Co cię nie zabije, to cię wzmocni. "Ostre przedmioty" – recenzja 4. odcinka
Mateusz Piesowicz
30 lipca 2018, 22:37
"Ostre przedmioty" (Fot. HBO)
Nietypowa wycieczka po Wind Gap, kolejne starcie matki z córką, nowe podejrzenia i jeszcze więcej tajemnic z przeszłości. "Ostre przedmioty" trzymają się obranego kursu. Spoilery!
Nietypowa wycieczka po Wind Gap, kolejne starcie matki z córką, nowe podejrzenia i jeszcze więcej tajemnic z przeszłości. "Ostre przedmioty" trzymają się obranego kursu. Spoilery!
"Jedna jest niebezpieczna, a druga jest w niebezpieczeństwie" – mówi szef policji Vickery (Matt Craven) do Adory (Patricia Clarkson) w 4. odcinku "Ostrych przedmiotów", odnosząc się do jej dwóch córek. Doprecyzowanie, do której kategorii zalicza się Camille, a do której Amma, pozostawiono już jednak widzom, a to wbrew pozorom nie jest takie oczywiste. I to samo można powiedzieć o innych mieszkankach Wind Gap – miasteczka, w którym wszystko kręci się wokół kobiet, a te wcale nie wydają się bezbronne.
Choć brzmi to przewrotnie, zważywszy na dwie zamordowane niedawno dziewczyny, jak i na ofiary sprzed lat, o których Camille (Amy Adams) opowiedziała pokrótce detektywowi Willisowi (Chris Messina) podczas swego rodzaju kryminalnego "Tour de Wind Gap". Tudzież pierwszej randki, bo wbrew jego przemyśleniom, w tym miejscu i w takich okolicznościach, tego typu sceneria pasuje do niej jak ulał. Choć oczywiście daleko jej do komfortowej, zwłaszcza gdy w tle mamy przerażającą szopę, łączącą przeszłość miasteczka z teraźniejszością.
Jedna i druga pozostają wciąż niejasne, okrywając mrokiem tajemnicy to, co stało się z Ann i Natalie, a także przed laty z Camille. Brakuje nam jeszcze stuprocentowego potwierdzenia, czy mowa tu o gwałcie, czy seksie za obopólną zgodą (choć możemy się oczywiście łatwo domyślać), ale z pewnością wiemy jedno – była to jedna z tych rzeczy, które odcisnęły na bohaterce bardzo mocne piętno. Czy tak samo było w przypadku zamordowanych dziewczyn? I jaką rolę odegrała w tym Amma (Eliza Scanlen), coraz mocniej powiązana ze sprawą?
Pytania po kolejnym odcinku "Ostrych przedmiotów" wciąż można mnożyć, odpowiedzi nadal jest jak na lekarstwo, ale serial i jego bohaterki nie przestają fascynować. Podobnie jak całe Wind Gap, w którym dziecięca niewinność zderza się z agresywną seksualnością, a trauma miesza się z przyjemnością. Zrozumienie różnic między nimi, jak i pojęcie, kto tutaj ma szczere intencje, a kto sprytnie manipuluje, jest równie trudne, co zdecydowanie, która z córek Adory jest tą niebezpieczną (bardziej niebezpieczną?).
W tym też pewnie kryje się klucz do zrozumienia tajemnic tego miejsca, a może i rozwikłania jego najmroczniejszych zagadek. Te z kolei nierozłącznie łączą się z kobietami, najczęściej z tymi, którym za brak podporządkowania się, zostają przypięte krzywdzące etykiety. Camille bez dwóch zdań wciąż zmaga się ze swoimi. "Co cię nie zabije, to cię wzmocni" – mówi swojemu szefowi, odnosząc się do powrotu do domu, ale trudno usłyszeć w jej głosie przekonujący ton. I nie można się temu dziwić, bo jak dotąd Wind Gap wydaje się dla niej jednym wielkim złym wspomnieniem, które po latach na nowo odżyło.
Nie tylko, ale głównie rzecz jasna za sprawą Adory, której konfrontacje z córką znów były przesiąknięte bierną agresją ze strony starszej kobiety. Niechęć, jaką ta jej okazuje, jest tak duża, że w końcu zmusiła do interwencji nawet Alana (Henry Czerny), dotąd głównie milczącego i skrytego za swoimi dużymi słuchawkami. Tutaj zobaczyliśmy go wreszcie w bardziej aktywnym wydaniu, dostrzegając zarazem, że Camille wcale nie musi być jedyną osobą cierpiącą przez Adorę. Można powiedzieć, że tak jak córka emocje wyładowuje, krzywdząc samą siebie, tak matka przelewa własne pretensje na najbliższych. Patrząc na wręcz upokarzający sposób, w jaki potraktowała tu męża, zaczynało się go robić naprawdę żal.
Przynajmniej do momentu, gdy przypomnieliśmy sobie, że gdzieś w tle tych rodzinnych dramatów ciągle czeka na wyjaśnienie zagadka kryminalna, a w tym odcinku twórcy wyraźnie skierowali naszą uwagę na poczciwego Alana. Czy to przez Willisa i jego teorię, że zabójca wyżył się na ofiarach, by odreagować własną bezsilność; czy łatwe do przeoczenia, ale wyraźne wskazówki (przyjrzyjcie się dłoni Alana, gdy podaje drinka Vickery'emu – ujęcie zostało tak skadrowane, byśmy dostrzegli ślad po ugryzieniu na jego dłoni); czy wreszcie niejasne zakończenie z mężczyzną sięgającym po broń. Wszystko to wygląda tak czytelnie, że zdecydowanie spodziewam się tu ślepej uliczki, ale nie mogę odmówić twórcom skutecznego przyciągania uwagi.
A sposobów na to znaleźli oczywiście więcej. Przyjrzeliśmy się choćby uważniej Johnowi Keene'owi (Taylor John Smith) i jego dziewczynie, Ashley (Madison Davenport) – czy ona przypadkiem nie usuwała plamy krwi spod jego łóżka? Zobaczyliśmy kolejną niepokojącą scenę z udziałem Ammy, tym razem flirtującej z nauczycielem – czy to tylko przejaw sprytnej manipulacji dziewczyny (chwilę wcześniej widzieliśmy, jak troskliwie przytulała się do matki i próbowała ugłaskać Camille), czy może coś więcej? A to tylko drobne szczegóły, wpisujące się jednak w ogólną i już wspominaną regułę: kobiety w Wind Gap wcale nie są bezbronne.
Co więcej, są znacznie bardziej skomplikowane i niejednoznaczne niż mężczyźni, co serial pokazuje nam od samego początku, ale co w tej godzinie wybrzmiało wyjątkowo mocno. Bo chociaż podejrzanymi czyni się tu mężczyzn, znacznie lepiej pasują do tych ról kobiety. To one są przedstawiane jako rzeczywista siła w Wind Gap – nieważne, czy chodzi o zwykłe, jadowite plotkary, czy Adorę, która z pełnym przekonaniem pokazuje, że szefa policji ma owiniętego wokół małego palca. A możemy szukać dalej, bo przykłady przeczące obrazowi kobiecej i dziewczęcej delikatności pojawiają się tu na każdym kroku. Ot, choćby informacja o jednej z zamordowanych – Natalie – która kiedyś miała wbić ołówek w oko (!) koleżance.
Czysta brutalność, zręczne manipulacje, siła ukryta pod pozorami wrażliwości, a nawet bardzo dosłowne przejmowanie inicjatywy podczas "randki". Nie ma najmniejszych wątpliwości, że panowie służą w Wind Gap tylko za ozdobę, a nawet jeśli sprawiają wrażenie autorytetów, rzeczywista władza w każdej kwestii leży w kobiecych rękach. Być może także jeśli chodzi o decydowanie o życiu i śmierci.
O tym jednak przekonamy się dopiero wtedy, gdy rozrzucane przez twórców fragmenty połączą się w spójną całość. Na razie wciąż możemy tylko podziwiać ich zręczność w kreowaniu mało konkretnych, ale pobudzających wyobraźnię obrazów. Jak ten z ostatniej sekwencji odcinka, gdzie nerwowa jazda Camille przeplatała się z obrazami Alana, Ammy i jej własnych mrocznych myśli. Niezrozumiałe? Z pewnością, ale i tak nie mogłem oderwać wzroku, nie mogąc ukryć rozczarowania nagłym zakończeniem.
Kolejne odcinki "Ostrych przedmiotów" można oglądać w poniedziałki na HBO i HBO GO.