"The River" (1×01, 1×02): Warto się zanurzyć
Michał Kolanko
9 lutego 2012, 22:04
"The River" nie jest serialem wybitnym, ale warto na niego zerknąć. Dlaczego?
"The River" nie jest serialem wybitnym, ale warto na niego zerknąć. Dlaczego?
Najnowszy serial ABC to produkcja wysoce kontrowersyjna – podzieliła krytyków, a jej oglądalność jest bardzo słaba, przynajmniej po pierwszych dwóch odcinkach. Jednak "The River" to jednocześnie serial na tyle unikalny, że warto go zacząć oglądać. Zwłaszcza że pierwszy sezon to tylko osiem odcinków.
W "The River" wymieszano kilka składników. Jest paradokumentalny styl 'a la "Paranormal Activity" – co jest zasługą Orena Peli, twórcy tego kinowego hitu. Jest też szczypta "Lost" oraz niemal całkowicie zapomnianego serialu "Virtuality", który nie wyszedł poza pilota. "Virtuality" telewizji FOX opowiadał o losach załogi statku kosmicznego Pheaton – w czasie podróży nadawany był z jego pokładu reality show w stylu "Big Brothera". Nieco podobną koncepcję zastosowano w "The River": cała podróż, która odbywa się po tytułowej rzece jest "nagrywana", przez co serial ma stylistykę paradokumentu, niczym "Blair Witch Project", "REC" czy inne tego typu filmy.
Fabuła "The River" jest prosta, a ze względu na ograniczenie ilości odcinków w sezonie rozwija się dość szybko, bez większych dłużyzn. Znany dokumentalista i przyrodnik dr Emmet Cole ginie bez wieści w dorzeczu Amazonki. Po pół roku włącza się nadajnik ratunkowy jego statku, Magus. Na ratunek przybywa rodzina Cole'a, syn Lincoln i matka Tess, plus ekipa telewizyjna i córka operatora, który również zaginął z Cole'em, a także pokładowy mechanik, jego córka i ochroniarz.
Cała ekipa napotyka na opuszczony statek Magus w nieoznaczonym na mapie dopływie Amazonki. No i się zaczyna. Dość powiedzieć, że w grę wchodzą duchy, siły nadprzyrodzone i opętania, a załoga musi walczyć o przeżycie, jednocześnie próbując odszukać zaginionego przyrodnika.
"The River" w streszczeniu brzmi absurdalnie – jak prawie każdy horror. Ale jest to serial zrobiony wystarczająco dobrze, by dało się go oglądać. "The River" wymaga przymknięcia oka na liczne absurdy, a także przyjęcia do wiadomości świata wykreowanego w serialu, w którym duchy i tajemnicze moce istnieją naprawdę. Gdy się tak zrobi, "The River" wciąga, i to bardzo. Nie jest to dzieło wybitne, ale ze względu na unikalną formę (przynajmniej jak na telewizję w tym momencie) warto się nad nim pochylić i dać się porwać mętnym nurtom Amazonki.