Dlaczego seriale Netfliksa są takie długie? Wyjaśnienie tej kwestii jest bardzo prozaiczne
Mateusz Piesowicz
1 sierpnia 2018, 18:02
"Jessica Jones" (fot. Marvel)
Nie dość, że Netflix zalewa nas coraz większą liczbą seriali, to jeszcze wiele z nich wydaje się za długa przynajmniej o kilka odcinków. Skąd się to wzięło i czy można coś z tym zrobić?
Nie dość, że Netflix zalewa nas coraz większą liczbą seriali, to jeszcze wiele z nich wydaje się za długa przynajmniej o kilka odcinków. Skąd się to wzięło i czy można coś z tym zrobić?
Niezły, dynamiczny początek, a potem stopniowy spadek tempa w środku sezonu. Albo wyjątkowo powolny start i długie rozkręcanie się właściwej fabuły. Niemiłosiernie dłużące się odcinki i całe godziny, w których nie dzieje się nic istotnego, a my mamy wrażenie, że kręcimy się w kółko i oglądamy zwykłe zapychacze. Znacie to doskonale, bo przykłady netfliksowych seriali cierpiących na różne sposoby ze względu na zbyt długie sezony można mnożyć.
Począwszy od produkcji marvelowskich, a skończywszy choćby na najnowszej odsłonie "Orange Is the New Black" – wiele oryginalnych seriali Netfliksa narażało się na krytykę ze względu na nadmiernie rozciągnięte sezony, których twórcom nie udało się w odpowiedni sposób wypełnić treścią. Ciśnie się przy nich na usta pytanie: czy nie mogłyby w takim razie być nieco krótsze? Problem w tym, że nie bardzo.
Dlaczego tak się dzieje, wyjaśniła Cindy Holland – przedstawicielka Netfliksa odpowiedzialna za oryginalne produkcje platformy. Problem jest prozaiczny i wynika po prostu z umów, jakie Netflix podpisał z zewnętrznymi studiami, którym zleca produkcje swoich seriali.
– W niektórych z wczesnych negocjacji i umów, jakie zawarliśmy z postronnymi studiami, byliśmy w pewnym stopniu związani przez 13-odcinkową konwencję, jaka panowała w kablówkach. Gdy spojrzycie na treści produkowane bezpośrednio przez Netflix Studios, a nawet przez inne studia, zobaczycie, że teraz sezony rzadko są dłuższe niż 10 odcinków – powiedziała Holland.
I rzeczywiście, problem dotyczy przede wszystkim tytułów, które produkowane są już od lat, jak wspomniane seriale Marvela, "Orange Is the New Black" (produkcja Lionsgate) czy "House of Cards" (Media Rights Capital), które niezmiennie trzymają się 13-odcinkowego formatu. Stopniowe odchodzenie od niego daje więc nadzieję na to, że w przyszłości będziemy dążyć raczej do coraz krótszych sezonów.
Sęk w tym, że nawet przy nowszych produkcjach, które liczą 10 lub mniej odcinków, narzekania na ich długość nie są niczym niezwykłym. To już jednak kwestia nie tyle długich sezonów, co po prostu jakości materiału, jaki się w nich znajduje – a tego na odpowiednim poziomie nie zagwarantuje niestety żadna umowa.