj), kilka szczególnie zapadło w pamięć. Choćby surrealistyczna, częściowo animowana wstawka o niejakim Zhuang Zhou, motylu, jajku i urojeniach rozwijających się w pełne psychozy. Jeśli wydawało Wam się, że słyszycie tam znajomo brzmiący głos, to mieliście rację. Narratorem był bowiem nikt inny, jak Jon Hamm we własnej osobie.
Co więcej, nie był to jego ostatni występ, bo jak powiedział Noah Hawley w rozmowie z "The Hollywood Reporter", Hamm będzie narratorem wszystkich "edukacyjnych segmentów", jakie pojawią się w tym sezonie. Czemu mają one służyć w historii o Davidzie Hallerze?
– Shadow King opuścił Davida i udał się na poszukiwanie własnego ciała, ale nie chciałem, by zamieniło się to w typową historię o starciu dobra ze złem czy czarno-białą opowieść o konfrontacji. Jeśli 1. sezon skupiał się na indywidualnym aspekcie – czy David ma schizofrenię, czy to tylko jego moce – druga odsłona obejmuje szersze pojęcie choroby psychicznej. Co jeśli to świat oszalał, a on jest normalny? Czasem społeczeństwa wariują. Jak to się dzieje?
Częścią wyjaśnienia tego są edukacyjne segmenty, próbujące pokazać, czym są urojenia – pomysłami, które, jak jajka, bywają zdrowe i zepsute. Tak jak z kurczaczkiem wykluwającym się z pierwszego jajka i potwornością wypełzającą z drugiego. Chodziło o przekazanie konceptu choroby psychicznej w sposób, w jaki opowiada się historię – wyjaśniał Hawley.
A skąd pomysł, by w roli narratora zatrudnić Jona Hamma? Noah Hawley po prostu poznał w ostatnim czasie znanego z "Mad Men" aktora (Hamm ma wystąpić u boku Natalie Portman w jego nowym filmie – "Pale Blue Dot"), a że potrzebował charakterystycznego głosu, pomyślał właśnie o nim. I wyszedł na tym świetnie, bo jak powiedział, dzięki Hammowi cała sekwencja zyskała "poczucie tożsamości i kontroli". No i jak przekonująco brzmi!
Dokładnie tak samo, jak inny charakterystyczny motyw z odcinka, czyli odgłos szczękających zębów, jaki wydawały "zamrożone" ofiary Shadow Kinga. Niby nic niezwykłego, ale w tutejszym wykonaniu sprawiało, że przechodził człowieka dreszcz. Jak osiągnięto taki efekt? Łatwo nie było, a jak przekonuje Nick Forshager – montażysta dźwięku w serialu – udało się do niego dojść metodą prób i błędów.
Nic nie dało nagrywanie aktorów w studiu ani bardziej eksperymentalne metody, jak próby udawania tego odgłosu za pomocą choćby końskich kopyt. Potrzeba było dopiero znaleźć ludzi, którzy szczękając zębami byli w stanie wydobyć z siebie wyraźny, ale nie za głośny dźwięk. Po nagraniu został on odpowiednio zniekształcony, by uzyskać niesamowity efekt. Jak powiedział Forshager, szczęki wprawdzie nieco bolały, ale obyło się bez złamanych zębów.
Nowe odcinki "Legionu" w kolejne czwartki o godz. 22:00 na kanale FOX.