Nowy wymiar koszmaru. "Opowieść podręcznej" – recenzja premiery 2. sezonu
Marta Wawrzyn
24 kwietnia 2018, 22:02
"Opowieść podręcznej" (Fot. Hulu)
Więcej, bardziej i przede wszystkim głębiej. Początek 2. sezonu "Opowieści podręcznej" nie tylko jest rewelacyjny, ale też przebija "jedynkę" pod względem natężenia koszmaru. Będziecie płakać, zaciskać pięści i chcieć więcej.
Więcej, bardziej i przede wszystkim głębiej. Początek 2. sezonu "Opowieści podręcznej" nie tylko jest rewelacyjny, ale też przebija "jedynkę" pod względem natężenia koszmaru. Będziecie płakać, zaciskać pięści i chcieć więcej.
Brak wolności, rytualne gwałty, kary cielesne rodem ze Starego Testamentu – wydawało się, że wszystko co najgorsze już w "Opowieści podręcznej" widzieliśmy. Pod koniec 1. sezonu miałam wręcz wrażenie, że trochę już przyzwyczailiśmy się do tego niekończącego się horroru, na pewne rzeczy patrzymy bez takich emocji jak na początku i zaczynamy traktować produkcję Hulu o piekle kobiet tak jak każdy inny serial, dostrzegając w niej choćby pewne schematy znane z innych dystopijnych opowieści. Jeśli też tak zaczęliście reagować, wiedzcie, że po premierze 2. sezonu – składającej się z dwóch odcinków, "June" i "Unwomen" – powrócicie do punktu zero.
Po cliffhangerze z finału 1. sezonu, w którym June odjechała czarną furgonetką w nieznane, sprawy nie zmierzają wcale w lepszym kierunku. Wręcz przeciwnie, początek nowej serii to nagromadzenie wyjątkowo potwornych widoków, poczynając od szubienic wypełnionych podręcznymi – to prawdopodobnie najstraszniejsza do tej pory scena w całym serialu – a skończywszy na ciężarnej kobiecie trzymanej na łańcuchu. Takie rzeczy mogą spotkać także June (Elisabeth Moss), jeśli nie będzie grzeczną dziewczynką – ciąża wcale nie zapewnia stuprocentowej ochrony przed brutalną rzeczywistością Gileadu, bo Ciotka Lydia (Ann Dowd) zna tysiące sadystycznych sposobów na uprzykrzenie człowiekowi życia. Przy założeniu, że kobieta, ciężarna czy nie, jest tu jeszcze człowiekiem.
W odcinku "June" najbardziej mrożące krew w żyłach są właśnie te sceny, w których Dowd idzie na całość, pokazując najohydniejsze oblicze swojej bohaterki. Pokręcona przemoc robi szczególne wrażenie, kiedy przybiera formę rytuałów odprawianych z imieniem Boga na ustach. Ilość okrucieństwa, która wylewa się na podręczne nieprzerwanym ciągiem, sprawi, że znów będziecie zaciskać pięści z bezsilności i robić przerwy w oglądaniu na zaczerpnięcie oddechu. Wszystko uległo zwielokrotnieniu i pomnożeniu: fanatyzm, okrucieństwo, zobojętnienie dręczonych kobiet, powtarzających wyuczone reguły. To koszmar podniesiony do potęgi entej, którego nie da się oglądać bez emocji. "Opowieść podręcznej" znów wykańcza widza psychicznie, w 2. sezonie nawet bardziej niż w poprzednim.
A "June" to tylko początek totalnego horroru, bo już chwilę później "Unwomen" zabiera nas do kolonii, gdzie ostatecznie znalazła się Emily (Alexis Bledel). To miejsce, które przypomina coś pomiędzy plantacją z niewolnikami, obozem koncentracyjnym i radzieckim gułagiem. Tyle że poza wyczerpującą pracą w nieludzkich warunkach jest tu jeszcze jedno śmiertelne zagrożenie: toksyczne odpady, wdychane codziennie przez zesłane kobiety. Nie da się opuścić kolonii inaczej niż w worku na zwłoki.
Trudno sobie wyobrazić delikatną Emily w takim miejscu, a jednak ona jakoś sobie w tym świecie radzi, stając się prawdziwym wcieleniem siłaczki i definicją kobiety skomplikowanej pod każdym względem. W koloniach pojawia się także Marisa Tomei, tak jak zapowiedziano, w roli żony komendanta, ale gwarantuję Wam, że nie przewidzicie tego, jak potoczą się losy tej postaci i jaki będzie jej wpływ na dalszą fabułę serialu.
Twórca serialu, Bruce Miller, który od tego sezonu już nie tyle odtwarza świat z książki Margaret Atwood, ile poszerza go i pogłębia, większość wątków pisząc od zera, dokonał świetnego wyboru, jeśli chodzi o obsadę. Alexis Bledel, która otrzymała nagrodę Emmy za rolę Emily (podobnie jak Dowd i Moss za swoje role), raz jeszcze udowadnia, że nic o niej nie wiemy, jeśli wciąż myślimy o niej jako o Rory Gilmore. W "Unwomen" ma okazję błyszczeć na dwóch płaszczyznach czasowych jednocześnie – oprócz kolonii widzimy ją także w retrospekcjach, w momencie kiedy jej życie rodzinne i zawodowe zaczyna się rozpadać po zmianie najpierw nastrojów społecznych, a później także prawa.
Amerykanie, obawiający się, że prezydentura Donalda Trumpa może przynieść delegalizację małżeństw osób tej samej płci, dostrzegą pewne paralele pomiędzy historią Emily – która miała szczęśliwe życie rodzinne z żoną, graną przez Cleę DuVall, i synem – a obecnymi nastrojami. "Myślałem, że moje pokolenie było ostatnim, które musiało sobie radzić z tymi bzdurami. Myślałem, że wy jesteście rozpieszczeni" – mówi w kluczowym momencie do Emily jej szef z uczelni, też gej. I jego słowa brzmią jak straszliwe ostrzeżenie, także w kontekście tego, co w serialu dzieje się później. Prawa, gwarantujące wolność i równość, łatwo mogą zostać odebrane – "Opowieść podręcznej" ostrzegała przed tym w 1. sezonie i teraz też to czyni, nawet jeszcze wyraźniej.
Serial platformy Hulu pozostaje tak samo aktualny jak rok temu i będzie wzbudzał te same dyskusje co rok temu, może z większym naciskiem na potencjalne pozbawianie praw osób homoseksualnych. W czasach konserwatywnej kontrrewolucji, którą przeżywamy także w Polsce, to, co się dzieje w "Opowieści podręcznej" – i łatwość, z jaką przekraczane są kolejne granice – musi działać na wyobraźnię. Dyskusje o tym, czym różni się "wolność do" i "wolność od", mają przełożenie na rzeczywistość, także w naszym kraju.
Nawet jeśli serial stosuje mnóstwo uproszczeń i opiera się w dużej mierze na hiperboli, oglądając go, nie da się nie pytać, jak cienka linia dzieli słowa od czynów, gdzie leżą granice i czy aby na pewno powinniśmy czuć się bezpiecznie. W "Opowieści podręcznej" początki mizoginistycznej teokracji z piekła rodem są dość niewinne: ot, choćby kobieta w szpitalu uparcie zwracająca się do June nazwiskiem męża, mimo że ta podkreśla, iż nazywa się inaczej.
Nie mogę Wam zdradzić, jak serial rozwiązał clifhanger z finału 1. sezonu i czy June rzeczywiście wydostaje się na wolność, tak jak sugerowano w zwiastunach. Mogę za to powiedzieć, że do jakiejś rebelii na pewno dojdzie, ktoś na pewno dokona zemsty i nie zabraknie okazji, aby te kobiety pokazały swoją siłę i odzyskały przynajmniej namiastkę godności. Ale wolność w tym przypadku nie oznacza końca koszmaru, trauma pozostaje na zawsze. Gdziekolwiek nie ucieknie June, jeszcze długo będzie oglądać się za siebie.
2. sezon "Opowieści podręcznej" już w dwuodcinkowej premierze zdołał nie tylko skręcić na bardzo mroczne tory i w udany sposób poszerzyć świat Margaret Atwood, ale także wejść głębiej zarówno w mechanizmy rządzące tym horrorem, jak i w psychikę swoich postaci, których historie zyskują jeszcze więcej mocy. A wszystko inne pozostało na swoim miejscu: serial jest znakomicie napisany i swoim stylem wizualnym nie przypomina niczego innego (dotyczy to także kolonii), a obsada, na czele z Elizabeth Moss i Alexis Bledel, gra niczym w oscarowym filmie, dostarczając w każdym odcinku tony emocji.
"Opowieść podręcznej" to najpiękniej nakręcona opowieść o najobrzydliwszych twarzach człowieka, jaka kiedykolwiek powstała. W 2. sezonie nie zmieniło się to ani trochę, choć odpowiedzialną za unikalny wygląd serialu Reed Morano zastąpił Mike Barker i inni reżyserzy. "Opowieść podręcznej" zachwyca, jednocześnie przerażając do szpiku kości. Jest w tej historii zwierzęcy niemal strach, jest walka o podstawową godność, jest cała góra okrucieństwa, ale pojawia się także nutka nadziei. Jest też zapowiedź zmian – niekoniecznie na lepsze – nie tylko w samym Gileadzie, ale i w ludziach, których teokratyczna dyktatura w jakiś sposób dotknęła.
Nie ma teraz ważniejszego, bardziej aktualnego serialu niż "Opowieść podręcznej". Nie ma też drugiego serialu, który miałby tyle do powiedzenia i potrafił to uczynić w tak atrakcyjny – pod każdym możliwym względem – sposób. Bruce Miller zamienił książkę Margaret Atwood w prawdziwe telewizyjne arcydzieło i zarazem jeden z niewielu tytułów, które w czasach serialowego przesytu budzą powszechne emocje. Także wśród tych, którzy z różnych powodów nie mają odwagi "Opowieści podręcznej" obejrzeć.
Nowe odcinki wyraźnie pokazują, że Millerowi i jego scenarzystom pomysłów nie brakuje, a najlepsze prawdopodobnie dopiero przed nami. Jeśli tylko będziemy w stanie to znieść psychicznie.
Podwójna premiera 2. sezonu "Opowieści podręcznej" będzie dostępna w czwartek 26 kwietnia w serwisie ShowMax. Kolejne odcinki co tydzień.