Była najbardziej znienawidzoną postacią z "Breaking Bad". Anna Gunn mówi o stosunku widzów do Skyler
Mateusz Piesowicz
2 lipca 2018, 12:31
"Breaking Bad" (Fot. AMC)
Choć Walter White przebył drogę od nauczyciela chemii do bezwzględnego mordercy, znacznie bardziej negatywne emocje budziła jego żona – Skyler. Jak odbiły się one na Annie Gunn?
Choć Walter White przebył drogę od nauczyciela chemii do bezwzględnego mordercy, znacznie bardziej negatywne emocje budziła jego żona – Skyler. Jak odbiły się one na Annie Gunn?
"Breaking Bad" obchodzi w tym roku 10-lecie premiery, a oprócz obejrzenia okolicznościowej sesji zdjęciowej, możemy również poczytać rozmowy z aktorami wspominającymi serialowe czasy. I choć zawsze są to wspomnienia pozytywne, niektóre mają swoje ciemne strony. Jak to, co spotkało Annę Gunn.
Aktorka, która wcielała się w Skyler White, wspomina na łamach "Entertainment Weekly", jak zaskakującym było dla niej odkrycie, że gra najbardziej znienawidzoną postać w serialu. Kibicując Walterowi w jego podróży na ciemną stronę, widzowie dostrzegali w jego żonie irytującą przeszkodę, co samo w sobie nie byłoby jednak niczym szczególnie złym (przynajmniej dopóki nie poznaliśmy prawdziwego oblicza głównego bohatera). Znacznie gorszy był fakt, że niechęć do Skyler odbijała się na aktorce w prawdziwym życiu.
Gdy "Breaking Bad" stawało się coraz popularniejsze, Anna Gunn na własnej skórze odczuwała tego negatywne skutki. Ludzie sfrustrowani postawą Skyler wyładowywali się na aktorce, grożąc i wylewając na nią tony jadu na na forach internetowych, a nawet podczas spotkań na różnego rodzaju konwentach. "Czemu twoja bohaterka to taka suka?" – pytali wprost, a aktorka nie mogła uwierzyć, że Skyler wywołuje tak złe emocje. Skąd brało się tyle niechęci wobec jej bohaterki?
– To była kombinacja seksizmu, stereotypowego postrzegania kobiet i genialnej konstrukcji serialu. Ludzie widzieli bohatera w Walterze i kibicując mu, instynktownie stawiali postać będącą jego antagonistką po przeciwnej stronie. Czuli, że ona stoi mu na drodze, podczas gdy powinien móc robić, na co tylko ma ochotę – tłumaczyła Anna Gunn.
Takie podejście dziwiło aktorów oraz Vince'a Gilligana, który sądził, że widzowie będą mieć raczej problem z Waltem. "Do dziś mnie to zastanawia (…) Zmieniłbym to, gdybym miał magiczną różdżkę" – powiedział twórca serialu. Negatywna reakcja ze strony widzów mocno dotykała także aktorkę, która zastanawiała się, czy robi coś źle. Potrafiła jednak przenieść te emocje na ekran, co poskutkowało rolą, za którą została nagrodzona dwiema statuetkami Emmy. Dzisiaj patrzy na to wszystko z większym dystansem, dostrzegając pozytywne aspekty nieprzyjemnej sytuacji.
– Cieszę się, że przez to przeszłam i z nauki, jaką z tego wyciągnęłam. Ostatecznie zrozumiałam, że nie chodziło o mnie, Annę Gunn, ani nawet nie o Skyler. Chodziło o sposób, w jaki ludzie łączyli się z Waltem. A także o to, że niektórzy wciąż trzymali się starego sposobu postrzegania kobiet i tego, jak powinna zachowywać się żona. Zmiana nie zawsze jest komfortowa i przyjemna, ale dobrze, że zwrócono na to uwagę – powiedziała aktorka.
Zauważyła także, że ludzie sięgający po "Breaking Bad" dzisiaj, patrzą na Skyler w znacznie życzliwszy sposób, co może świadczyć o stopniowej zmianie w stereotypowym postrzeganiu kobiet na ekranie. Nauczenie widzów, że aktorka w rzeczywistości nie jest postacią, w którą wciela się w serialu, może jednak potrwać trochę dłużej.