Emmy 2018 – kogo Akademia okradła tym razem?
Marta Wawrzyn
12 lipca 2018, 22:02
"The Good Place" (Fot. NBC)
Trzy, dwa, jeden, narzekania na Akademię Telewizyjną czas zacząć. Jak zwykle jest na co narzekać – pominięte seriale to m.in. "The Good Place", "Mindhunter", "Terror", "Twin Peaks" i "Kroniki Times Square".
Trzy, dwa, jeden, narzekania na Akademię Telewizyjną czas zacząć. Jak zwykle jest na co narzekać – pominięte seriale to m.in. "The Good Place", "Mindhunter", "Terror", "Twin Peaks" i "Kroniki Times Square".
Jak powtarzał Ron Swanson, nagrody są głupie. Ale ze wszystkich głupich nagród Emmy zignorować jest najtrudniej, bo uchodzą za znak prestiżu. A że członkowie Akademii Telewizyjnej słyną z oglądania raczej tego co popularne niż tego co dobre? Przyzwyczailiśmy się. I jak co roku wszyscy mamy litanię rozmaitych zastrzeżeń – choć trzeba przyznać, że w kategoriach komediowych nie jest źle. Za to w dramatycznych – no cóż, dramat. Oto wszystkie moje "plusy dodatnie i ujemne" (lista nominacji tutaj).
Bardzo się cieszę, że:
1. Wśród najlepszych seriali dramatycznych znalazło się wreszcie miejsce dla "The Americans". Nie mam nadziei, że uda się wygrać, bo ci państwo teraz będą nagradzać przez ileś lat "Podręczną". Ale dobrze, że jest ta nominacja – dawno żaden serial nie pracował na tego typu zaszczyty tak długo i wytrwale jak ten.
2. Docenieni zostali także Keri Russell i Matthew Rhys – i chwilowo nie zastanawiajmy się nad tym, jak małe mają szanse na wygraną.
3. Sandra Oh i "Killing Eve"!
4. Nominacje dostała niemal cała obsada "Opowieści podręcznej" i choć to pewnie o kilka za dużo, zdecydowanie jest na tej liście kilka nazwisk, które mnie cieszą. Najbardziej chyba Yvonne Strahovski, w tym roku naprawdę świetna.
5. Jest Vanessa Kirby z "The Crown"!
6. Jest też jedna, jedyna nominacja dla "Mindhuntera" – Cameron Britton.
7. "Barry" razy trzynaście! Skromny serial HBO został dostrzeżony tak, że bardziej się już nie dało. Nominację ma Bill Hader (który ma też szansę na nagrodę za poprowadzenie gościnnie "Saturday Night Live"), Henry Winkler no i przede wszystkim sam serial w najważniejszej kategorii. Super!
8. To samo mogę powiedzieć o "The Marvelous Mrs. Maisel" – ależ szykuje się tutaj pojedynek!
9. Zwłaszcza że jeszcze jest "GLOW" (a wygra pewnie i tak "Atlanta", haha!). Kategorie komediowe są w tym roku naprawdę mocne i dobrze obsadzone.
10. Nominacje dla aktorek komediowych dostały Rachel Brosnahan, Pamela Adlon i Issa Rae – całej trójce kibicuję, w tej kolejności. Z kolei za rolę drugoplanową nagrodzona MUSI zostać Betty Gilpin.
11. Jest Ted Danson i "The Good Place"!
12. Brian Tyree Henry i Zazie Beetz z "Atlanty" też tu są – absolutnie zasłużenie. O Donaldzie Gloverze nawet nie mówię, bo to oczywista oczywistość.
13. Bill Hader i Donald Glover mają po cztery nominacje każdy. Obaj panowie dostali po dwie nominacje aktorskie – jedną za główną rolę w "Barrym"/"Atlancie", drugą za poprowadzenie odcinka "Saturday Night Live". Do tego doszły w obu przypadkach nominacje za scenariusz i reżyserię. No i jeszcze stworzone przez nich seriale mają nominacje w głównej kategorii, gdzie będą ze sobą rywalizować. WOW! Tylko komu kibicować w takiej sytuacji?
14. Nie ma nominacji dla "Grzesznicy" jako serialu limitowanego, jest za to "Patrick Melrose" i "Godless".
15. Bardzo dużo nominacji dostało "Zabójstwo Versace" – obawiałam się, że może się skończyć na znanych nazwiskach, a tu proszę, Darren Criss też ma dziś co świętować. Szczerze mu życzę, żeby 17 września też miał.
16. Jesse Plemons i "USS Callister" – tak, tak i jeszcze raz tak!
17. I na koniec jeszcze Merrit Wever z "Godless" – to naprawdę miła niespodzianka.
Zdrowo mnie wkurza, że:
1. Najlepsze seriale dramatyczne to znowu totalna nuda i konkurs popularności. Nie ma mowy o jakiejkolwiek świeżości – "Obsesja Eve", "Kroniki Times Square" czy "Mindhunter" nie miały tutaj szans. O "Halt and Catch Fire" nawet nie wspominam. Rządzą blockbustery, a najbardziej zajmującą kwestią jest: kto ma większego smoka, Netflix czy HBO? Wygra pewnie i tak "Opowieść podręcznej", której niespecjalnie mam ochotę kibicować, po tym co odstawiła w finale.
2. Nominowali Sandrę Oh, ale zapomnieli o Jodie Comer – a to przecież dzięki jej szalonej roli "Obsesja Eve" zrobiła taką furorę.
3. Nie ma Maggie Gyllenhaal i "Kronik Times Square"! Czyżby seriale Davida Simona wciąż były dla szacownej Akademii zbyt skomplikowane? Nie wiem, o co chodzi, ale uważam, że to "Kroniki Times Square", a nie "Westworld" i "Gra o tron" powinny dominować na tej liście. To serial o klasę lepszy.
4. Nie ma J.K. Simmonsa!!! Podwójnego J.K. Simmonsa, który wyprawiał cuda w "Odpowiedniku". Nie wiem, jak to w ogóle jest możliwe.
5. Zgubili też Donalda Sutherlanda i "Trust". A akurat aktorsko to bardzo mocny serial.
6. Lista komedii jest świetna, ale gdzie się podziało "The Good Place"? Czy naprawdę "Black-ish" musi reprezentować sieciówki, jak do niedawna "Modern Family"? I kto zapomniał o Kristen Bell? Czy Ted Danson dostał nominację, bo nazywa się Ted Danson? Nieładnie, droga Akademio.
7. Brakuje mi też "One Day at a Time" – zignorowano nawet Ritę Moreno.
8. Nie wierzę, zgubili Alison Brie! I Rachel Bloom, ale ona chyba już się zdążyła do tego przyzwyczaić. Choć przecież tańczy, śpiewa i ma do powiedzenia więcej niż ktokolwiek na tej liście. Może jeśli kiedyś jeszcze stanie na uszach…
9. Niedoceniony pozostał "Terror". Na nominację w głównej kategorii nie liczyłam, ale Jaredowi Harrisowi naprawdę się należało.
10. Należało się też Kyle'owi MacLachlanowi – i gdzie on się podział? "Twin Peaks" co prawda nie zostało pominięte całkiem, bo ma nominacje m.in. za reżyserię i scenariusz. Ale szkoda mi agenta Coopera.
11. Całkiem zapomniano o "Top of the Lake" i "Alias Grace" – szczególnie to pierwsze mnie dziwi. Zwłaszcza w kategoriach aktorskich, gdzie zgłoszona była nie tylko Elisabeth Moss, ale także Nicole Kidman. I była świetna w swojej roli! O co chodzi?
12. Nie ma Cristin Milioti z "USS Callister"! A przecież ten mocno nietypowy odcinek "Black Mirror" bez niej by nie istniał, podobnie jak bez Jesse'ego Plemonsa.
13. Nie ma bohaterów drugiego planu z "The Americans". A liczyłam po cichu na mały ukłon choćby w stronę Noaha Emmericha albo Holly Taylor.
14. Po raz kolejny brakuje "Legionu". Znów – czy Akademia Telewizyjna widziała, co wyprawia w tym serialu Aubrey Plaza?
15. Ricky Martin, a nie Cody Fern? Serio???
16. W kategoriach komediowych zapomnieli o Zachu Woodsie i Marcu Maronie. Poza tym wszystko świetnie.
17. HBO ma argument, żeby być bardziej jak Netflix. Po raz pierwszy od 18 lat jakaś stacja ma więcej nominacji niż HBO – i jest nią Netflix. Niby to drobiazg, bo HBO przegrało o włos, a na wrześniowej gali i tak to raczej nie Netflix będzie górą. Ale jestem pewna, że dla nowego właściciela dzisiejsze statystyki to dodatkowy argument, aby stawiać na ilość, a nie jakość. I nie jest to coś, co mnie cieszy.
A jak Wam się podobają tegoroczne nominacje do Emmy? Kogo okradziono, kogo wreszcie doceniono? Piszcie w komentarzach.